Advertisement
Menu
/ Sólo para Culés

Doradca Laporty: W Polsce dotykanie nosa ma specjalne znaczenie

Enric Masip tytułuje się doradcą prezesa Barcelony i jest jednym z jego najbliższych współpracowników. Przedstawiamy jego wypowiedzi na temat finału Pucharu Króla w programie „Sólo para Culés” [Tylko dla Culés] działającego w ramach Chiringuito i prowadzonego przez zagorzałego antimadridistę Jotę Jordiego.

Foto: Doradca Laporty: W Polsce dotykanie nosa ma specjalne znaczenie
Enric Masip. (fot. Getty Images)

– Kiedy idzie nam dobrze, to, cóż za przypadek, zawsze wychodzić coś ze Sprawy Negreiry. To trwa od 2 lat i ostatnio usłyszałem w madryckim radiu, że sami mówią, że to jest odwracanie uwagi. Ja rozmawiam z madridistas i gdy rozmawiasz z kimś rozsądnym, to on wie, że Barcelona nigdy nie wygrała dzięki temu ani meczu, ani tytułu. To nie miało miejsca, to się nie wydarzyło. Nie ma nawet cienia wątpliwości, to po prostu nie miało miejsca. Po prostu często szuka się odwrócenia uwagi, gdy radzimy sobie dobrze z naszym projektem.

– Nie chcę nikomu odbierać zasług, ale możesz mieć dużo pieniędzy i może sobie kupować wisienki do tortu, jak też robiło to na przykład w swoim czasie PSG, ale ja wierzę bardziej w drużynę. Sam byłem częścią drużyn i ja bardziej wierzę w zespół. Wiem, że często drużyny są silniejsze od nazwisk. Mówiłem już o tym, ale uważam, że dzisiaj na świecie chłopcy chcą być Lamine'em. Nie chcą być... Nie powiem nazwiska, by nikomu nie umniejszać. [prowadzący mówi: Mbappé] Tak jest. Ludzie wolą być Cubarsím niż... Gavim, Pedrim… Ludzie się tym ekscytują. Dzisiaj ludzi dużo bardziej pociąga Barcelona.

– Kontrowersje sędziowskie przed meczem? Opowiadałem już o tym w innej rozmowie. Wyobrażasz sobie, że odgwizdaliby któregoś z tych karnych w końcówce i wygralibyśmy Puchar Króla wtedy 3:2 po karnym? Jakie byłyby wtedy okładki? Wiemy, o czym by rozmawiali, jeśli zrobili to już przed meczem. Moim zdaniem zrobili to, by spróbować to poruszyć, zdestabilizować i stworzyć tę wątpliwość. My nie mogliśmy stracić skupienia na tym, czego chcieliśmy. My chcieliśmy grać w piłkę. Wszystko niech rozstrzygnie się na boisku i niech wygrają najlepsi. A oni nie, oni woleli wyjść poza boisko i próbować rozgrywać to w mediach. Sędziowanie ogólnie było dobre, ale w szczegółach nie. Na przykład, ich ostrość gry. Oni grali na granicy. Dlaczego? Bo wiedzieli, że sędzia jest uzależniony i każda kartka wywoła skandaliczne protesty. Prawda jest taka, że nasz styl jest inny. Każdy w jakimś momencie może skarżyć się na sędziego, ale nasz styl to grać, grać lepiej od rywala i wygrać. To nas odróżnia i świat to zobaczył. Świat widział nieprawdopodobny faul na Olmo, który mógł mu złamać kolano. Na koniec też sytuację z Pedrim, który był już praktycznie poza boiskiem... Barcelona zawsze prezentowała inny styl. Możemy być dumni z naszego stylu i szkoda, że zasiano to ziarno wątpliwości wobec pracy profesjonalistów [sędziów]. A tym bardziej przy tym, skąd tu przychodzimy, czyli Sprawy Negreiry, o której cały czas nam powtarzają i którą wyciąga się za każdym razem, gdy idzie nam dobrze.

– Florentino jest obrażony na cały świat? Ja wolę mówić o nas, ale ewidentnie pojawiały się też głosy, że Real może nawet nie zagra w finale. Mnie nie mieściło się w głowie, że mecz miałby się nie odbyć, gdy zaprosiłeś 50 tysięcy ludzi z Madrytu i Barcelony przy wszelkich kosztach. Ten obrazek ośmieszający hiszpański futbol dotarłby do całego świata. Mnie to zaskoczyło, ale wierzyłem, że mecz się odbędzie. Widziałem jednak, że to też stworzyło wątpliwość, która wykreowała nam skomplikowaną sytuację. Dlaczego? Bo na przykład przy wyraźnym karnym normalnie odgwizdałbyś to lub poszedłbyś do VAR-u, ale w tym przypadku tego nie zrobili, żeby potem nie mówiono, że nam pomogli. Więc tego nie gwiżdżą, tego nie gwiżdżą i tego nie gwiżdżą, przez co możesz przegrać mecz. Przegrałbyś i oni zrealizowaliby swój cel z wywarciem nacisku, a ty zostałbyś z miną głupka. Cóż, mnie ten sposób postępowania nie wydaje się poprawny, bo dodatkowo uważam, że oni mają najmniejsze prawo do skarżenia się na sędziów. Naprawdę, historycznie i także pod względem tego meczu. Oglądasz akcje, kartki, gole i karne...

