Biblia, piecyk gazowy i piłka
Jorge Valdano, były piłkarz, trener i dyrektor generalny Realu Madryt, a obecnie komentator i felietonista w dzienniku El País dzieli się swoimi przemyśleniami o Klubowych Mistrzostwach Świata.

Donald Trump i Gianni Infantino. (fot. Getty Images)
Klubowy Mundial, czyli Mundialito, pojawił się jako komercyjny wynalazek, który wzbudził nieufność wobec nowej wersji futbolu – tej, którą eksploatuje się bez litości. Ale nie mamy tu do czynienia z żadną granicą, żadnym „przed” i „po”. To raczej ukoronowanie zmian, które od dekad stopniowo uznawaliśmy za coś normalnego.
Od prawa Bosmana po niezrozumiałe zmiany w przepisach; od VAR-u, który wprowadza technologię do dzikiej gry, po przemianę piłki nożnej w produkt konsumpcyjny. Grę, która otworzyła się na kapitał spekulacyjny, na ambicje nowobogackich i propagandę autarkii szukających legitymacji. Kibice, dziś traktowani jak klienci; stadiony – jak scenografie dla turystów spragnionych emocji; wielkie wydarzenia – jako widowiska telewizyjne; sama gra – jak baza danych dla coraz bardziej metodycznego futbolu, który pociąga za sobą całą lawinę skutków.
Wszystkie te luźne elementy piłkarskiej układanki łączą się w luksusowym turnieju narzuconym przez FIFA, który forsuje światowy kalendarz i narusza kulturę sportową Stanów Zjednoczonych – kraju przyciągającego możliwościami ekonomicznymi, ale nieodstraszającego polityką, która wprowadza świat w niepewność. Nic tak nie cieszy Infantino jak uścisk z Trumpem. To dążenie do podboju USA nie wzięło się znikąd. Od czasów Pelégo po Messiego od ponad 50 lat wykorzystujemy piłkarskich bohaterów, by przesuwać futbol w stronę amerykańskich interesów – i przy okazji tych największych marek komercyjnych.
Co ciekawe, na razie to Stany Zjednoczone mają większy wpływ na futbol (prezentacje zawodników w stylu NBA, sędziowie z mikrofonami, kamery na ciele…) niż futbol na samych Amerykanów.
Europa, nawet bez niektórych wielkich marek tego sezonu, jak Barcelona czy Liverpool, pokazuje swoją potęgę – jak przystało na kontynent, który z ambicją imperium wysysa piłkarski talent. Tak, słowo „imperializm” może brzmieć mocno, ale z perspektywy Ameryki Południowej to oczywistość. Najlepsi piłkarze wyjeżdżają coraz wcześniej, by spełniać marzenia w Europie. Najwyższa jakość odchodzi, kibice godzą się z przeciętnością, a paradoksalnie – pasja tylko rośnie.
Mimo to, to właśnie Brazylia (142) i Argentyna (104) mają najwięcej reprezentantów wśród zawodników – w krajach, gdzie genetyka i futbol jako część kultury popularnej nadal generują przemysłowe ilości talentu. Europa przyciąga, ale to Ameryka Południowa produkuje. Bolesna droga do sukcesu w nowym porządku – przez masowy exodus. A do tego daje jeszcze coś więcej: jak w Katarze, to południowoamerykańscy kibice tchną duszę w tę sztucznie wykreowaną elegancję.
A potem jest jeszcze ta druga strona. Mundialito, który jak w tangu Cambalache, miesza „Biblię z piecykiem gazowym” przy 35 stopniach. Fizyczna rzeźnia i globalny miszmasz, który oglądamy, bo piłka wciąż nas hipnotyzuje. Ale w tym momencie człowiek ma już ochotę zapytać piłkę, co ona myśli o nas. My – gapie, którzy przychodzą w roli kibiców, z tą samą bezrefleksyjnością co jeden z Buendiów w Stu latach samotności: „Przyszliśmy, bo wszyscy przyszli”.
Na razie Mundialito to turniej luźnych wątków: w jakiej formie jest Messi przed następnym Mundialem? Jak Sergio Ramos wygląda w koszulce Rayados? Czy Mastantuono naprawdę jest taki dobry? Co wymyśli Xabi Alonso, którego wyobrażamy sobie śpiącego z jednym okiem otwartym? Każdy mecz odpowiada na pytania, które bardziej dotyczą przyszłości futbolu niż samego turnieju.
A są i pytania głębsze, bo lubimy aktualizować nasze pewniki. Czy Real i Bayern wciąż potrafią wygrywać? Czy PSG stanie się nowym punktem odniesienia? Czy City się przeobrazi? Odpowiedzi – jak zawsze w futbolu – będą tylko tymczasowe.
A teraz wybaczcie – idę oglądać Los Angeles Football Club kontra ES Tunis. Nie mogę tego przegapić.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze