Kolejna zatruta strzała ze strony Barcelony, która rozpala madrycką szatnię
Jeszcze więcej oliwy do ognia przed najważniejszym meczem roku dla obu drużyn.

Jude Bellingham i Pedri. (fot. Getty Images)
Wszystko zaczęło się od „nowej ery”, którą Ronald Araújo ogłosił z wielkim rozmachem po zdobyciu Superpucharu Hiszpanii w 2023 roku, pokonując w finale Real Madryt. Gest ten nie spodobał się w szatni Królewskich, którzy nie musieli długo czekać na okazję do rewanżu – sięgnęli po 36. tytuł mistrza Hiszpanii i swoją piętnastą Ligę Mistrzów. Po nowej erze nie zostało śladu – zamiast niej zapisano kolejną kartę w historii Los Blancos, opisuje MARCA.
Niedługo później do Madrytu trafił Mbappé, ku ogromnej radości madridismo, domykając skład gwiazd mający zdominować świat futbolu. Równolegle Barça rozegrała swój ruch, zmieniając trenera – decyzję, która miała zmienić wszystko. Hansi Flick przejął zespół niemal identyczny jak jego poprzednik, ale z przekonaniem, że potrafi całkowicie odmienić mentalność swoich piłkarzy. I tak też się stało. Półfinał Ligi Mistrzów, pozycja lidera w lidze i dwa zdobyte trofea… Barça naprawdę rozpoczęła swoją nową erę, z sukcesami odbierając Realowi pole manewru, stwierdza MARCA.
Zatrute strzały
Trzy wygrane Klasyki (cztery, jeśli liczyć mecz przedsezonowy) i bolesny bilans bramkowy (4–12), który pogrążył Real w głębokim kryzysie piłkarskim i mentalnym… i jednocześnie rozbudził pewność siebie w drużynie, która od lat nie zaznała magii wielkich europejskich wieczorów. „Rozmawiając z Ronaldem (Araújo) w hotelu, powiedziałem mu: jeśli strzelą nam jednego gola – nie szkodzi. Jeśli dwa – też nie. W tym roku po prostu nie są w stanie nas pokonać” – wypalił Lamine Yamal po zwycięstwie nad Realem w finale Pucharu Króla. Przepełniony pewnością siebie 17-latek uderzył prosto w drużynę Królewskich, pogrążoną w bólu.
„Myślę, że dziś zwyciężył futbol i to jest najważniejsze. Z naszej strony trzeba było udowodnić, że jesteśmy lepsi – i tak się właśnie stało” – dorzucił swoje Iñigo Martínez po finale, którego Real nie potrafił zakończyć zwycięstwem mimo odwrócenia wyniku. Kolejna zatruta strzała, która nie została dobrze przyjęta w madryckiej szatni, gdzie piłkarze musieli przyglądać się z boku, jak zawodnicy Barcelony dolewają oliwy do ognia przed najważniejszym meczem sezonu dla obu klubów, przypomina MARCA.
„La Liga jest nasza, a kolejny mecz też będzie nasz, nie mam co do tego żadnych wątpliwości… idziemy na Real bez najmniejszego strachu” – grzmiał stoper po bolesnym odpadnięciu z Interem, jeszcze mocniej trafiając w dumę zespołu z Madrytu. „Wiemy, jak ta historia się zawsze kończy…” – mówią w Valdebebas przed wyjazdem do Barcelony, gdzie mają zamiar odwrócić losy ligi. Część zawodników Realu wspólnie oglądała dramatyczny półfinał, nie chcąc przegapić żadnego szczegółu – zwłaszcza że spotkanie to wyczerpało rywala zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Królewscy chcą to wykorzystać na Montjuïc i zadać podwójny cios, odpowiadając na wszystkie prowokacje, które tylko podsyciły atmosferę przed starciem, podsumowuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze