Advertisement
Menu

Nie czas na miłosierdzie

Dlaczego oni tacy są?

Foto: Nie czas na miłosierdzie
Fot. Getty Images

A kto to przyszedł? To Real Madryt, niszczyciel dobrej zabawy, pogromca marzeń zarówno wielkich, jak i małych. Najpierw zabili emocje w lidze akurat w najciekawszym momencie, gdy Barcelonie wreszcie zadzwonił budzik. Później w Lidze Mistrzów trzykrotnie wymachiwali rywalom kiełbasą przed nosem, by w ostatnim momencie stwierdzić, że jednak nie PSG, Chelsea i City pisane to soczyste pęto. W zeszłym tygodniu zaś zupełnie nie zważali na to, iż przeciwnik znajduje się w stanie krytycznym i po prostu wlali mu 6:0, urządzając sobie nad grobem Levante potańcówkę.

Nic dziwnego, że dziś w Kadyksie atmosfera może być nerwowa. Cádiz ma co prawda dwa punkty przewagi nad zajmującą 18. miejsce Mallorcą, jednak perspektywa mierzenia się w przedostatniej kolejce z Realem Madryt jest mimo wszystko średnio ekskluzywna. Zwłaszcza po tym, co Królewscy postanowili zrobić z poprzednim przeciwnikiem. Paradoksalnie możemy więc tego wieczoru dołożyć sporą cegłę do spadku drużyny, dzięki której tak naprawdę szybciej mogliśmy cieszyć się z mistrzowskiego tytułu.

Gospodarze, zwłaszcza w swoim obecnym położeniu, na pewno jednak nie będą zamierzali swoich szans na pozostanie w La Lidze opierać w największej mierze na nastroju i stopniu koncentracji niegrającego już o nic rywala. