Advertisement
Menu
/ Cadena SER

Cerezo: Nasz stadion udowodnił, że jest znakomity na koncerty, nie ma uciążliwego hałasu

Enrique Cerezo udzielił wywiadu w programie El Larguero na antenie Cadena SER. Prezes Atlético Madryt był pytany głównie o stadion.

Foto: Cerezo: Nasz stadion udowodnił, że jest znakomity na koncerty, nie ma uciążliwego hałasu
Enrique Cerezo. (fot. Getty Images)

Gratulacje.
Bardzo dziękuję.

Stadion na miarę finału Ligi Mistrzów – co potwierdza decyzja UEFA. Drugi raz w zaledwie kilka lat, odkąd istnieje Metropolitano.
Cóż, tak, to prawda, że to już drugi raz i nie jest łatwo, by stadion powtarzał się z taką częstotliwością. Ale stadion na to zasłużył. Odkąd działa – siedem, osiem lat – zyskał sympatię i szacunek wszystkich. Powiem szczerze: znam prawie wszystkie stadiony w Europie, a kilka w Stanach Zjednoczonych, i nie widziałem czegoś podobnego: wygoda, nowoczesne technologie, szybkie wyjścia, szybkie wejścia… ma wszystko, naprawdę wszystko.

W dużej mierze tak, ale wejścia i wyjścia można by jeszcze odrobinę poprawić. Dojazdy są trochę…
Zobaczysz w sobotę, jak wyjdziesz – po dywanie! W karecie!

A na 2027 rok będzie już skończona cała przestrzeń zewnętrzna i nowe miasteczko sportowe wokół stadionu?
Plan zakłada, że tak. Może coś drobnego zostanie na później, ale zdecydowana większość powinna już działać. Zostały praktycznie trzy lata – dwa z hakiem – i myślę, że prawie wszystko będzie funkcjonować. To będzie widowisko. Mówię poważnie: strefa rozrywki, sportu i zabawy, jakiej sobie nie wyobrażasz. I wszystko w jednym kompleksie.

Jak to mówicie – w otoczeniu stadionu.
Właśnie, w otoczeniu stadionu.

To UEFA powinna zrobić tak, że jak przyznaje komuś finał, to gospodarz ma już zapewnioną grę w finale. Czyli skoro finał jest na Metropolitano, to w tym roku: Atlético Madryt kontra ktokolwiek.
Będziemy się o to starać. Nie wątp w to. Ale wiesz, jaki jest futbol: czasem wszystko wychodzi świetnie, a czasem nie. Myślę jednak, że staniemy na wysokości zadania – zobaczysz.

To zawsze dodatkowa motywacja dla drużyny na dany sezon. Jak niedawno z Athletic Bilbao: doszli niemal do finału, zatrzymali się w półfinale, bo finał miał być na San Mamés. To działa motywująco dla klubu i zespołu, prawda?
Nam na pewno nie zabraknie zapału i chęci. Potem dochodzi jeszcze trochę szczęścia, dobra gra i drużyna na odpowiednim poziomie – a myślę, że ją będziemy mieli. W tym roku mamy młody zespół, a do tamtego terminu będzie już dobrze „wytrenowany” i przygotowany.

A Cholo będzie wtedy jeszcze trenerem?
Uważamy, że tak – a dlaczego miałoby być inaczej? Stało się coś?

Nie, tylko pytam – trzeba będzie mu przecież odnowić umowę. Do kiedy ma kontrakt?
Dokładnie do 2027, więc akurat do tego…

No to zobacz, nawet nie trzeba rozmawiać.
No właśnie – wszystko dogadane. Oby tak było.

I nie martwi pana start sezonu?
Rzeczywiście, nie mieliśmy dobrego początku, ale – jak zawsze powtarzam – liga jest bardzo długa i każdy zespół ma gdzieś lekki dołek: na początku, w środku albo na końcu. W tym roku mamy go na starcie – albo właśnie mieliśmy – i liczymy, że kiedy się podniesiemy, a moim zdaniem zacznie się to już w najbliższą sobotę, to dalej będzie łatwiej. Pamiętaj jednak, że w sobotę gramy z Villarrealem, w środę z Liverpoolem, w niedzielę z Realem Madryt – i tak dalej. Taki mamy kalendarz. Ja i tak wolę trudne rzeczy od łatwych.

A do tego kontuzjowany jest Alex Baena, a teraz potwierdził się też uraz Almady…
Nie ma co patrzeć na to krzywo. Trzeba patrzeć z uśmiechem i wierzyć, że ci, którzy wejdą za nich, zagrają tak samo dobrze albo nawet lepiej.

Złośliwi mówią: UEFA dała wam finał przez „podwójne kopnięcie” Juliána.
Nie, nie. Już dwa lata temu chcieli rozegrać tu finał. Wtedy, przez różne okoliczności – chyba chodziło o Stambuł – namieszało się: raz w Stambule, raz nie… Teraz robią to, po pierwsze, dlatego, że mamy dziesięcioletni stadion, który dziś wygląda jak w dniu otwarcia, a po drugie – bo organizacja przy poprzednim finale, tym Liverpool – Tottenham, zebrała tyle pochwał, że wszyscy byli zachwyceni. Mówili o tym od razu po finale, w 2019 roku: że są zachwyceni i nie zawahaliby się wrócić.

To uznanie dowodzi, że Metropolitano jest pana zdaniem najlepszym stadionem w Madrycie, czy nie?
Bez dwóch zdań – i w ogóle w to nie wątp.

To tylko z ciekawości. Zobaczymy, jak wyjdzie Spotify, jeśli do 2027 zdąży.
No, ale potem są jeszcze 2028, 2029, 2030 – lat nie zabraknie. Wielką zaletą przy otwarciu będzie to, że muzyki na pewno nie zabraknie.

Skoro Metropolitano stało się jedynym w Madrycie tak dużym stadionem koncertowym, wszyscy czekają na potwierdzenie, panie prezesie, że Oasis przyjadą w czerwcu lub lipcu. To już domknięte?
Nasz stadion udowodnił, że jest znakomity na koncerty: świetna jakość dźwięku, bardzo dobrze przygotowana infrastruktura i – co ważne – brak uciążliwego hałasu. Poziom decybeli praktycznie nie dociera do okolicznych mieszkańców, a to kluczowe, gdy planuje się koncert.

Czyli Oasis? W koncertach pokonujecie Real Madryt do jednej bramki – same te, które da Bad Bunny…
My nie próbujemy z nikim konkurować, a już na pewno nie w muzyce. Takie mamy okoliczności. Są stadiony lepsze do innych rzeczy, a nasz świetnie sprawdza się w tym, do czego służy – w piłce – i szczególnie w koncertach. Stał się w tym specjalistą. Artyści i zespoły wyjeżdżają zachwyceni: jak brzmią ich piosenki, gitary, perkusje… To daje nam dodatkowy plus, więc z roku na rok wszyscy chcą tu przyjeżdżać. Co nie znaczy, że inne stadiony nie robią dobrych koncertów – są znakomite.

Dostałem wiadomość od kolegi, chyba madridisty: „Metropolitano super, ale brakuje muzeum”.
Mamy muzeum, na miarę naszych możliwości, i uważam, że jest bardzo dobre. Nowoczesne. Może trochę małe, jeśli chodzi o przestrzeń, ale wiesz – muzea nie muszą być jak Prado, że chodzisz pięć dni i nie obejrzysz całości. Dziś wszystko jest audiowizualne: siadasz i widzisz wszystko, bez przemierzania kilometrów. A reszta to kwestia gustu: kibicom Realu podoba się ich muzeum, Barcelonie – ich, nam – nasze.