– Real pozostaje z wizerunkiem płaczka? Jest jeden szczegół, który chcę dodać. Pomyślałem sobie o Rudigerze i kimś tam, kto wbiegł czy coś tam... Nerwy są złe, ale jeśli ktoś przeprasza, to może zdarzyć się każdemu. Jednak pamiętacie sytuację Lewandowskiego w Pampelunie z czerwoną kartką? Gdy dotknął nosa. W jego kraju to ma specjalne znaczenie. Możemy założyć, że tutaj ktoś interpretuje to inaczej. Dostał za to trzy mecze [zawieszenia]! Trzy. Hansi Flick w tym sezonie dostał dwa mecze, a nigdy nie zobaczył w swoim życiu czerwonej kartki. Do tego doszedł przypadek Mbappé. Wykonał dziki atak na zawodnika i mógł połamać mu kość piszczelową, wyrzucając go z gry na 6 miesięcy. Każdy może być spóźniony i to może zdarzyć się każdemu, ale po tym wszystkim dostaje 1 mecz. Mówię o tym, bo to dzieje się cały czas i działo się też w historii. Kiedy ktoś z którejś strony coś robi, to jakieś są kryteria oceny? My moglibyśmy skarżyć się naprawdę dużo. Czasami się skarżyliśmy, tak, ale niesamowite jest to, że ty skarżysz się w sposób ciągły w ten sam sposób. Tymczasem rzeczywistość jest taka, że kryteria nie są równe dla obu stron. Ludzie zapamiętają te sytuacje.

– Real Madryt to król tworzenia przekazu? Tam dużą rolę odgrywają media. Niektóre media z Katalonii weszły w tę grę. Pamiętam wiele okładek tworzonych tutaj, na których mówiono o Sprawie Negreiry. Robią to ludzie stąd. Rozmawiałem z ludźmi z tej gazety. Mówię: jesteś socio, całe życie chodzisz na stadion, czy ty raz w życiu widziałeś, by Barcelona wygrała coś, bo jej pomogli? Tak mówi twój dziennik na okładce. Jeśli sam rzucasz kamieniem w swój klub... Może robisz to z powodów osobistych, ale ludzie już tego nie kupują. To samo z przebudową Camp Nou. Mówiłem już o tym: różnica jest taka, że na Bernabéu pracowano na trzy zmiany. Gdybyśmy mieli tu trzy zmiany, to prace też na pewno nie trwałyby tak długo. To dotyczy wszystkiego: im więcej masz środków do pracy, tym szybciej ją zrealizujesz. Tutaj od 20:01 zliczano nam każdą ciężarówkę, jaka wjeżdżała na teren budowy i dostawaliśmy grzywnę w wysokości 300 euro. Rozumiesz to? Pod stadionem stała dziewczyna i zliczała te ciężarówki. Podszedłem raz do niej i zapytałem ją: co robisz? Ona: zliczam ciężarówki. Mówię: ale gdzie pracujesz? Ona: w firmie. Ktoś zatrudnił tę firmę, ale nawet nie ma co tego roztrząsać. Chodzi mi o to, że tutaj często, jak mawia prezes Laporta, robimy to przeciwko wszystkiemu i przeciwko wszystkim. Często nawet przeciwko ludziom stąd.

– W Madrycie tego nie ma, bo tam boją się Florentino? Nie wiem. Może oni robią rzeczy dobrze w takim sensie, że zwierają szyki. Jak w rodzinie: gdy twoje dzieci zrobią coś złego, to też nie należy tego upubliczniać. Wymierzasz swoją karę i rozwiązujesz to wewnętrznie. Nie musisz pokazywać tego na zewnątrz. Tutaj jest duża tendencja do grzebania w ranie. Tam gdy grzebią w ranie, to odwraca się uwagę. Tutaj nie, tutaj wskazują winnych. Jest mała grupa, która czeka na to, by szło ci źle. W grudniu kiedy drużynie szło gorzej, pojawiły się głosy o wyginięciu klubu. Szedłeś na Camp Nou i mówiłeś: klub ma wyginąć, gdy tworzymy tu taki cud? Ma wyginąć, gdy ta drużyna ekscytuje cały świat? A gdzie wy byliście w poprzednich latach, gdy klub faktycznie był w takiej sytuacji... Wtedy nikt nie wychodził przed szereg. Dlaczego? Bo przede wszystkim bycie tu i podejmowanie decyzji jest bardzo trudne. Ktoś je popiera, ale ktoś się sprzeciwia. W świecie sieci społecznościowych i globalizacji każda sprawa ma wielu przeciwników, którzy robią wokół niej hałas. Dlatego wydaje się wtedy, że wszystko robisz źle. Wykonano jednak bestialską pracę. Rozmawialiśmy o tym po finale z prezesem. Płakałem z tych emocji i myślenia o tym, gdzie byliśmy 4 lata temu.

– W ligowym Klasyku wolę szpaler czy wygraną dającą mistrzostwo? Wolę zwycięstwo. Te szpalery... Czasami ludzie patrzą na to jak na ośmieszenie drugiej strony. Ja na to tak nie patrzę. Ja patrzę na to, jak na docenienie zasług zwycięzcy. Jeśli ktoś stawia ci szpaler, doskonale. Jednak to jasne, że najbardziej chcę wygrać mecz z Realem w domu. Nie wiem, czy to się wydarzy, ale pięknie byłoby wygrać mistrzostwo w domu, bo jesteś wtedy przy swoich ludziach. Nie patrzę jednak na to w taki sposób. Ja biorę w ciemno wygranie La Ligi. Resztę zostawiam bardziej zagorzałym fanom.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!