Franco: Było mi łatwiej, bo Xabi zadzwonił i wszystko przedstawił
Franco Mastantuono udzielił wywiadu argentyńskiemu TyC Sports. Atakujący formalnie dołączy do pierwszej drużyny Realu Madryt 14 sierpnia, gdy skończy 18 lat. Przedstawiamy jego wypowiedzi na temat Królewskich.

Franco Mastanturono w barwach River Plate na Klubowym Mundialu. (fot. Getty Images)
Jak się masz, Franco? Przede wszystkim dziękujemy, że nas wybrałeś i zgodziłeś się porozmawiać z nami w tym zapewne dość dziwnym dla ciebie momencie.
To bardzo wyjątkowy moment w moim życiu, w mojej karierze. Myślę, że w tym roku wydarzyło się wiele rzeczy, które naznaczyły mnie jako piłkarza i jako człowieka. I cóż, myślę, że przejście do Realu Madryt to dla mnie spełnienie marzenia. Zawsze mówiłem, że moim marzeniem było grać w Europie, ale oczywiście zawsze marzyłem o czymś największym, a tym czymś był Real Madryt. Uważam, że to coś niesamowitego, że to się spełniło.
Jak przyjąłeś ten pierwszy kontakt ze strony Realu Madryt? Jak to wyglądało, by opowiedzieć o tym dla tych, którzy nie wiedzą? Dlaczego stało się to akurat teraz?
Cóż, jeśli chodzi o Real Madryt... Najpierw miałem z nimi rozmowę, myślę, że to było rok albo półtora roku temu. Na tym się skończyło. To była bardzo dobra rozmowa, ale nic z niej nie wynikło. Potem przedłużyłem kontrakt z River. I cały zeszły rok grałem. W tym roku, szczerze mówiąc, gdybyś zapytał mnie na początku roku, to moim celem było grać w River – nie miałem w głowie nic innego. No i w połowie roku pojawił się Real Madryt, co oczywiście zmieniło moje plany. To sprawiło, że zacząłem się zastanawiać, a oni pokazali mi, jak bardzo mnie cenią i jak bardzo chcą, żebym tam był. Dla mnie to było spełnienie marzeń. Potraktowałem to jako bardzo osobiste i piękne wyzwanie. Wtedy podjąłem decyzję. To było w połowie roku, wszystko rozwiązało się w ciągu kilku dni i było to coś naprawdę wspaniałego.
Czy dociera to w ogóle do ciebie? Bo czasem trudno jest niektórym to w pełni przyswoić. To najważniejszy klub na świecie, a od dawna nie było tam żadnego Argentyńczyka. Co czujesz w związku z tym?
Tak, tak. Myślę, że ostatnim był Fideo [Di María]. To coś bardzo wyjątkowego. Był też Pipa Higuaín, który poszedł tam z River. Więc myślę, że to naprawdę coś szczególnego móc trafić do takiego klubu. Dla mnie River to największy klub w Ameryce, a teraz przechodzę do największego klubu w Europie i na pewno na świecie, czyli do Realu Madryt. To spełnienie marzeń. Każdy piłkarz, który jest kibicem River, myślę, że uznałby to za coś idealnego, bo robisz krok do Europy i trafiasz do klubu, który jest ogromny, który wygrywa wszystko, który jest najbardziej utytułowany. Dla mnie, jako piłkarza, to ogromne osobiste wyzwanie.
Czy to prawda, że zadzwonił do ciebie Xabi Alonso? W pewnym momencie mówiło się o tym.
Tak, tak, rozmawiałem z Xabim. Szczerze mówiąc, zachował się wobec mnie bardzo dobrze. Rozmowa, którą z nim odbyłem, także bardzo mnie zmotywowała do podjęcia decyzji.
To niemożliwe, żeby cię to nie poruszyło. Kiedy dzwoni do ciebie ktoś tak ważny i mówi, że chce cię mieć u siebie… To wszystko zmienia.
