Z rotacjami i na mokradłach też bez wpadki
W meczu 6. kolejki La Ligi Real Madryt wygrał na wyjeździe z Levante 4:1 po golach Viníciusa Júniora, Franco Mastantuono i Kyliana Mbappé.

Vinicius Júnior. (fot. Getty Images)
Nawet gdy wiemy, że Xabi Alonso zaskoczy, nigdy nie wiemy, w jaki sposób. Patrząc na ustawienie z Carrerasem na środku obrony i Asencio na prawej stronie defensywy, można było się obawiać, że zaskoczeni będą nawet sami piłkarze, którzy mogą sami nie wiedzieć, jak grać. Początek spotkania rzeczywiście budził spore wątpliwości, zwłaszcza że już w pierwszym kwadransie Levante miało dwie bardzo dobre sytuacje.
Real Madryt znów jednak dobrze zareagował. Nie potrzebował do tego przerwy na nawodnienie. Kilka drobnych korekt w pressingu i dokładniejsze rozegranie sprawiły, że Levante miało ogromne problemy z wyjściem z własnej połowy, a gol dla Królewskich rzeczywiście był kwestią czasu. Trafienie przyszło nie po pięknej akcji, a po… kopaninie w okolicach szesnastego metra od bramki gospodarzy. Piłka trafiła do Fede Valverde, ten dograł do Viníciusa, a ten zaskoczył nas najbardziej. Oddał niesygnalizowany strzał z fałsza, na który Ryan po prostu nie zdążył zareagować.
Drużyna Xabiego Alonso się nie cofnęła i nadal probowała robić to, co zadziałało wcześniej. Levante dość szybko zapomniało się w obronie, a przytomne dogranie Viníciusa dało Franco Mastantuono dużo miejsca na to, by zrobił to, co chce. Tak bardzo przyzwyczaił wszystkich do schodzenia na lewą nogę, że zejście na prawą znów wszystkich wprawiło w konsternację. A wobec kolejnego świetnego strzału Ryan znów zastygł. W samej pierwszej połowie Real mógł prowadzić wyżej, ale brakowało lepszych decyzji pod bramką rywala (Carreras) lub łutu szczęścia czy skuteczności (Vinícius).
W drugiej połowie był moment zwątpienia. Real miał trudności w postawieniu się Levante, które niewątpliwie łapało wiatr w żagle. Udowodniło to – a jakże – strzeleniem gola. Piłka po zablokowaniu dośrodkowania przez Huijsena poleciała za kołnierz Courtois, który przegrał pojedynek z Eyongiem. Kameruńczyk z bliska zdobył bramkę kontaktową.
Odpowiedź Realu była jednak wzorowa. Levante nie poszło za ciosem, bo… Królewscy wzięli piłkę i nie chcieli jej oddać. Gospodarze być może liczyli na to, że nieco później spróbują zaatakować z większą intensywnością, ale na to nie pozwolił Kylian Mbappé, który wziął sprawy w swoje ręce. Najpierw wywalczył rzut karny, potem go wykorzystał, a dwie minuty później podwyższył prowadzenie po dograniu Ardy Gülera.
I to było na tyle. Real tak jak w pierwszej połowie mógł strzelić jeszcze jakiegoś gola (znów dobrą okazję miał Vini), ale wynik jest więcej niż satysfakcjonujący. Królewscy mieli swoje problemy, ale nie mogą mówić o niezasłużonej wygranej. W odpowiednich momentach potrafili podkręcić tempo i zagrali jak wytrawny pięściarz. Być może z jedną różnicą: nie czekali na odpowiedni moment, lecz sami wypracowali sobie momenty na zadanie ciosów. Na błocie czy też mokradle – bo właśnie tak wyglądała w pierwszej połowie fatalna murawa – trudniej było grać piłkę preferowaną przez Real, ale ani to, ani spore rotacje w defensywie nie wystarczyły, by dziś zabrać Realowi choć punkcik.
Ba, Real odniósł najwyższe zwycięstwo w tym sezonie. Strzelił rywalowi aż cztery bramki, do tego z bardzo dobre strony pokazał się Vinícius, pierwsze trafienie w nowych barwach zaliczył Mastantuono, a Mbappé mimo kiepskiego startu skończył mecz z dubletem.
Levante UD – Real Madryt 1:4 (0:2)
0:1 Vinícius 28' (asysta: Valverde)
0:2 Mastantuono 38' (asysta: Vinícius)
1:2 Eyong 54'
1:3 Mbappé 63' (rzut karny)
1:4 Mbappé 66' (asysta: Arda Güler)
Levante: Ryan; Toljan, Elgezabal, Dela, Pampín; Carlos Álvarez (74' Morales), Rey, Vencedor (65' Arriaga), Olagasti (65' Brugué); Iván Romero (74' Koyalipou), Eyong (74' Losada)
Real Madryt: Courtois; Asencio, Huijsen, Carreras (82' Alaba), Fran García; Valverde (71' Bellingham), Ceballos (82' Camavinga), Arda Güler; Mastantuono (71' Tchouaméni), Vinícius, Mbappé (82' Rodrygo)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze