Advertisement
Menu
/ elconfidencial.com

Laporta blokuje zatrudnienie madridisty

Zarządzanie klubem nie jest niczym łatwym. Czasami zwalniasz, bo musisz, innym razem nie zatrudniasz, bo nie wypada.

Foto: Laporta blokuje zatrudnienie madridisty
Fot. Getty Images

Jak powiedział kiedyś argentyński bokser, Ringo Bonavena, doświadczenie jest grzebieniem, który trafia do twej ręki, gdy jesteś już łysy. Bardzo dobrze o prawdziwości tych słów może przekonać się ostatnimi czasy Joan Laporta. Prezes Barcelony wrócił na stanowisko, by nie powtarzać dawnych błędów. Chaos organizacyjny pozostawiony przez Bartomeu wciąż jednak mocno ogranicza mu pole manewru w niektórych kwestiach. W innych przypadkach zaś ktoś nie może otrzymać pracy, ponieważ wizerunkowo byłoby to niewskazane.
 
W tym tygodniu Barcelona podała publicznie do wiadomości, że z klubem po 46 latach pracy pożegna się Paco Seirul·lo. Wieść ta wywołała ogólne oburzenie wśród fanów Dumy Katalonii. Seirul·lo, nie przesadzając, jest odpowiedzialny za wybudowanie fundamentu pod klubową filozofię gry. Jego metodologia od dziesięcioleci znajdowała – i nadal będzie znajdować – odzwierciedlenie w futbolu praktykowanym przez Barcelonę. Choć Seirul·lo zaczynał jako trener sekcji lekkoatletycznej, a następnie zajmował się przygotowaniem fizycznym w drużynie piłki ręcznej, dopiero w sekcji piłkarskiej rozwinął w pełni skrzydła. – Gdybym nie poznał Paco, nie rozumiałbym pracy trenera tak, jak rozumiem ją dziś – mówił swego czasu o Seirul·lo Pep Guardiola. Urodzony w 1945 roku szkoleniowiec i metodyk oficjalnie nie został zwolniony, lecz po prostu nie przedłużono mu umowy. Powód? Oczywisty – cięcia budżetowe.

Smutne pożegnanie z Seirul·lo pod względem budzonego zainteresowania musiało jednak ustąpić sprawie Elvisa Coki. Były członek zarządu Mirandés był już bowiem o krok od podpisania umowy, na mocy której miał odpowiadać za skauting od najmłodszych grup wiekowych aż po bezpośrednie zaplecze pierwszego zespołu. Do parafowania dokumentów jednak nie dojdzie z prozaicznej przyczyny. Chodzi o wypowiedzi Coki na portalach społecznościowych. Na Twitterze nabijał się on z Messiego, Luisa Suáreza oraz śmiał się z Gerarda Piqué czy katalońskich koszykarzy. Jednocześnie żywiołowo celebrował każde zwycięstwo Realu Madryt oraz skarżył się na sędziów, którzy jego zdaniem pomagali Barcelonie.

Taka decyzja działaczy klubu nie może jednak dziwić. W gruncie rzeczy nie chodzi tu w pierwszej kolejności o to sympatię niedoszłego pracownika względem Realu Madryt, lecz bardziej o sposób jej publicznego wyrażania oraz – co za tym idzie – niewybredne ataki w stronę Barcelony. Taki stan rzeczy jest nie do zaakceptowania zwłaszcza w akademii, gdzie młodym adeptom wpaja się konkretne wartości mające wzmacniać więź z klubem. Inną kwestią pozostaje to, że Cokę należało prześwietlić, zanim umowa dla niego była praktycznie gotowa. Tak oto Laporta w jeden dzień musiał zwolnić człowieka-instytucję i zablokować zatrudnienie madridisty.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!