Advertisement
Menu
/ as.com

Carvajal: Real nie przegrywa finałów

Dani Carvajal udzielił obszernego wywiadu dziennikowi AS. Hiszpański obrońca opowiadał głównie o tym, co wydarzyło się w ostatnim sezonie.

Foto: Carvajal: Real nie przegrywa finałów
Fot. Getty Images

To twój ostatni wywiad w roli kawalera. Czy jesteś zdenerwowany?
Zwykle się nie denerwuję, ale mam potrzebę upewnienia się, że wszystko pójdzie dobrze i że wszyscy będą się czuć swobodnie. Że wszystko przebiegnie gładko. Bardziej zmartwienie niż zdenerwowanie.

Czy na weselu będzie replika Ligi Mistrzów?
Moja przyszła żona chciała postawić replikę Ligi Mistrzów i drugą replikę 35. La Ligi, ale powiedziałem jej, że ludzie będą bardziej zainteresowani zrobieniem sobie zdjęcia z replikami niż ślubem [śmiech].

Twój mały chłopiec, Martín, ma dopiero półtora roku, a już ma na koncie Ligę Mistrzów. Obecne pokolenie jest uprzywilejowane.
Często rozmawiamy o tym między sobą, o tym, co udaje nam się osiągnąć, co w końcu wydaje się normą. Ale rozmawiając z kolegami z drużyny lub z rodziną, myślę, że za kilka lat to, co osiągamy, będzie o wiele bardziej doceniane. Nie jest to wcale łatwe. W rzeczywistości, odkąd udało nam się to osiągnąć, nikomu nie udało się zdobyć dwóch Pucharów Europy z rzędu w nowym formacie Ligi Mistrzów, a my zdobyliśmy trzy. Wróciłem akurat na ten w Lizbonie i udało mi się uczestniczyć we wszystkich pięciu. To coś fanastycznego. To duma i przywilej być lub pomagać klubowi w tworzeniu historii w jednym z jego najbardziej złotych okresów.

Mówi ci coś 12 maja 2004 roku?
Oczywiście, że tak. Wtedy położyłem pierwszy kamień pod budowę Valdebebas…

Byłeś niezłym blondasem…
Tak, urodziłem się blondasem, a teraz mam ciemniejsze włosy. Moje dziecko też jest blondynem… na razie.

Gdybyś mu powiedział, że 18 lat później zdobędzie pięć Pucharów Europy i w każdym finale zagra od początku…
Tak, myślę, że tylko Karim (Benzema) i Luka (Modrić) mogą się tym ze mną podzielić. Jestem bardzo dumny z tego, że mogłem pomóc drużynie we wszystkich pięciu meczach w wyjściowej jedenastce. To mówi trochę o tym, jak trudno jest być w tym klubie u szczytu formy i utrzymywać się w wyjściowym składzie przez tak wiele lat. Byli też Marcelo, Sergio (Ramos), Iker (Casillas), Raúl… Zawodnicy, którzy od wielu lat występowali w wyjściowym składzie, i to przy takich wymaganiach, jakie stawia przed tobą ta koszulka, jest czymś, co należy doceniać.

Czy możesz wyjaśnić, co się stało w tej edycji Ligi Mistrzów?
Dobrze weszliśmy w fazę grupową, którą skomplikowała porażka z Sheriffem, ale dobrze graliśmy w pozostałych meczach i zajęliśmy pierwsze miejsce. Spodziewaliśmy się korzystniejszego losowania niż to, które otrzymaliśmy. Ostatecznie padło na PSG. To losowanie naznaczyło wszystko. W pierwszym meczu nie graliśmy dobrze. Prawie w ogóle nie oddaliśmy strzału na bramkę. Najlepszy był wynik – minimalna przegrana. W drugim meczu było tak samo, przegrywaliśmy, ale magia drużyny, presja Karima, która zmusiła Donnarummę do popełnienia błędu… Wszyscy widzieliśmy, że otwiera się szansa. Zdaliśmy sobie sprawę, nawet ci młodzi, którzy nie doświadczyli tych nocy w Lidze Mistrzów, do czego zdolne jest Bernabéu. Od tego momentu wydawało się, że lubimy cierpieć i odrabiać straty. I tak właśnie było. Przeciwko Chelsea zagraliśmy świetny mecz w pierwszym spotkaniu, a w drugim nie mieli nic do stracenia. To najtrudniejsze mecze do rozegrania, gdy przeciwnicy są w szczytowej formie, a ty nie chcesz zrobić ani kroku w tył. Nie podeszliśmy do tego we właściwy sposób. A przeciwko City, wyobraźcie to sobie. Magia. W ciągu dwóch minut doprowadziliśmy do dogrywki i już tam, w dogrywce, wiedzieliśmy, że na pewno przejdziemy dalej…

Przy wyniku 2:1, który umożliwił dogrywkę, asystowałeś przy trafieniu Rodrygo. Bez tej bananity być może nie byłoby 14. Pucharu Europy.
Tak, to oczywiste, że w końcu każdy z nas zrobił to, co do niego należało. Kluczowe znaczenie dla tej grupy mają ci, którzy grali więcej i ci, którzy grali mniej. Każdy, kto przyszedł, wniósł swój wkład. Można to było zobaczyć z ławki. Przeciwko Chelsea zagrałem na pozycji środkowego obrońcy. To była trochę bezprecedensowa obrona. Kończyliśmy mecz w składzie David (Alaba), Lucas, Marcelo i ja. Nie było nawet trójki w środku: Casemiro, Luka, Toni. To również świadczy o tym, jak liczny i dobry mamy skład.

Dobrze spisałeś się na pozycji środkowego obrońcy.
Myślę, że doświadczenie wielu lat i meczów na tym poziomie oznacza, że poziom ustawiania się i koncentracji jest tak wysoki, że zna się podstawowe ruchy. Wola to potęga, jak to się mówi. Jeśli wszystko pójdzie dobrze i dasz z siebie wszystko, na końcu otrzymasz nagrodę, na którą zasługujesz.

Obok finału w Cardiff, ten w Paryżu był najlepszym meczem dla Realu. Wyłączyłeś z gry Luisa Díaza. Grałeś na 150%.
Bardzo dobrze wszedłem w ostatnią część sezonu i chciałem, aby te cztery finały Ligi Mistrzów i te cztery tytuły się liczyły w walce z Kolumbijczykiem, dla którego był to pierwszy finał.  Chciałem być blisko niego, wiedziałem, jakie zagrożenie może stworzyć i myślę, że radziłem sobie z nim przez dużą część meczu. W tym właśnie tkwił pewien klucz. W pojedynkach defensywnych byliśmy zdecydowanie lepsi w wielu szczegółach meczu. No i występ Thibaut, który uratował nas w kilku sytuacjach.

Jak można wygrać osiem ostatnich finałów bez porażki?
Myślę, że bardziej chodzi o to, co czują nasi przeciwnicy, niż o to, co my czujemy. Dążymy do tego. Wiemy, że nawet jeśli jest nam bardzo źle i to nie jest nasz dzień, będziemy mieli swoje szanse i jeśli będziemy się starać, otrzymamy nagrodę. To bardziej wpływa na rywala, który mam przed sobą Real Madryt, który nie przegrywa finałów i wie, jak rywalizować w finałach… W Paryżu drużyna zdobyła bramkę i rozegrała wygodny mecz. Wiedzieliśmy, co musimy robić w każdym momencie, że będą zostawiać wolne przestrzenie i to jest klucz do zwycięstwa: odpowiednio zarządzać tempem spotkania.

Czy uważasz, że to normalne, że niektórzy kibice już kupują bilety do Stambułu na przyszłoroczny finał?
Zachęcam ich! Oczywiście postaramy się dotrzeć do finału. To byłoby fantastyczne. Ale krok po kroku. Jest jeszcze wiele do zrobienia, widzimy, że wszyscy rywale są coraz silniejsi. Śmieszy mnie, gdy ludzie często mówią mi: „Byłem na wszystkich finałach i wszystkie wygraliśmy”. I myślę oczywiście, że jeśli od dłuższego czasu nie przegraliśmy finału… [śmiech]. To zabawne. To zabawna anegdota.

W poprzednim sezonie z powodu kontuzji mogłeś zagrać tylko w 15 meczach, co zmieniło się w tym razem, kiedy rozegrałeś ich prawie 40?
Dzięki dietetykowi mogłem się przekonać, że gluten nie jest dla mnie korzystny. To mnie zaogniało i zwiększało ryzyko przy rywalizowaniu. Należy również stosować specjalną suplementację, w zależności od miesiąca, w którym odbywają się mecze. Również odpocząć. Współpracuję z fizjoterapeutą. Również praca umysłowa w naszych meczach, takich jak finał czy półfinałowy mecz z City… Dogrywka przeciwko Chelsea… W poprzednich latach mój poziom ekscytacji był zbyt wysoki, a to sprawia, że mięśnie potrzebują więcej tlenu, krwi i w efekcie je osłabia. Podsumowując, mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z mojego występu i jestem wyzwolony. Od czasu do czasu zdarzają mi się wpadki, ale mogę powiedzieć, że wydostałem się z tej negatywnej pętli.

Czy tęsknisz za mlekiem krowim lub czerwonym mięsem, czy też nauczyłeś się z nimi żyć?
Czerwone mięso mogę jeść, może raz na tydzień lub dwa. Mogę jeść kurczaki, ryby… Kocham wszystko i na nic nie kręcę nosem. To ułatwia sprawę.

Nikt już nie mówi o podpisywaniu kontraktów z prawymi obrońcami. Udało ci się to obalić. Nie jest łatwo zajmować pozycję w Realu Madryt.
To nigdy nie jest łatwe, zwłaszcza gdy wyniki nie są takie, jakich się spodziewałeś. Klub chce wzmocnić skład i logiczne jest, że stara się podpisywać kontrakty z młodymi ludźmi. Lata mijają dla wszystkich, a klub wykonuje fantastyczną pracę. Z Viníciusem, Rodrygo, Camavingą, Asensio swego czasu… Ze wszystkimi. Podpisują umowy z ludźmi z doświadczeniem, takimi jak Rüdiger czy David (Alaba), którzy przyszli za darmo. Albo jak Tchouaméni…

Jak to się wymawia? Wygląda na to, że „t” jest nieme, zostaje tylko „Shuamení”.
To nie jest łatwe, nie… Spróbujemy znaleźć dla niego prostsze imię [śmiech]. Myślę, że poza tym, że przyszłość jest zapewniona, można dostrzec wynik dziś. Klub nadal wygrywa, z tymi młodymi ludźmi idzie w górę i myślę, że w tym sensie możemy być spokojni.

Pozytywną winę za to wszystko ponosi Ancelotti. Co sprawia, że jest on dla was jak drugi ojciec i dlaczego ma taki stosunek do zespołu?
Jest liderem grupy, punktem odniesienia dla wszystkich, za każdym razem, gdy przemawia, wszyscy angażują wszystkie pięć zmysłów, aby go wysłuchać i zrozumieć. Osiąga harmonię między tymi, którzy grają więcej, a tymi, którzy grają mniej, stara się zrozumieć wszystkich, sam był piłkarzem i wie, że brak gry nie jest idealną sytuacją. Jest świetnym trenerem i wie, jak podchodzić do meczów, ale wyróżnia go sposób, w jaki traktuje zawodników.

Co wam powiedział po klęsce w Klasyku? Co zrobił, aby drużyna nie straciła pewności siebie i zareagowała jak najlepiej?
Barcelona była w tym meczu lepsza. Zawsze trudno jest przegrać u siebie z największym rywalem i to z takim wynikiem. W rzeczywistości ta przerwa na kadry była dla nas bardzo dobra. Trener nas uspokajał, mówił, że to tylko trzy punkty. Jeśli pojedziesz do Vigo i przegrasz, to będzie to samo, to trzy punkty. Trener powiedział nam: „Praca i wysiłek, jaki włożyliśmy w ten mecz, pozwoliły nam go przegrać”. To przesłanie było kluczem do zwycięstwa w Vigo i uważam, że liga rozstrzygnęła się w Sewilli, kiedy drużyna odrobiła straty, a Barça przegrała u siebie z Cádizem następnego dnia, w poniedziałek.

