Real Madryt koszykarskim mistrzem Hiszpanii!
Real Madryt pokonał Valencię 3:0 i sięgnął po mistrzostwo Hiszpanii. Królewscy zostali najlepszą koszykarską drużyną w kraju po raz 38. w historii.

Edy Tavares. (fot. Getty Images)
Real Madryt został mistrzem Hiszpanii po raz 38. Dzisiaj po raz trzeci na przestrzeni jednego tygodnia pokonał Valencię i obronił tytuł mistrzowski. Jest to zwycięstwo całkowicie zasłużone. Królewscy byli najlepsi w sezonie zasadniczym, a w play-offach przegrali tylko jedno spotkanie. Warto też dodać, że w tym sezonie Ligi Endesa Real Madryt wygrał wszystkie mecze we własnej hali. Co ciekawe, zawodnikiem dzisiejszego spotkania został Bruno Fernando, który do 13 punktów dołożył 4 zbiórki i 2 bloki
Początkowe minuty spotkania wyglądały tak, jak można się było spodziewać. Zawodnicy obu zespołów wyszli na parkiet z dużą energią, co w szczególności było widać po tym, jak bronili. Z czasem zaczęła się uwidaczniać przewaga Królewskich. Dobrze prezentował się Abalde, a po wejściu na parkiet celnym rzutem z dystansu swoją obecność zaznaczył Llull. Madrytczycy mieli nawet osiem oczek przewagi, ale wtedy Sergio wywołał niemałe zamieszanie. Sfaulował wychodzącego z kontratakiem Montero. Sędziowie długo oglądali tę sytuację na powtórkach i ostatecznie podjęli decyzję o faulu niesportowym, a dodatkowo faul techniczny złapał Garuba. To pozwoliło Valencii odrobić dużą część strat (19:23).
W drugiej części początkowo Real Madryt utrzymywał prowadzenie. Za zdobywanie punktów odpowiedzialność wzięli głównie Llull i Fernando. Valencia miała problemy na obwodzie, a przynajmniej nie była w stanie wskoczyć na taki poziom skuteczności, jaki demonstrowała w drugim spotkaniu. Gospodarze się nie poddawali. Rezerwowi zawodnicy ożywili jej grę i strata do Realu Madryt zaczęła maleć. Końcowe minuty należały go Valencii, a równo z końcową syreną trafił López-Arostegui, dając swojej drużynie prowadzenie (40:39).
Po przerwie wydawało się, że na parkiet wrócił tylko Real Madryt. Campazzo, Hezonja i Tavares zdobywali kolejne punkty dla madrytczyków, podczas gdy defensywa była nie do przejścia dla rywali. Królewscy rozpoczęli od imponującej serii 15:0, co było dla Valencii potężnym ciosem. Gospodarze na pierwsze punkty w tej części czekali prawie cztery minuty. Madrytczycy trochę zaczęli się mylić w ofensywie, ale Taronges grali katastrofalnie w tej kwarcie. (49:60).
Taka różnica jeszcze nie oznaczała końca rywalizacji. W czwartej kwarcie Valencia bardzo agresywnie ruszyła do przodu, czym zaskoczyła podopiecznych Chusa Mateo, którzy trochę za bardzo zwolnili grę. Królewscy szybko przekroczyli limit fauli, a poza tym prowadzenie zaczęło maleć. Seria 7:0 rozbudziła nadzieję na remontadę, ale madrytczycy wzięli się do pracy. Na parkiet wrócili Tavares z Hezonją i sytuacja się ustabilizowała. Mario trafił bardzo ważny rzut z dystansu. Valencia popełniała błędy w defensywie, co Real Madryt bezlitośnie wykorzystywał. Udało się oszczędzić nerwów w końcówce i można było rozpocząć świętowanie mistrzostwa Hiszpanii.
70 – Valencia (19+21+9+21): Badio (2), Puerto (6), Reuvers (7), Pradilla (0), Montero (12), De Larrea (0), López-Arostegui (14), Jones (10), Soriano (10), Jović (0), Costello (4), Sestina (5).
81 – Real Madryt (23+16+21+21): Abalde (9), Campazzo (9), Hezonja (16), Tavares (7), Ndiaye (3), Rathan-Mayes (-), González (-), Musa (7), Garuba (2), Fernando (13), Llull (11), Feliz (4).
Poza kadrą znaleźli się:
- Gabriel Deck – przeszedł operację biodra i nie zagra już do końca sezonu.
- Serge Ibaka – decyzja trenera
Finał Ligi Endesa (rywalizacja do 3. zwycięstw):
- Real Madryt – Valencia 3:0
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze