16:7, które kompromituje Real Madryt

Real Madryt przegrał wszystkie cztery Klasyki w tym sezonie, tracąc w nich łącznie 16 goli, podsumowuje MARCA. Królewscy mierzyli się z odwiecznym rywalem dwa razy w lidze (0:4 i 3:4), w finale Superpucharu Hiszpanii (2:5) oraz w finale Pucharu Króla (2:3). Cztery porażki i aż 16 straconych bramek, średnio cztery na mecz, przy zaledwie siedmiu strzelonych golach. 

Choć zespół Carlo Ancelottiego zdołał zbliżyć się poziomem do Dumy Katalonii w dwóch ostatnich potyczkach, już dawno ten wielki pojedynek nie był tak jednostronny na przestrzeni jednego sezonu, dodaje hiszpański dziennik. Los Blancos byli o włos od zdobycia Pucharu Króla, gdy w finale w Sewilli prowadzili 2:1 na kilka minut przed końcem. Jeszcze bardziej bolesny okazał się wczorajszy mecz w lidze,  gdy wynik 2:0 zmienił się na 2:4 w zaledwie 26 minut. 

W dwóch pierwszych Klasykach nie było żadnych wątpliwości: W La Lidze na Santiago Bernabéu Real poległ 0:4, a w finale Superpucharu Hiszpanii było już 2:5. W tamtym finale to Królewscy objęli prowadzenie, ale, podobnie jak wczoraj, stracili cztery gole jeszcze przed przerwą. Trzy minuty po rozpoczęciu drugiej połowy Raphinha trafił po raz piąty.

MARCA wspomina słowa Carletto, który podkreślał, że drużyna podchodziła do ostatniego spotkania z poważnymi brakami w obronie. Kontuzje Militão, Mendy’ego, Rüdigera, Alaby i Carvajala nie mogły obejść się bez konsekwencji, ale w pierwszym meczu ligowym w październiku Królewscy również stracił cztery gole, a wtedy z podstawowych obrońców brakowało wtedy tylko Carvajala. W Superpucharze w styczniu do grona nieobecnych doszedł Militão. Co ciekawe, to właśnie w najgorszych momentach kadrowych, czyli w finale Pucharu Króla i wczorajszym meczu ligowym, Real był najbliżej pokonania Barcelony, dodaje MARCA.