Maffeo: Wystarczy, że pierdnę i już pojawiam się w Real Madrid TV

Jedno pytanie teraz, kiedy nikt nie słucha... Uważasz się za antimadridistę?
Pff… Nie, za antimadridistę nie, bo nie obchodzi mnie to. Mówię ci, wszystko mi jedno. Moje samopoczucie nie zależy od tego, czy przegrają, czy wygrają. Jest mi wszytko jedno. Jeśli jest finał Barça-Real, to chcę, by wygrała Barça, ale dla przykładu przeciwko Arsenalowi, jeśli Real by wygrał i awansował, to gratulacje. Mówię ci, to mnie nie rusza. Mam przyjaciół, którzy są bardzo, ale to bardzo za Realem. Nie jestem antimadridistą, są mi obojętni. Mówię ci i mówiłem ci o tym wcześniej. Kiedy chcę pojawić się w Marce, to pojawiam się w Marce. Kiedy chcę pojawić się w La Vanguardii, to pojawiam się, wykonuję jakiś gest i już jestem. Mówię ci, nie jestem antimadridistą, ale nie lubię ich, choć to też nie jest żadną tajemnicą. Nie lubię zawodników. Nie samego Realu, ale zawodników Realu.

Dlaczego?
A dlaczego nie? Bo są… nie wiem. Według mnie, w mojej ocenie… nie mają szacunku. Według mnie. Nie mówię, że tacy są, ale w mojej ocenie, na podstawie moich doświadczeń z nimi, nie mają szacunku.

W dalszej części rozmowy Maffeo został zapytany o skargi klubowej telewizji na sędziów oraz o to, czy jest prowokatorem. 

– Jeśli wielcy się skarżą, to wyobraź sobie, co my, mali, moglibyśmy powiedzieć… Wspieram sędziów, ponieważ sam czułem tę presję Realu. Wystarczy, że pierdnę i już pojawiam się w Real Madrid TV. Nie rusza mnie to. Mówiąc brzydko: mam to w dup*e.

– Mam łatkę prowokatora? Jestem bardzo denerwujący, w tym nikt ze mną nie wygra. Będę robić to, na co mam ochotę i nie obchodzi mnie, komu to przeszkadza. Jestem człowiekiem i nikt nie zmieni mojego sposobu bycia.