Advertisement
Menu

Przebaczać jak najrzadziej

Bóg wybacza, kibic Realu Madryt… też, ale oby nie musiał akurat dziś.

Foto: Przebaczać jak najrzadziej
Vinícius. (fot. Getty Images)

Atlético Madryt – Real Madryt: Przewidywane składy

Nie sztuką jest się mścić, lecz wybaczać, nawet jeśli zemsta miewa słodki smak, zwłaszcza na zimno. Pielęgnowanie w sobie urazy na dłuższą metę nie niesie ze sobą nic dobrego, co najwyżej wyniszcza nas od środka. Wybaczyć można tak naprawdę niemal wszystko – od zdrady przez ośmieszenie i kradzież, po zabójstwo. Nie zmienia to faktu, że najlepiej dzieje się wtedy, gdy życie jak najrzadziej w ogóle daje nam okazje, by cokolwiek komuś wybaczać.  

Jakże dumnie wybrzmiewają hasła o tym, że Bóg wybacza, ale kibice klubu X, Y czy Z to już absolutnie nigdy. Koniec końców okazuje się jednak, że to nic więcej niż z pozoru groźnie brzmiące gadanie. W futbolu wybaczenia wydaje się być mało, ale to nic innego niż zwykłe złudzenie. Wybaczać potrafią nawet kibice Realu Madryt, czyli klubu, który powinien przecież wygrywać zawsze, wszędzie i niezależnie od okoliczności. O niektórych meczach trudno co prawda zapomnieć, ale w gruncie rzeczy czy ktoś z nas może z pełnym przekonaniem powiedzieć, że do teraz jest o któryś z nich obrażony?

O darowanie win dużo łatwiej, gdy pojawia się zrozumienie. Real Xabiego Alonso przekonał się o tym choćby po sromotnej klęsce z PSG w Klubowych Mistrzostwach Świata. Krytyki oczywiście nie zabrakło, ale biorąc pod uwagę rozmiary porażki, do odpustu zupełnego doszło jak na Królewskich bardzo szybko. Nowy trener, raczkujący projekt, przeciwnik w niesamowitym gazie oraz błędy indywidualne, które w takiej kumulacji po prostu nie mogą powtórzyć się zbyt szybko… To wszystko sprawiło, że o wiele szybciej przestawiliśmy się na myślenie o tym, co jeszcze trzeba poprawić, zamiast roztrząsać to samo na tysiąc sposobów. 

Istnieją jednak mecze, w których droga do wybaczenia przechodzi przez wyjątkowo długi proces trawienny. Jednym z nich są niewątpliwie derby Madrytu. Ich ciężar gatunkowy oraz towarzysząca im za każdym razem atmosfera nie pozwalają na aż tak sprawne odcięcie się od emocji, chłodniejsze spojrzenie i powstrzymanie się przed snuciem katastroficznych wizji. Po porażce w tego typu potyczce trzeba odpękać swoje, nim kibice pozwolą sobie paść w objęcia ze sztabem szkoleniowym i zawodnikami. 

Xabi Alonso może przesunąć wyżej obronę, czy zakładać wysoki pressing. Może testować graczy na nietypowych dla nich pozycjach. Może też pozwolić sobie, by niespodziewanie posadzić kogoś na ławce i dać pierwszy plac komuś zupełnie nieoczywistemu. Do momentu, kiedy jest to skuteczne, możemy cmokać z zachwytu i rozpływać się nad wizjonerskimi zdolnościami szkoleniowca. Wszystko to może jednak równie dobrze w sekundę stać się niewiele znaczącą ciekawostką, jeśli rozwiązania te okażą się skuteczne wyłącznie na rywali z niskiej lub średniej półki, a w konfrontacji z rywalem z topu nie zdadzą egzaminu. 

Xabi oraz jego gracze doskonale muszą zdawać sobie z tego sprawę. Bask przyszedł do Realu Madryt, by wybaczać, trzeba było jak najrzadziej. Dziś czeka go zaś pierwszy naprawdę poważny tekst, z którego w przeciwieństwie do wspomnianej potyczki z PSG na Klubowym Mundialu zostanie skrupulatnie rozliczony. Dla Alonso derbowa rywalizacja z Atlético nie jest mimo wszystko nieznanym dotąd gruntem. Jako piłkarz Królewskich mierzył się przecież z Los Rojiblancos wiele razy i tak naprawdę z bliska obserwował całą wspinaczkę Atlético na szczyty europejskiej piłki. 

Xabi pamięta między innymi przegrany finał Pucharu Króla, pierwsze od niemal dwóch dekad mistrzostwo naszego sąsiada, ale też i niezapomniany finał Ligi Mistrzów Lizbonie (choć akurat sam nie mógł wystąpić z powodu zawieszenia za kartki). Na jego oczach derby Madrytu z sezonu na sezon zyskiwały na znaczeniu, aż przybrały dzisiejszą formę jednej z najgorętszych w Europie rywalizacji klubów z tego samego miasta. Jedyna różnica polega na tym, że tym razem po ostatnim gwizdku uściśnie sobie z Diego Simeone dłoń nie po zejściu spoconym z murawy, lecz jako jego kolega po fachu. 

O ile ogólnego zarysu planu trenera rywali na to spotkanie można się raczej domyślić, o tyle jednak to, co wymyśli Xabi jest dla nas tak naprawdę sporą zagadką. Bask do tej pory przyzwyczaił nas do tego, że co i rusz coś zmieniał, czy to z konieczności, czy też w niewymuszony sposób. Dotychczasowy zestaw rywali w znacznej mierze mimo wszystko sprzyjał przeprowadzaniu eksperymentów na żywym organizmie. Dziś w razie fiaska mogą one jednak kosztować znacznie więcej. Bardzo ciekawi nas, czy i tym razem coś mocno nas zaskoczy, czy koniec końców wybory będą bardziej ostrożne. Bez względu na to, co postanowi Alonso, wreszcie dowiemy się, jaki jest przynajmniej jego pierwszy zamysł na starcia wagi ciężkiej.

Późnym popołudniem czeka nas mecz, po którym z jednej strony nie chcemy mieć czego wybaczać, z drugiej zaś sami powinniśmy być dla rywala bezlitośni. Albo jesz, albo zostajesz zjedzony. Jedyni nazywają to prawem dżungi, inni prawem derbów. Styl? Bez znaczenia. Derby to ta jedna z nielicznych chwil, gdy nawet Real Madryt cechuje się pragmatycznym podejściem. Trzy punkty po paskudnym meczu i tak sprawią, że przynajmniej przez jakiś czas będziemy postrzegani jako ci najlepsi.

* * *

Mecz Atlético z Realem Madryt rozpocznie się już o godzinie 16:15, a w Polsce będzie można obejrzeć go na  kanale CANAL+ Sport w serwisie CANAL+.
[współpraca]

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!