Co noc dyskutujemy tu, czy Atlético ma kadrę, by rywalizować z Realem Madryt i Barceloną; czy Cholo „wyciska” z niej maksimum, czy nie. Dla prezesa Atlético Madryt – na co jest kadra w tym roku?
Mamy świetny skład, bardzo podobny do zeszłorocznego, z sześcioma–siedmioma nowymi piłkarzami, którzy muszą się zaadaptować. Uważamy, że mamy znakomitą kadrę, żeby walczyć o wszystko – będziemy walczyć o tyle trofeów, ile się da: jedno, dwa czy ile będzie. A dalej wchodzą w grę szczęście, kontuzje… pięćdziesiąt tysięcy okoliczności, które dotyczą nas i każdego zespołu.

Czyli poziom Realu i Barcelony?
Myślę, że tak. Mamy świetną, wspaniałą kadrę i trenera, który od 14–15 lat to udowadnia. Czego chcieć więcej?

[Iturralde González] Panie prezesie, pytanie. Chciałby pan zobaczyć mecz Atlético – Real Madryt na przykład w Nowym Jorku?
Panie sędzio, ja nie mogę decydować „tak” albo „nie”, bo nie wiem, czy kiedyś będzie można takie mecze grać. Gdybym wiedział, że na pewno – może powiedziałbym „tak”. Ale uważam, że mecze są po to, by oglądać je tam, gdzie się je rozgrywa. Jeśli w Nowym Jorku – to w Nowym Jorku, jeśli tutaj – to tutaj. Dla mnie mecze powinny się toczyć na stadionach danych drużyn. Taka jest moja opinia. Zresztą, dwadzieścia czy dziesięć lat temu nie było czegoś, co nazywacie VAR-em, a teraz jest. Kiedyś nie przerywało się gry po 30 minutach latem na orzeźwienie – teraz tak. Mam nadzieję, że zimą nie będą przerywać na herbatkę.

Zimą będzie rosół – na rozgrzanie.
No, rosół – dokładnie, w połowie godziny, na rozgrzanie. To się ciągle zmienia. Kto wie, może pewnego dnia zagra się to… nie na Księżycu, bo tam też już docieramy, ale w jego okolicach.

A finał Atlético – Real Madryt Ligi Mistrzów 2027?
Byłoby fantastycznie. Naprawdę – święto dla Madrytu. Dwie finały już były, trzeci w Madrycie – to byłoby coś niesamowitego. Poza tym zeszłoroczny finał zostawił w mieście 50 milionów euro.

Ten w Monachium, tak?
Tak, w Monachium. To nie tylko dla klubu, ale dla całego miasta – ogromny zastrzyk gospodarczy. Wyobraź sobie: dwa wielkie kluby, wielkie, bezpieczne miasto – byłby to sen.

Przynajmniej żeby ludzie przyjechali zainwestować w Madrycie. Jak są tylko Atlético i Real, to nikt nie przyjeżdża, hotele stoją puste…
Z hotelami bywa różnie, ale wydatki są – cały tydzień to święto.

I na koniec: wczoraj była u nas minister edukacji, szkolnictwa zawodowego i sportu, Pilar Alegría – mówiła głównie o Vuelcie, ale spytałem o finał mundialu 2030 – ten między Hiszpanią a Marokiem. Wciąż: Madryt czy Barcelona, jakby tylko Bernabéu albo Camp Nou. Czy Metropolitano ma jakąś szansę na finał mundialu, czy nie jest w tej grze?
Myślę, że FIFA już to postanowiła. Jak ogłosi, to się dowiemy. Jest też Maroko, ma nowy stadion… Nie wiem dokładnie, ale nas to szczerze mówiąc nie martwi.

Na razie gratulacje za finał Ligi Mistrzów 2027 – po raz drugi na Metropolitano. Gratulacje – jak mówili Iturralde i Guyane – dla miasta Madryt, a szczególnie dla Atlético i waszego stadionu, który pokazał, że jest na miarę takich finałów – jak w 2019 i jak ten za dwa sezony.
Dziękuję. Bawcie się dobrze, powodzenia – i… oby podnieśli wam pensje.

Zapisane i nagrane! Oby posłuchali Enrique Cerezo.
Uściski! Trzymajcie się.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!