Alpejski test na czwórkę

Real Madryt podszedł do meczu towarzyskiego dosyć poważnie. Trudno było jednak podejść inaczej, gdy w kadrze na ten mecz znalazło się tylko trzech pomocników pierwszej drużyny. Cała trójka (Tchouaméni, Ceballos i Arda Güler) znalazła się w pierwszym składzie, ale skład mógł być bardzo zbliżony do tego, co Xabi Alonso zaproponuje dokładnie za tydzień z Osasuną.

Od samego początku Real miał inicjatywę, co rzecz jasna nie mogło dziwić. Oczy kibiców mogły być skupione przede wszystkim na Militão i Carrerasie. Ten pierwszy wrócił do wyjściowej jedenastki po ubiegłorocznej kontuzji, a drugi, na razie nieoficjalnie, zadebiutował w Realu. Brazylijczyk został bohaterem pierwszego gola i pierwszego zrywu Realu Madryt. Brahim dograł z prawej strony, a Éder wygrał starcie z rywalem i pokonał bramkarza gospodarzy. Królewscy się nie zatrzymali i po przechwycie piłki na połowie rywala świetnym podaniem popisał się Arda, a nie gorzej piłkę przyjął Mbappé, który szybkim uderzeniem podwyższył prowadzenie Realu.

Gra Realu była niezła, ale pozostawiała pewien niedosyt. Było kilka zrywów i niezłych akcji (poprzeczka Ardy czy rajdy Brahima), ale bazowało to raczej na indywidualnych błyskach. Nie wszystkim jednak udało się ten błysk pokazać. Na formę Viníciusa – dziś z opaską kapitańską – w dalszym ciągu musimy zaczekać.

Po przerwie mecz wyglądał bardzo podobnie jak w pierwszej połowie. Real atakował, rywal gubił się przy każdej dłuższej wymianie piłki. Tuż przed serią zmian wynik podwyższył Mbappé, który po profesorsku minął bramkarza rywali. Najładniejsze przy tym golu było jednak podanie Tchouaméniego. Drugi garnitur pojawił się na ostatnie 28 minut, ale obraz meczu się nie zmienił. Real nie miał już typowego defensywnego pomocnika, a w roli łącznika między obroną a pomocą zobaczyliśmy Davida Alabę. Gol Rodrygo był zwieńczeniem tego meczu i… zwieńczeniem dobrego meczu Mbappé, który do dubletu dorzucił asystę.

Real przejechał się po niżej notowanym rywalu, ale prawie na pewno tak słabego rywala w sezonie 2025/26 nie będzie miał. Nie był to sparing miarodajny pod kątem sportowym i z tej perspektywy być może nadal trudno zrozumieć sens jego rozgrywania. Nie będziemy jednak stękać i narzekać. Najważniejsze, że obyło się bez urazów, zobaczyliśmy kilka niezłych akcji w oczekiwaniu na więcej, już od najbliższego wtorku. W końcu jeszcze dziś przed 19:00 jasne było to, że dziś na poważne wnioski będzie dużo za wcześnie.

WSG Tirol – Real Madryt 0:4 (0:2)
0:1 Militão 10' (asysta: Brahim)
0:2 Mbappé 13' (asysta: Arda Güler)
0:3 Mbappé 59' (asysta: Tchouaméni)
0:4 Rodrygo 81' (asysta: Mbappé)

WSG Tirol: Stejskal; Huetz, Boras, Lawrence, Schweinghofer, Böckle; Müller, Vötter, Rieder, Wels; Hinterseer. Grali także: Diarra, Taferner, Geris, Jaunegg, Naschberger, Bambara, T. Sabitzer, Eckmayr, Gugganig, Butler, Asnelm, Schermer, Falkner, Neuner
Real Madryt: Courtois (62' Łunin); Trent (62' Carvajal), Militão (62' Rüdiger), Huijsen (78' Asencio), Carreras (62' Fran García); Tchouaméni (62' Gonzalo), Ceballos (62' Alaba), Arda Güler (83' Roberto Martín); Brahim (78' Yáñez), Vinícius (62' Rodrygo), Mbappé (83' Thiago Pitarch)