Advertisement
Menu

Salah w kieszeni Nacho – analiza meczu z Liverpoolem

Real Madryt pokonał Liverpool w rewanżu 1/8 finału Ligi Mistrzów 1:0, a w dwumeczu zdominował angielskiego oponenta w stosunku 6:2. Środowe spotkanie nawet przez chwilę nie dało złudzeń ekipie z Wysp Brytyjskich na odrobienie strat. Królewscy wyłączyli atuty zespołu Kloppa, czego najlepszym dowodem była bezradność Mohameda Salaha w starciach z Nacho.

Foto: Salah w kieszeni Nacho – analiza meczu z Liverpoolem
Fot. Getty Images

Obie ekipy przystąpiły do tej konfrontacji w odmienionych składach. Liverpool wyszedł na murawę Bernabéu z trzema nowymi zawodnikami w porównaniu do pierwszego pojedynku, z kolei Carlo Ancelotti zdecydował się na dwie roszady. Nie tylko zestawienie personalne uległo zmianom. Szkoleniowcy wprowadzili usprawnienia również w kwestii ustawienia, co szczególnie widoczne było po jedenastce The Reds. Niemiecki trener posłał do boju typowo ofensywny kwartet (Salah, Gapko, Núñez, Jota) kosztem zagęszczenia formacji w jej centralnej strefie. 

Zaraz po pierwszym gwizdku Liverpool na wzór pierwszego spotkania ruszył wysokim pressingiem na gospodarzy. Trudno się było temu dziwić, wszak przyjezdni mieli przed sobą aż trzybramkową stratę do odrobienia. I podobnie jak na Anfiled, Real został zmuszony do popełnienia kilku błędów w wyprowadzeniu piłki. Już w 6. minucie, po wstecznym podaniu górą z prawej strony boiska, Antonio Rüdiger został rzucony na głęboką wodę. Stoper zawahał się z interwencją w pierwszym tempie, dzięki czemu do futbolówki mógł dopaść Mohamed Salah. Skrzydłowy gości utrzymał kontrolę nad przedmiotem gry, po czym obsłuż prostopadłym podaniem Darwina Núñeza. Tylko zła finalizacja snajpera i poprawne ustawienie Courtois uchroniły Real przed szybkim podłączeniem do prądu oponentów.

Z czasem Los Blancos zagarniali coraz więcej z tego pojedynku na własną korzyść. Real korzystał z obecności jedynie dwóch nominalnych środkowych pomocników Liverpoolu (Fabinho i Milnera) oraz z atencji, jaką został obdarzony Vinícius, który był podwajany przez Alexandra-Arnolda oraz Konaté. W konsekwencji trójce madryckich centrocampistów raz po raz otwierała się furtka do strzałów zza pola karnego. Swoich sił uderzeniami z dystansu próbowali Toni Kroos, Luka Modrić i Eduardo Camavinga. Jednak w żadnym z tych przypadków piłka nie znalazła drogi do bramki, zatrzymując się w rękawicach Alissona, obijając poprzeczkę czy mijając ją o długość idealnie przestrzeżonej trawy.

Kiedy miejscowi przejęli inicjatywę, a rywale wycofali nieco linię pressingu, The Reds zainicjowali próby zaskoczenia Królewskich piłkami za linię obrony. Ta nie dała się natomiast zwieść i utrzymała finalnie czyste konto do końca pierwszych 45 minut. Po zmianie stron Los Blancos przenieśli niektóre elementy gry sprzed przerwy na drugą połowę, jak choćby zachowanie asymetrii między lewą flanką, gdzie w pojedynkę atakował Vinícius, a prawą, na której przewagę starał tworzyć się duet Valverde–Carvajal. Były jednak elementy skorygowane przez Liverpool, co odbiło się także na pomyśle Realu. Gracze Kloppa zagęścili środek pola, zwłaszcza po czwartym kwadransie zawodów, gdy do skutku doszła zmiana Elliotta w miejsce Joty. Goście wyraźnie usprawnili grę w destrukcji, ale w zamian zostali pozbawieni niemal wszelkich argumentów w ofensywie. 

Zawodnicy Carletto prowokowali Anglików do mozolnego konstruowania akcji wszerz boiska, neutralizując przy tym jakiegokolwiek zapędy gry jeden na jeden ze strony ofensywnego tercetu. Najdokładniejszym odzwierciedleniem tej niemocy była dyspozycja lidera ataku, Mohameda Salaha, którego Nacho schował tego dnia do swojej tylnej kieszeni. Obrońca Królewskich pozbawił największych atutów Egipcjanina, skracając dystans w bezpośrednich konfrontacjach, tak aby ograniczyć możliwość rozpędzenia się z piłką do minimum. A nawet jeśli Salah zdołał zyskać kilka metrów swobody, momentalnie zostawał podwajany przez Camavingę czy później Ceballosa. 

W Liverpoolu rosła frustracja i desperacja, która objawiała się zwiększoną liczbą nieprzygotowanych wrzutek oraz rozszczelnieniem szyków w centrum boiska, z czego w 79. minucie skorzystał Real, przypieczętowując awans i drugie zwycięstwo w tej rywalizacji. Camavinga genialnie przeszył środkową strefę formacji przeciwników celnym podaniem do Benzemy. Ten nie opanował futbolówki, jednak piłka szczęśliwe doleciała do Viníciusa, który najpierw zaliczył kiks, ale w mgnieniu oka zrehabilitował się sprytnym, powrotnym podaniem pod nogi Francuza, dopełniającego formalności.       

Królewscy wypunktowali w dwumeczu zespół z Premier League, a w drugim akcie tej rywalizacji wybili mu z głowy wszelkie nadzieje na odrobienie strat z pierwszej partii. Na co dowodem niech będzie jeden celny strzał (w 83. minucie) po zmianie stron, a więc w trakcie połowy, która z założenia powinna zostać zdominowana przez drużynę goniącą wynik 2:5.   

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!