Real Madryt wygrał La Ligę, Puchar Europy i Superpuchar Hiszpanii, a mimo to styl jest kwestionowany.
Czy wiesz, co się dzieje? Gdy jedna drużyna wygrywa, a pozostałe nie, niewiele osób rozumie, że pod tym względem rywal był lepszy. W końcu w piłce nożnej zwycięzcą nie jest ten, kto odda najwięcej strzałów na bramkę, ani ten, kto ma największe posiadania piłki, ani ten, kto podaje najwięcej na połowie przeciwnika, ani ten, kto wprawi widzów w największe drgania – zwycięzcą jest ten, kto strzeli najwięcej goli i straci najmniej. Byliśmy w tym najlepsi, ale nie tylko w tym sezonie. Fakt, że zdobyliśmy pięć tytułów Ligi Mistrzów z ostatnich dziewięciu, pokazuje, że jeśli grasz źle i tylko wygrywasz, nie zdobędziesz pięciu tytułów w dziewięciu edycjach. Trzeba mieć coś innego. Wszystkie opinie są godne szacunku, ale ja mówię od środka, że prawdopodobnie mamy jeden z najlepszych składów na świecie i tę magię, i tę wiarę, i tę siłę, albo jak powiedział ostatnio Guardiola: „Real przegrywa dwoma bramkami i nikogo nie parzy piłka”. Nie każdy może się tym pochwalić.

Jakość? Real ma dwóch weteranów, którzy są najlepsi na świecie na swoich pozycjach: Luka Modrić i Karim Benzema.
Są to najlepsi gracze. Drużyna wie, jak grać, wie, że z lepszym zespołem czasami trzeba umieć się zgrać, poszukać przestrzeni w inny sposób. Gdyby wszystko było typu A lub B, byłoby bardzo nudno, gdyby wszystkie drużyny grały w ten sam sposób. Na tym polega piękno piłki nożnej, że każda taktyka i każdy sposób podejścia do meczu jest inny, więc myślę, że to nadaje wartość temu, co robimy. Ale jeśli kogoś pociesza fakt, że wystarczy nam tylko zwycięstwo, to szanuję jego zdanie, ale zupełnie się z nim nie zgadzam.

Ta chemia, którą masz z Bernabéu, może cię wzmocnić w nadchodzących latach. Do tego dochodzi nowe Bernabéu z nową scenografią…
Myślę, że w tym roku kibice i stadion odegrali zasadniczą rolę w wygraniu zarówno ligi, jak i Ligi Mistrzów. City zdobyło bramkę w 75. minucie, a żeby wrócić, trzeba było zdobyć dwie bramki. I wszyscy wiedzieli, że to się może zdarzyć. To dodało nam skrzydeł, dało nam dużo energii, żeby wrócić i odwrócić losy. To także dzięki nim.

Jesteś teraz czwartym kapitanem, za Benzemą, Nacho i Modriciem. Byłeś już trochę kapitanem ze względu na swój charakter i osobowość, ale bycie czwartym kapitanem da ci więcej wewnętrznej satysfakcji.
Tak, to prawda. Jestem bardzo podekscytowany. Jestem bardzo dumny, że należę do tej grupy czterech kapitanów. To jest ten plus, że trzeba jeszcze mocniej walczyć dla kolegów z drużyny i jestem dumny, że czas minął i że nadal jestem ważną częścią tej drużyny. Przynajmniej tak wynika z informacji przekazywanych mi przez klub.

Pierwszym kapitanem jest Karim Benzema. Nikt nie ma wątpliwości, że to on musi zdobyć Złotą Piłkę.
Nikt, żaden inny kandydat nie jest nawet blisko niego. Nie tylko za to, co pomógł nam osiągnąć, co było bardzo ważną częścią. W dużym procencie to właśnie on poprowadził nas do sukcesu: bramki, które zdobywał, asysty, które rozdawał. Ktokolwiek widział Karima, nie ma wątpliwości, że Złota Piłka należy do niego.

