Endrick nie ustępuje
Jak informuje Mario de la Riva z dziennika AS, Endrick uparcie odrzuca możliwość udania się na wypożyczenie. Brazylijczyk od nowego sezonu będzie miał jednak nieoczekiwanego konkurenta w osobie Gonzalo.

Endrick. (fot. Getty Images)
Endrick trafiał do Realu Madryt w uroczystej atmosferze. Nim po raz pierwszy założył białą koszulkę, zdążył pokazać się już ze świetnej strony na Santiago Bernabéu podczas sparingu Brazylii z Anglią. Napastnik przychodził z łatką bardzo obiecującego zawodnika. Niewielka liczba otrzymywanych szans oraz kontuzja w najmniej odpowiednim momencie sprawiły jednak, że w swoim pierwszym sezonie nie zdołał on wyważyć drzwi. 18-latek pozostawił po sobie kilka błysków, ale to wciąż mało. Ponadto na Klubowym Mundialu ze świetnej strony pokazał się Gonzalo. W zaistniałych okolicznościach nie może dziwić, że coraz częściej spekuluje się o wypożyczeniu Endricka. Ten jednak pozostaje niewzruszony. Nie zamierza ruszać się z Madrytu i myśli jedynie o triumfowaniu w barwach Królewskich.
Jak przekonuje De la Riva, chętnych na ewentualny czasowy transfer nie brakuje. Brazylijczyk mimo to w ogóle nie bierze takiego rozwiązania pod uwagę. Otoczenie zawodnika szybko ucina zaś temat, ograniczając się do stwierdzenia, że Endrick znajduje się największym i najważniejszym klubie świata. Liczby atakującego mogą sugerować, że pierwszy rok 18-latka był naprawdę niezły. W krótkim czasie strzelił siedem goli. Tak naprawdę były to jednak w większości punktowe momenty, jak w debiucie z Valladolidem, czy ze Stuttgartem. Najlepiej dał się poznać w Pucharze Króla, ale koniec końców zabrakło wisienki na torcie w postaci samego trofeum. Wciąż jednak nie można umniejszać temu, że jego bramki okazywały się kluczowe w 1/8, ćwierćfinale i półfinale rozgrywek.
Choć porównania nie zawsze są miarodajne, czasami pozwalają obrać odpowiednią perspektywę na niektóre sprawy. Vinícius i Rodrygo trafiali do Realu Madryt z nieco gorszym poręczeniem od Endricka, który do Europy zawitał już jako reprezentant Brazylii. W przeciwieństwie do swoich rodaków ani na moment nie zszedł też do Castilli. Grał jednak od nich mniej. Vini w sezonie 2018/19 spędził na boisku 1742 minuty i strzelił cztery gole. Rodrygo natomiast w kampanii 2019/20 zebrał 1427 minut, w trakcie których wpisywał się na listę strzelców siedmiokrotnie. Endrick do zdobycia siedmiu goli potrzebował zaledwie 847 minut, wylicza De la Riva.
Zdobyczy byłoby być może więcej, gdyby nie kontuzja odniesiona w spotkaniu z Sevillą w przedostatniej kolejce La Ligi. Uraz wykluczył Endricka z udziału w turnieju w USA, gdzie mógłby liczyć na prawdziwą szansę. Problemy gastryczne Mbappé otworzyły jednak drzwi do pierwszego składu Gonzalo, który za moment może okazać się królem strzelców rozgrywek. W perspektywie kolejnego sezonu sprawy wydają się więc jeszcze bardziej skomplikowane. Gonzalo zasłużył sobie na to, by być poważnie branym pod uwagę w systemie rotacji, a przynajmniej rzucił temat do dyskusji. Endrick w tym czasie nie mógł zaś nic zrobić z powodu kontuzji.
Brazylijczyk mimo to wierzy, że uda mu się odwrócić sytuację. Jego zaangażowanie i upór nie znają granic. Napastnik udał się do USA po fazie grupowej, by Xabi z bliska mógł zobaczyć jego oddanie. Endrick jest przekonany w sens pozostania w klubie. Cały czas musi jednak udowodnić nowemu trenerowi, że jest w stanie dużo wnieść.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze