Advertisement
Menu
/ as.com

Brahim domaga się swojego miejsca

Brahim Díaz poza pracą i nastawieniem w ostatnim czasie zaczyna również dokładać liczby. Atakujący chce wywalczyć sobie swoje miejsce w zespole, które na starcie tego sezonu zabrał mu Franco Mastantuono.

Foto: Brahim domaga się swojego miejsca
Brahim Díaz. (fot. Getty Images)

Brahim Díaz przyśpiesza. Nigdy nie zrezygnował, ale teraz zaczyna dowozić liczby, wskazuje AS. Gol z Kajratem, asysta z Villarrealem – w dwóch meczach, w których i tak nie wyszedł w pierwszym składzie. Po raz ostatni od pierwszej minuty na boisku zameldował się już prawie miesiąc temu – 13 września w meczu z Realem Sociedad. W Ałmatach rozegrał 20 minut i w tym czasie udało mu się domknąć manitę. W starciu z Żółtą Łodzią Podwodną dostał 15 minut i zaliczył asystę przy bramce Kyliana Mbappé. W sumie od początku sezonu 240 minut, jeden gol i dwie asysty – przekłada się to na czynny udział przy bramce średnio raz na 80 minut. Brahim chce więcej i domaga się swojego miejsca poprzez swoją grę.

Obecna sytuacja nie jest jednak dla Andaluzyjczyka czymś niespotykanym. Od swojego powrotu z Milanu musi nieprzerwanie walczyć o swój status w zespole. Ostatecznie za sprawą codziennej pracy, nastawienia i wykorzystywania szans udało mu się przekonywać do siebie Carlo Ancelottiego. Teraz w nowym sezonie z nowym trenerem trzyma się tej samej formuły, aby z meczu na mecz zacząć odzyskiwać minuty, które praktycznie z miejsca zabrał mu Franco Mastantuono.

Brahim w pierwszym składzie wyszedł na pierwszy mecz z Osasuną, a następnie do jedenastki wrócił w czwartej kolejce w San Sebastián. Od tamtej pory Xabi Alonso już ani razu nie dał mu szansy od pierwszej minuty. 26-latek pozostaje ważną częścią systemu rotacyjnego, ale nie jest tym podstawowym zawodnikiem. W kolejnych meczach po Realu Sociedad na boisko wchodził w 63. minucie z Olympique'em Marsylia, w 77. minucie z Espanyolem i w ogóle nie zagrał z Levante i Atlético Madryt. Wówczas tendencja była ewidentnie zniżkowa.

I nagle jako swego rodzaju odskocznia przyszły bramka z Kajratem i asysta z Villarrealem. To wszystko, aby odzyskać pozycję lidera w La Lidze i zacząć na nowo walczyć o miejsce w pierwszym składzie. Walka ta toczy się przede wszystkim z Mastantuono, który mimo zdecydowanie większej liczby minut (538) notuje słabsze liczby od Brahima (po jednym golu i asyście).

Co na horyzoncie?
Zaufanie ze strony Xabiego Alonso jest pełne. Bask jest zwolennikiem pełnego domknięcia porozumienia z atakującym w sprawie jego nowego kontraktu – ten dotychczasowy wygasa w 2027 roku, a ten nowy ma obowiązywać przynajmniej do 2030 roku. Nowy szkoleniowiec Królewskich ma świadomość tego, że intensywność, solidarność i bezpośredniość, jakimi cechuje się futbol w wykonaniu Brahima, idealnie wpasowują się w jego zamysł taktyczny. A sam zawodnik podchodzi do swojej obecnej sytuacji nie z frustracją, ale z cierpliwością. Nastawienie z jego strony pozostaje bez zmian – pracą wszystko można osiągnąć, podsumowuje AS.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!