Oczywiście, no jasne. Zadzwonił do mnie i rozmawiał ze mną bardzo szczerze. To było dla mnie bardzo ważne. Jak już mówiłem, odejście z River nie jest łatwe. Wszyscy o tym wiemy. Ale było mi trochę łatwiej właśnie przez to, ze on do mnie zadzwonił i tak to wszystko przedstawił. Dlatego też podjąłem taką decyzję.
I do tego to nie był tylko Real Madryt. W pewnym momencie mówiło się też o zainteresowaniu ze strony Paris Saint-Germain. Czy trudno ci czasem to wszystko ogarnąć? Bo w końcu masz 17 lat, a dzieją się wokół ciebie rzeczy, które spotykają bardzo niewielu zawodników. Jak poradziłeś sobie z tym czasem pełnym presji, opinii ludzi z różnych stron, także przez swoją miłość do River, gdy jednocześnie musiałeś podjąć decyzję, która zmienia życie? Czy to była trudna część, czy jednak przeszedłeś przez to spokojnie?
Nie, to nie było cholernie trudne, bo ja – tak jak funkcjonuję w życiu – zawsze staram się być obecny tam, gdzie fizycznie akurat się znajduję. Więc będąc w River i walcząc o bardzo ważne rzeczy, jak Copa Libertadores, mistrzostwo – no, w ćwierćfinale nam się nie powiodło – zawsze byłem obecny tu i teraz. Oczywiście, że kiedy zaczynają się pojawiać takie rzeczy, człowiek zaczyna myśleć też o innych sprawach, ale za każdym razem, gdy grałem dla River, byłem w stu procentach skupiony na tym. Nigdy nie byłem niespokojny, nigdy nie spieszyłem się z decyzją. Zawsze starałem się robić to, co akurat miałem robić, czyli grać dla River, bo to właśnie dlatego zaczęto o mnie mówić. I z mojej strony byłoby to brakiem szacunku wobec klubu, który dał mi wszystko, gdybym postąpił inaczej. Dlatego w każdym meczu starałem się dawać z siebie wszystko, żeby River dobrze szło, bo to było najważniejsze. A potem, kiedy przyszedł moment, żeby usiąść przy stole i porozmawiać o tym, co dalej z moim życiem, to wtedy rzeczywiście skupiłem się na tym.
Czy oglądałeś Real Madryt trochę z boku, odkąd tam przeszedłeś?
Tak, tak, oczywiście. Oglądałem ich. Szczerze mówiąc, nawet tam, kiedy graliśmy, oglądaliśmy wszystkie mecze, więc tak, obserwowałem ich.
I nie przechodzą cię ciarki, kiedy myślisz: „Moimi kolegami z drużyny będą Mbappé, Vinícius...”? Do tego ta biała koszulka, hymn...? To wszystko jest naprawdę ogromne.
Tak, tak. Jak jesteś stąd, z Argentyny, to na początku wydaje się to bardzo odległe. Real Madryt zawsze jest czymś, co wydaje się nieosiągalne. A teraz świadomość, że za kilka dni tam będę, oczywiście porusza mnie i wzbudza emocje. Ale, jak już mówiłem, nie chcę, żeby ta ekscytacja związana z grą dla Realu Madryt odciągnęła mnie od mojego celu jako piłkarza. Chcę pomóc drużynie w nadchodzącym sezonie.
Słuchamy cię i widzimy, że nie boisz się przyjazdu, aklimatyzacji, tego, ile będziesz mógł grać... Jakbyś po prostu skakał na główkę.
Tak, tak. Nie boję się, naprawdę. Jak mówię, dla mnie to wyzwanie. Jestem młody, ale wiem, że możliwe jest wszystko, o czym marzę jako piłkarz. Uznaję to za możliwe i będę po to pracować. Teraz najbardziej chcę tam polecieć i móc szybko zaaklimatyzować się do klubu, kolegów... Już z kilkoma rozmawiałem.
