Advertisement
Menu
/ as.com

Plan odnowy działa

Klub zachowuje spokój, mimo całego panującego wokół szumu transferowego. Priorytetem niezmiennie jest sprowadzanie młodych, utalentowanych piłkarzy. To strategia win-win. Podpisywani zawodnicy albo gwarantują wyniki sportowe, albo rentowność ekonomiczną.

Foto: Plan odnowy działa
Fot. Getty Images

Hasło w stylu „Młodość, boski skarb” mogłoby ozdobić korytarze na Santiago Bernabéu. Taki slogan, motto, klubowa dewiza. Na wypadek, gdyby ktoś w ferworze rozgrzanego do czerwoności rynku transferowego zapomniał o pierwszym i najważniejszym przykazaniu: młodość, priorytetem musi być młodość. To odpowiedź na strategię zapoczątkowaną przez klub w 2015 roku, kiedy to Juni Calafat awansował na szefa skautów, i zintensyfikowaną w 2017 roku. Wielkie wypłaty dla uznanych już gwiazd uległy redukcji, podczas gdy wzrosły nakłady na młode diamenty, które jeszcze wymagają oszlifowania.

Wszystko pozostało w rękach Calafata, który sprowadził Fede Valverde za 5 milionów euro (obecnie wycenianego na 100 milionów euro) i Martina Ødegaarda za 3 miliony euro (sprzedanego do Arsenalu za 40 milionów euro). To dwa przeciwstawne przykłady, ale zbiegające się jednak w sednie całej sprawy: są to mianowicie transfery, które jeśli się sprawdzą, ich wartość gwałtownie wzrasta, a jeśli nie, przynajmniej gwarantują rentowność. Układ win-win. Jest to kierunek niepodlegający negocjacjom, poparty liczbami, które potwierdzają, że ta strategia działa. Sześciu niżej wskazanych zawodników przychodziło do klubu z łączną wartością wynoszącą 256 milionów euro, a dziś mogą pochwalić się tym, że podwoili tę wycenę, która obecnie opiewa na 520 milionów euro. To jest właśnie to słynne „przejście” ze złota.

Éder Militão
Dołączył do Realu Madryt latem 2019 roku z FC Porto za 50 milionów euro. Miał 21 lat i był podstawowym stoperem Smoków, których barw bronił przez jeden sezon. Tylko jeden. W tamtym momencie było to całe jego europejskie doświadczenie, które zbierał po wylądowaniu na Starym Kontynencie po przejściu z São Paulo. Calafat nalegał na sprowadzenie go, bo widział w nim potencjalnego cesarza defensywy Królewskich. I chociaż jego pierwsze miesiące nie wróżyły niczego dobrego, ostatecznie przetrwał trudny czas i w końcu umocnił swoją pozycję. Dziś, cztery lata później, jest niekwestionowanym filarem linii obrony, mając w swoim dorobku dwa mistrzostwa Hiszpanii, Ligę Mistrzów, Puchar Króla, dwa Superpuchary Hiszpanii, Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata. Zgromadził 142 oficjalne występy, a jego wartość wzrosła z 45 do 70 milionów euro.

Aurélien Tchouaméni
Najnowszy nabytek. Trafił do Madrytu zeszłego lata z Monaco za 80 milionów euro. Był wówczas nieoszlifowanym diamentem, posiadaczem etykiety pomocnika, który „odzyskuje najwięcej piłek w Europie” i ma niepodważalną pozycję w reprezentacji Francji, pomimo swojego wieku i konkurencji. Ten transfer różnił się tym od podstawowych założeń strategii Calafata, że był częściowo sprawdzony w Europie, co przemawiało za zainwestowaniem dużych pieniędzy. Natomiast z drugiej strony był zbieżny pod kątem rentowności. Mimo tego, że ma za sobą sezon daleki od oczekiwań, jest wyceniany na 10 milionów euro więcej niż przed rokiem (z 80 do 90 milionów euro). Nikt nie przestał w niego wierzyć, ale jeżeli odejdzie, klub wie, że może sprzedać go za kwotę wyższą niż ta, którą za niego zapłacił.

Eduardo Camavinga
Został ściągnięty latem 2021 roku. Los Blancos wydali 30 milionów euro na 19-letniego lewonożnego pomocnika Rennes. Ten sam piłkarz dwa lata później jest wyceniany na 60 milionów euro. I jest to uzasadnione efektem spektakularnego sezonu w jego wykonaniu, w którym był jedną z największych sensacji. Rozegrał najwięcej meczów w całej drużynie (59), nie doznał ani jednej kontuzji i wykazał się niewiarygodną wręcz wszechstronnością. Zaczynał jako środkowy pomocnik, by z czasem odkryć, że jeszcze lepiej spisuje się jako pivot. Jakby tego było mało, w 17 spotkaniach wystąpił na pozycji lewego obrońcy, prezentując się równie świetnie co w środku pola. Camavinga, który w listopadzie 2022 roku skończył 20 lat, jest już pełnoprawnym reprezentantem Francji i graczem, który w Realu zagarnął miejsce pierwotnie przeznaczone dla Tchouaméniego. Obecnie jest jednym z najlepszych zawodników Realu Madryt.

Fede Valverde
Pod względem wartości rynkowej jego eksplozja jest galaktyczna: kiedy Real kupował go w 2016 roku, był wyceniany na 500 tysięcy euro, dziś – siedem lat później – jego wartość wzrosła do 100 milionów euro. Valverde przybył na wyraźną prośbę Juniego Calafata, który namówił klub na zapłacenie urugwajskiemu Peñarolowi pięciu milionów euro, gdy pomocnik był absolutną niewiadomą. El Pajarito z trudem wzbijał się w powietrze. Do tego stopnia, że trafił na wypożyczenie do Deportivo La Coruña, gdzie również nie był w stanie całkowicie rozwinąć swoich skrzydeł (25 meczów bez ani jednej bramki czy asysty). Ale w 2018 roku zaczął się rozkręcać i w poprzednim sezonie, już jako skrzydłowy, był kluczem do zdobycia La Decimocuarty. Coraz bardziej zyskiwał na znaczeniu. W białej koszulce wystąpił już 204 razy, strzelił 18 goli i zanotował 15 asyst. Ma status zawodnika nie na sprzedaż.

Rodrygo
Przeszedł do Realu Madryt w 2019 roku, gdy osiągnął pełnoletność, za 40 milionów euro. Cztery lata później jego wartość jest dwa razy wyższa i wynosi 80 milionów euro. Jego transfer, znów wypatrzony przez czujne oko Calafata, był jednym z najbardziej udanym w ostatnich latach. Był nieznanym w Europie piłkarzem, którego Królewscy wypatrzyli przed kimkolwiek innym i uczynili go częścią swojego kręgosłupa. W tej chwili Rodrygo znajduje się na Olimpie graczy niepodważalnych, jest po prostu nietykalny. Nie ma mowy nie tylko o odejściu, ale nawet o jakichkolwiek negocjacjach z potencjalnym zainteresowanym. Specjalista od remontad ma na swoim koncie 165 oficjalnych meczów, 37 goli i 32 asysty. Uwielbia życie w Madrycie i kocha Real. W tym sezonie zrobił kolejny krok naprzód, zostawiając za sobą cień pierwszego zmiennika i stając się zawodnikiem wyjściowej jedenastki. Jest drugim graczem z największą liczbą występów na koncie w kampanii 2022/23: 57.

Vinícius Júnior
Historia samodoskonalenia w każdym znaczeniu tego słowa. Bo nawet najbardziej zagorzały madridista rozumie, że Vinícius po prostu potrzebował trochę czasu. Zdiagnozował to zresztą on sam, bez strachu, co więcej – z dumą. Przede wszystkim ze względu na to, że był w stanie wyjść zwycięsko z bardzo delikatnej sytuacji. Został naznaczony za brak goli i przywództwa po swoim przybyciu w 2018 roku za 45 milionów euro. Od tamtej pory wspinał się w hierarchii, rósł i dojrzewał. Najpierw przejął lewe skrzydło, a następnie rolę lidera ofensywy, błyszcząc w złotym duecie z Karimem Benzemą. Kiedy przychodził do klubu, był wyceniany na 35 milionów euro, a dziś jest już wart aż 120 milionów euro. Był autorem bramki, która zapewniła Los Merengues triumf w ubiegłorocznym finale Ligi Mistrzów w Paryżu, najbardziej wyjątkowej ze wszystkich 59, które zdobył. Na początku jego przygoda miała gorzki posmak, ale teraz jest na najlepszej drodze, by stać się legendą.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!