Młodzi ludzie zaczynają się rozwijać. Camavinga, Rodrygo, Viníciu. Czy byłeś zaskoczony poziomem, jaki Vini osiągnął w tym roku?
Ci z nas, którzy z nim trenują, wiedzą, jaki ma potencjał, i że w tym roku eksplodował. Wszyscy to widzieli. Jak powiedział Karim, bez wątpienia może być w piątce najlepszych na świecie, ale ja chcę podkreślić całą pracę, jaką wykonał. Przybył bardzo młody i wykonał dużo pracy. W związku z jego brakiem skuteczności pojawiły się nawet memy, ludzie są bardzo krytyczni. Nie jest łatwo być tak młodym i nosić taką koszulę. Wielu ludziom przytrafiło się to samo – bać się porażki i w końcu nie być sobą. On parł do przodu, wziął to na bary i dał sobie radę ze wszystkim. Mam dla niego za to ogromny szacunek, bo nie jest to łatwe. Chłopak zasłużył na dobry kontrakt i miejmy nadzieję, że będzie tu jeszcze przez wiele lat.

Jest jeszcze jeden zawodnik, który zmagał się z kontuzjami, a wiadomo, jak jest to trudne. Czy myślisz, że w tym roku w końcu zobaczymy tego Hazarda z Chelsea, który był jednym z pięciu najlepszych na świecie?
Myślę, że tak. Gdy pokona ten problem, także psychicznie. Gdy wejdzie w rytm, mecz po meczu będzie imponującym graczem, co udowadniał przez wiele lat. A zespół, który stworzyliśmy, świadczy o tym, jak dobrym jest człowiekiem. Przeszedł przez mękę, ale przyjechał do Valdebebas, zrobił swoje i nigdy nie zrobił złej miny. Nie każdy może to powiedzieć.

Widzieliśmy zawodników takich jak Tchouaméni czy Rüdiger, którzy mieli lepsze oferty. Tak było już w przypadku Alaby i Camavingi. Piłkarze przyjeżdżają do Madrytu niezależnie od kwestii ekonomicznych. Ale nie Mbappé. Pod względem sportowym nie wygląda na to, by miał zrobić dobry ruch. Jak przeżyliście to w szatni, czy dodało wam to energii przed finałem Ligi Mistrzów?
Zawodnicy, tacy jak Antonio czy Camavinga decydują się na przyjazd do Madrytu, ponieważ wiedzą, co to znaczy przyjechać do tego klubu, wszystko, co go otacza, jest gigantyczne. Będą to przeżywać i wkrótce to zobaczą. David (Alaba) już to widział. Jeśli chodzi o Mbappé, wyglądało na to, że sprawa jest już praktycznie załatwiona. Kończył mu się kontrakt, ale w końcu zdecydował się zostać. On sam podjął taką decyzję. On sam ocenił to w swoim otoczeniu, rozważył za i przeciw, a ty musisz uszanować decyzję każdej osoby. Zostaje w Paryżu, aby spróbować wygrać z nimi Ligę Mistrzów. Czasami są pociągi, które jeżdżą tylko raz… Nie chcę zamykać przed nim drzwi, jestem od tego daleki, ale w przyszłości nie wiadomo, co się wydarzy. Duży odsetek aktywnych graczy, gdyby Real Madryt zapukał do ich drzwi, nawet by się nad tym nie zastanawiali. On sam podjął taką decyzję. Jest w swoim mieście i znajduje się pod dużą presją. Jest tam wzorem, idolem, gwiazdą i chce zapisać się w historii swojego klubu. Myślę, że jest to uzasadnione. Ale Real Madryt był, jest i będzie. Real Madryt jest ponad wszystkim.

I wreszcie, jesteś w drużynie narodowej z Luisem Enrique. Czy myślisz, że możemy marzyć o tytule w Katarze?
Jesteśmy bardzo, bardzo podekscytowani. Trenerowi udało się stworzyć trzon, grupę 50 zawodników. Chcemy, aby ludzie dali się wciągnąć i ponownie uwierzyli. Na ostatnich Mistrzostwach Europy dotarliśmy do półfinału. Nie udało nam się awansować do finału po rzutach karnych. To będą piękne, nietypowe Mistrzostwa Świata. Na Boże Narodzenie, zimą. Stawiam Hiszpanię w gronie pięciu lub sześciu kandydatów do zwycięstwa…

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!