Advertisement
Menu
/ as.com

Trent odpowiada krytykom

Pierwsze sygnały poprawy u Anglika po niemrawym starcie w barwach Realu. Jego bardzo dobry mecz z Mallorcą umacnia pozycję, a podczas przerwy reprezentacyjnej pracuje z Xabim.

Foto: Trent odpowiada krytykom
Trent Alexander-Arnold. (fot. Getty Images)

To był transfer, który na starcie najmniej porywał. Ale wygrana 2:1 z Mallorcą zmieniła narrację przed tą przerwą na kadrę. Jeśli Trent czuł na plecach oddech po bardzo dobrym występie Carvajala w Oviedo – jego pierwszym w podstawowym składzie od czasu poważnej kontuzji – to te 2:1 z Mallorcą było dla niego solidnym zastrzykiem tlenu i pewności siebie, opisuje dziennik AS.

Trzy bardzo konkretne akcje robią różnicę i dają (oczekiwane wewnątrz i na zewnątrz klubu) pierwsze oznaki poprawy. Po pierwsze: sprowadzono go po to, by był być może najlepszym na świecie prawym obrońcą w grze do przodu. Tego dotąd prawie nie było widać. Już przed 10. minutą przeciwko Mallorce dwa jego podania „uruchamiające” szybkość Mbappé dały najpierw gola Francuza anulowanego za minimalnego spalonego, a chwilę później sytuację sam na sam, w której Kylian też był odrobinę na spalonym. Gdy tylko to podanie zsynchronizuje się z ruchem napastnika, Xabi dostanie do rąk broń o trudnej do przecenienia sile. Jeszcze nie teraz, ale już blisko, stwierdza AS.

Drugi moment przyszedł w 61. minucie, gdy Mallorca wykorzystywała chaos u Królewskich po anulowaniu gola Gülera – sytuacji, która znów zabolała klub. Trent nie stracił koncentracji i zaliczył interwencję na wagę gola: rzucił się z furią pod strzał Mateo Josepha, który dawałby remis. Dokładnie tego od niego oczekiwano, a w czym jego rywal do składu, Carvajal, jest wybitnym specjalistą – ratowania zespołu w polu karnym, bywa wręcz kołem ratunkowym Courtois. Trent też nim został. 

Anglik powiedział w ubiegłym tygodniu w wywiadzie dla GQ, że „Bernabéu jest miejscem świętym” i że „koszulka Realu waży” – w dobrym sensie, bo wymaga i wyciska z piłkarza więcej. Inni pod tym ciężarem miękną, tymczasem Trent już podczas swojej prezentacji jako piłkarz Realu Madryt sam prosił, by wziąć tę odpowiedzialność na barki. „Chcę poczuć presję Realu” – podkreślał odważnie. Poczuł ją już na Klubowym Mundialu, bo Real musiał sięgnąć do kieszeni, żeby mieć go wtedy do dyspozycji.

Trent wie, że choć nie ciąży na nim efektowna, przytłaczająca kwota transferu, to jego bardzo wysoka pensja także budzi oczekiwania wewnątrz klubu. Po przerwie wraca Liga Mistrzów (16 września – u siebie z Marsylią), potem derby na Metropolitano, a w listopadzie… w listopadzie Juventus, Klasyk i pikantny, pełen emocji powrót Anglika na Anfield. Chwile, w których po prostu trzeba rozkwitnąć – nie ma innej drogi, podsumowuje AS.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!