Pedja: Baliśmy się przegrać z Juventusem
Predrag Mijatović w wywiadzie udzielonym mediom FIFA opowiada o finale Ligi Mistrzów z 1998 roku z Amsterdamu i zbliżającym się meczu 1/8 finału Klubowego Mundialu z Juventusem. Przedstawiamy wypowiedzi byłego napastnika Realu Madryt.

Predrag Mijatović strzela gola w finale Ligi Mistrzów z Juventusem w 1998 roku. (fot. Getty Images)
– Strach w szatni Realu przed finałem Ligi Mistrzów z 1998 roku? Oni byli mniej więcej tym, czym jest Real w ostatnich dziesięciu latach. To był ich trzeci finał z rzędu, a to udaje się tylko wielkim drużynom. My mieliśmy za sobą 32-letnią posuchę, więc wyobraź sobie, jak wielkie mieliśmy chęci, by rozegrać dobre spotkanie, ale też ogromny strach przed porażką, co było mniej lub bardziej logiczne, grając przeciwko Juve. Byliśmy pod wielką presją.
– Chcieliśmy zrobić wszystko, co możliwe, by zapisać się w historii Realu Madryt, ale wyobraź sobie, co by było, gdyby Juventus strzelił nam czwórkę. Presja była ogromna. Przed meczem wszystkie prognozy wskazywały na Juventus. Później wychodzisz na boisko i wszystko z ciebie schodzi.
– 32 lata bez Pucharu Europy? Co roku mówiono, że teraz się uda, ale minęły 32 lata, od czarno-białego do koloru. Często mówi się, że to pierwsza Liga Mistrzów w kolorze.
– Jak wygraną odebrał Manolo Sanchís, który spędził w Realu całe życie? Po meczu Manolo do mnie podszedł i powiedział: „Wielkie dzięki, bo w końcu mogę odpowiedzieć mojemu ojcu, który podczas letnich, niedzielnych kolacji zaczynał mówić o Lidze Mistrzów, a ja musiałem siedzieć cicho. Teraz mogę mu powiedzieć, że mam jedną”.
– Mój gol? To była najważniejsza bramka, jaką zdobyłem w profesjonalnej karierze. Była też ważna dla historii klubu. Wspominam to z wielką sympatią. Do tego muszę powiedzieć, że obejrzałem ją plus-minus milion razy. Muszę powiedzieć, że poza tym, że to był niewiarygodny gol, to nie było łatwo go strzelić, bo nie miałem ani zbyt wiele czasu, ani miejsca. Całe szczęście, że dobrze zareagowałem.
– Myślę, że ten dzień był punktem zwrotnym dla klubu. Po La Séptimie zdobyto osiem kolejnych Pucharów Europy. To było przerwanie pecha w tych rozgrywkach. Później przyszła La Octava, La Novena…
– Po tamtym finale wszystkie mecze Realu z Juventusem były bardzo ważne, bardzo intensywne. Teraz na Klubowym Mundialu ponownie ze sobą zagrają. Real Madryt przechodzi przez proces tworzenia nowej drużyny, ma nowego trenera, rozwija się. Juve również nieco zatraciło dominację, która miało we włoskiej piłce, więc te dwie drużyny są w plus minus takiej samej dynamice. Real musi wrócić do wygrywania, Juventus musi wrócić do dominacji w europejskim futbolu. To będzie bardzo interesujące spotkanie.
– Real ma za sobą sezon, w którym nie wygrał ani ligi, ani Ligi Mistrzów, a to w Realu uważa się za zły sezon. Kiedy nie wygrywasz przez rok, to jest to dość złe.
– Przyjście Xabiego? To trener, który pokazał, że nie ma żadnego problemu, by dobrze trenować i dobrze traktować ważnych piłkarzy. Dla niektórych z nich był kolegą i bardzo dobrze zna klub, więc sądzę, że to trener, który ma wiele argumentów, by móc odnieść sukces. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że wymagania są bardzo wysokie, w ostatniej dekadzie osiągnięto wszystko, co można było osiągnąć i znacznie więcej. Również nie jest łatwe pracować z zespołem po Ancelottim, ale sądzę, że Xabi doskonale wie, co robić. Zespół rozpoczął z pewnymi wątpliwościami, ale w każdym spotkaniu się poprawia i to daje mi ogromne nadzieje, że Real będzie poważnym kandydatem, by walczyć na wszystkich frontach, choć później oczywiście trzeba mieć też po prostu szczęście.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze