Advertisement
Menu
/ YouTube.com

Militão: Myślałem o tym, żeby przestać grać w piłkę

Éder Militão wziął udział w konferencji prasowej podczas zgrupowania reprezentacji Brazylii. Przedstawiamy pełen zapis spotkania obrońcy z dziennikarzami.

Foto: Militão: Myślałem o tym, żeby przestać grać w piłkę
Éder Militão. (fot. Getty Images)

Pytanie wprost: dlaczego twoim zdaniem reprezentacja Brazylii będzie lepsza z trenerem Carlo Ancelottim? Czy uważasz, że będzie lepsza?
Uważam, że reprezentacja Brazylii już się poprawia, niezależnie od samych wyników. Za każdym razem, gdy przychodził tu nowy trener, następował jakiś postęp. Myślę, że z Ancelottim też dużo się nauczymy – to szkoleniowiec z inną mentalnością – i on ma nam bardzo dużo do zaoferowania.

To twoja pierwsze zgrupowanie z Ancelottim w kadrze, ale przecież to nie jest wasz pierwszy kontakt – macie wspólną historię w Realu Madryt. Czy to pomaga ci czuć się tutaj jak w domu? Wiadomo, że reprezentacja od dawna jest częścią twojego życia, ale czy obecność Ancelottiego pomaga w tym okresie przygotowań, podczas ostatnich terminów FIFA przed mundialem, także w kontekście tego, by wywalczyć miejsce na mundialu, po wszystkim, co przeszedłeś z kontuzją i tak dalej?
Myślę, że to, że już z nim wcześniej pracowałem, a teraz mam go w reprezentacji, oczywiście trochę pomaga – pomaga nasza relacja. Dużo z nim rozmawiam. To człowiek, który ma wiele do dodania nie tylko mnie, ale całej kadrze. To niesamowita osoba – o wielkiej klasie – biorąc pod uwagę wszystko, co zdobył jako trener. Ale teraz wiele zależy ode mnie: muszę iść swoją drogą, dzień po dniu dobrze grać w klubie, żeby umacniać się także w reprezentacji.

W bardzo krótkim czasie przeszedłeś dwie operacje więzadła. Opowiedz proszę, jak trudny jest powrót do gry, z jakimi mikrourazami po rekonstrukcji więzadła krzyżowego trzeba się mierzyć, i co dzieje się w głowie czołowego piłkarza największego klubu świata, gdy w tak krótkim czasie przechodzi dwie tak poważne operacje, a potem wraca. I, pozwól że dopytam: dziś widzisz się bardziej jako prawy obrońca w reprezentacji, czy jako stoper?
To były praktycznie dwa trudne lata – dwie bardzo skomplikowane kontuzje. Przy drugiej podchodzisz do wszystkiego inaczej, bo już znasz proces, ale to nie jest łatwe. Trzeba mocno trzymać się rodziny, mocno trzymać się Boga, bo to cię wyrywa z rutyny: jesteś przyzwyczajony wstawać wcześnie, trenować, a nagle siedzisz w domu, zależysz od czyjejś pomocy, ktoś musi robić dla ciebie różne rzeczy. Ale dzięki Bogu udało mi się dobrze wrócić po obu kontuzjach. Dzięki Bogu wróciłem na wysoki poziom – a to nie jest proste. Przy tej drugiej kontuzji przez głowę przeszło mi wiele rzeczy – także myśl, żeby przestać grać w piłkę. To nie było łatwe. Ale dzięki wsparciu żony, rodziny, córki, kolegów – dzięki Bogu – dziś jestem tu z powrotem i gram dobrze. A co do drugiego pytania: jestem tutaj, żeby pomóc – zarówno jako stoper, jak i jako boczny obrońca. Najważniejsze jest grać.

Wokół postaci Ancelottiego – człowieka stojącego za trenerem – jest sporo ciekawości. Wszyscy znają jego trenerskie zalety, ale teraz, gdy prowadzi reprezentację, chcemy też zrozumieć, jaki jest prywatnie. Co – poza całą wiedzą piłkarską – wnosi do grupy?
Myślę, że dzięki temu, co już wygrał, potrafi świetnie zarządzać szatnią. Jest towarzyszem – wierzę, że i na boisku, i poza nim. Sprawia, że każdy czuje się ważny w grupie – i ci, którzy grają, i ci, którzy nie grają. Dzięki doświadczeniu z wielkich klubów umie tym dobrze zarządzać.

W tej grupie – poza tobą – są jeszcze Vini i Rodrygo z Realu, jest Casemiro, który też długo pracował z Ancelottim. Przy tak krótkim czasie pracy nowego sztabu – w porównaniu z innymi faworytami, jak Argentyna czy Francja – na ile ważne może być to, że on was dobrze zna? Czy już o tym rozmawiał z wami? Ty, patrząc z tyłu, widząc przed sobą znajomych gości – czy uważasz, że to może pomóc?
Uważam, że bardzo ważne jest, by wszyscy dobrze rozumieli proces, którego on od nas wymaga. To mój pierwszy raz z nim w kadrze i wiem, że będzie od nas dużo wymagał, że będzie chciał wycisnąć z nas maksimum. Teraz to zależy od nas – od tego, jak podejdziemy do sprawy, jak dobrze zrozumiemy to, czego chce, i jak wdrożymy to w praktyce. W meczach chodzi o to, żeby właśnie to w praktyce zrealizować.

Teraz zagracie termin FIFA w krajach-gospodarzach Mistrzostw Świata 2002, gdzie Brazylia zdobyła piąte mistrzostwo. A w przyszłym roku – końcówka – mundial najpewniej też w kraju, w którym Brazylia już sięgała po tytuł. Czy gra w miejscu, gdzie Brazylia zapisała historię, niesie inną emocję lub presję?
Zawsze miło jest występować na arenach, gdzie zdobywaliśmy ważne trofea. Ale liczy się teraźniejszość. Wiemy, jak to jest grać o stawkę na mundialu, znamy wagę takich decyzji. Trzeba tym dobrze zarządzać i iść naprzód.

Wrócę do tematu twojej kontuzji. Wróciłeś na Copa América 2024, wróciłeś do kadry. Pamiętam, że gdy byliśmy w Kurtybie, we wrześniowym terminie FIFA rok temu, wydawało się, że Dorival chce zestawić podstawową parę stoperów z tobą i Gabrielem Magalhãesem, ale wtedy złapałeś uraz mięśniowy i wypadłeś z listy. Potem, pod koniec roku, przytrafiła ci się kolejna poważna kontuzja. W tym czasie reprezentacja przebudowywała się kadrowo – najpierw u Dorivala, teraz u Ancelottiego. Jak widzisz siebie w tym finiszu – w wyścigu o miejsce na mundial i o miejsce w podstawowym składzie? Jak to jest – gonić stracony czas? I czy obecność Ancelottiego to dla ciebie przewaga, bo doskonale wie, co możesz dać?
To będzie… Dla mnie to był rok, nie wiem, czy dłużej. Ale teraz rzeczywiście będę musiał gonić to miejsce, walczyć… Bo mamy świetnych piłkarzy, świetnych stoperów. Tak – będę musiał rywalizować i walczyć o tę pozycję. Nie tylko dlatego, że mam z Ancelottim dobrą relację. On jasno powiedział, że grać będą ci, którzy są w pełni formy fizycznej, na 100 procent. I to będzie zależeć ode mnie – jeśli na co dzień będę w porządku, jeśli w klubie będę dobrze wyglądał, to dam radę odpowiadać na jego wymagania. Teraz wszystko zależy już tylko ode mnie.

W 2022 roku Brazylia grała z Japonią w Japonii. Wtedy ataki skrzydłami były mocną stroną Japonii, ale ty wszystko, wszystko zatrzymałeś – i Japonia była z tego powodu smutna. Od 2022 roku Japonia się rozwinęła. Jakie masz wrażenia o futbolu Japonii, zwłaszcza o tych atakach bokami, które już kiedyś zatrzymałeś?
Eee… nie bardzo zrozumiałem.
Pamiętasz ten mecz? Jakie masz z niego wrażenia, wspomnienia?
Jeśli chodzi o pamięć, nie jestem w tym najlepszy, ale skoro mówisz, to wygląda na to, że zagrałem świetnie. Zawsze jednak, gdy wchodzę na boisko, daję z siebie wszystko – jakby to był mój ostatni mecz. I mam dobre wspomnienia. Gdziekolwiek zagram – czy na boku obrony, czy jako stoper – zawsze dam maksimum, żeby nic złego się nie wydarzyło.

Chciałbym, żebyś jeszcze rozwinął temat: bok obrony vs stoper. W Brazylii coraz częściej mówi się o tym, że mógłbyś wypełnić lukę na boku – tak jak wspominała Monique – bo Marquinhos i Gabriel Magalhães wydają się dość ugruntowani w środku. Jak to widzisz? Co innego być bocznym cztery lata temu, przed dwiema operacjami, a co innego po dwóch operacjach. Czy masz na tyle relację z Ancelottim, żeby powiedzieć: „jeśli trzeba, to zagram, ale nie chcę o tę pozycję walczyć”, czy raczej szukałbyś tam miejsca na stałe?
Dziś jestem stoperem – gram jako środkowy obrońca. Miałem epizody jako boczny: w São Paulo, w Porto, nawet na mundialu. Nie mam problemu, żeby tam zagrać, ale przez cały ten czas gram jako stoper. I, jak zawsze, nie mam kłopotu, żeby wyjść na boku. Najważniejsze jest być na boisku. Najważniejsze – grać. Niezależnie od pozycji dam z siebie wszystko, żeby pomóc kolegom. I tu nie ma wiele więcej do dodania.

Odkąd Ancelotti objął kadrę, stawia na lewonożnych stoperów po lewej i prawonożnych po prawej. Z wyjątkiem jednego meczu zazwyczaj Marquinhos zajmował miejsce prawego stopera. Czy dla ciebie jest jasne, że twoją bezpośrednią rywalizacją o skład jest Marquinhos? A może – znając Ancelottiego – dopuszczasz wariant z dwoma prawonożnymi stoperami?
Nawet tutaj, w kadrze, widać że ściąga więcej lewonożnych stoperów, ale uważam, że rywalizacja jest ze wszystkimi – i z lewonożnymi, i z prawonożnymi. To będzie fajna, zdrowa konkurencja. Mam nadzieję być w tym gronie i pomóc też Ancelottiemu.

Sam w Realu Madryt, pod wodzą Ancelottiego, zdobyłeś dziesięć tytułów. A za osiem miesięcy – kto wie – dołożycie z nim kolejny do tej listy. Co jest tak wyjątkowe w „chemii” na linii Militão i Ancelotti, że to tak dobrze działa?
Kiedy byłem w Realu i widywałem go codziennie z bliska, był właściwie jak ojciec w szatni. I nie mówię tylko o sobie – chodzi o sposób, w jaki traktuje wszystkich. Myślę, że chodzi o jego charyzmę, o to, kim jest. Ancelotti to niesamowita osoba – jako trener i jako człowiek. Lubi rozumieć, lubi słuchać. To ktoś pozbawiony próżności – i tym właśnie zdobywa grupę.

Fábio Seixas przypomniał nam twoją grę na boku w ostatnim meczu z Koreą, ale – choć mówisz, że nie masz najlepszej pamięci – w listopadzie 2019 grałeś przeciw Korei także jako stoper. W tamtym powołaniu poza tobą w podstawie byli Paquetá, Richarlison, Casemiro, Rodrygo, a także Alisson, Marquinhos i Danilo – oni też są teraz regularnie powoływani. I byłoby was jeszcze więcej, gdyby Vini nie stracił wtedy miejsca na rzecz Rodrygo. Czyli ośmiu piłkarzy – prawie jedna trzecia obecnej kadry. Jak ważne jest utrzymanie tej bazy i jak układały się wasze relacje przez te sześć lat?
Ta baza jest bardzo ważna ze względu na zgranie – również to boiskowe. Wielu z nas jest tu od tamtego czasu do dziś. Każdy dzień w klubie walczy, by być najlepszym, a potem przyjeżdża tu i wnosi dużo do reprezentacji. Musimy utrzymać i kontynuować ten bardzo wysoki poziom, żeby przynosił wielkie owoce kadrze.

Powiedziałeś bardzo mocną rzecz – że myślałeś o zakończeniu kariery. Znałem Ronaldo, który po wszystkim wygrał z Brazylią mundial w 2002 i został jednym z najlepszych. Nie będę cię porównywał do Ronaldo, ale zapytam: kto był tą najważniejszą osobą, która powiedziała ci: „przestań z tym, nie rezygnuj z futbolu, dasz radę, masz siłę” – kto był tym kimś, kto ci najbardziej pomógł?
Moja żona oraz tata, mama, rodzeństwo – dali mi mnóstwo ciepła, ogromne wsparcie, bardzo mi pomogli. To nie było łatwe: druga taka kontuzja… Tylko płakałem, nie rozumiałem, czemu to znów mnie spotyka. Bardzo trzymałem się ich i bardzo trzymałem się Boga – bo to nie jest proste. Dla nas, sportowców, przejść dwie operacje to nie jest łatwe. Więc to oni – moja rodzina.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!