Zacząłeś ich obserwować na Instagramie?
Tak, już ich obserwowałem.
Mbappé? Wszystkich?
Tak, obserwowałem ich. Oczywiście podziwiam ich jako piłkarzy i są dla mnie wzorem, jak wielu innych z innych klubów, których obserwujesz, by się uczyć, aby stawać się lepszym.
Słyszałeś, że Estevão, brazylijski piłkarz, powiedział, że chce rywalizować o Złotą Piłkę? Powiedział: „Teraz idę do Chelsea, będę rywalizował z Laminem i Mastantuono o Złotą Piłkę”. Wymienił twoje nazwisko. Słyszałeś to?
Tak, tak, słyszałem. Cóż, myślę, że Estevão to świetny zawodnik, to już wiemy. Niedawno strzelił gola Chelsea. To świetny piłkarz. Naprawdę bardzo go doceniano w Ameryce. A co do Złotej Piłki, szczerze mówiąc, to nie jest coś, o czym teraz myślę. Ja, jak ci powiedziałem, zamierzam zaaklimatyzować się w Realu Madryt, zacząć grać i wygrywać, bo to właśnie liczy się w tym klubie. Chcę wygrać wiele rzeczy z Realem Madryt. Jeśli pytasz o mój cel, to jest nim wygranie wielu tytułów: walka o Ligę Mistrzów, wygranie Ligi... To są cele, które mam w głowie. Oczywiście, najpierw muszę się zaadaptować i być tam na miejscu. Ale jeśli stawiasz mi cele, to mam takie. Złota Piłka... Nie wiem, naprawdę o tym nie myślę. I dziękuję mu za to, ale to nie jest coś, o czym teraz rozmyślam.
A inna sprawa, Franco, jest taka, że wielu argentyńskich piłkarzy marzy o grze w Europie, ale zazwyczaj trafiają do średnich zespołów, a dopiero potem przechodzą do gigantów. Wiesz, jest niewiele przypadków takich jak twój. Julián Álvarez poszedł prosto do Manchesteru City. Coś podobnego do ciebie. Dziś jest w Atlético, ale większość, nawet ci z reprezentacji, przeszła wcześniej przez inne zespoły. Niektórzy przez Benficę, przez portugalską ligę. Ty poszedłeś prosto do zespołu, w którym każdy zawodnik marzy o grze. Im raczej chodzi o to, żeby zbudować tam karierę przez pierwsze lata. By wygrać tam wiele wiele tytułów, musisz tam się w pełni zaadaptować.
Tak, moim marzeniem jest zostać tam na długo. Wyobrażam sobie, że będę tam grał przez długi czas, nie myśląc o żadnym innym europejskim zespole niż ten. Oczywiście, tak to sobie wyobrażam. Myślę, że tak może wyglądać moja kariera. Powiedziałeś, że idę do największego klubu ze wszystkich, więc to coś bardzo ważnego, bardzo pięknego. Nie wiem, czy kiedykolwiek stało się to, o czym właśnie marzyłem. Życie mi to tak ułożyło, więc postaram się bardzo to cieszyć i być tam tak długo, jak to możliwe.
Odkąd to się potwierdziło, ile razy kiedy szedłeś spać, przemknął ci przez głowę obraz Bernabéu i wyobrażałeś sobie prezentację albo wejście na mecz?
Tak, wiele razy. I myślę, że im więcej dni minie, tym częściej, bo będę bliżej tego, żeby tam być.
Czujesz nerwy czy nie?
Szczerze mówiąc, tak, bo bardzo tego chcę. Nie jestem niespokojny w sensie, że cały czas myślę, żeby to już nadeszło, ale tak, bardzo mi zależy, żeby do tego doszło. Teraz jednak też bardzo cieszę się z tych dni wolnego.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze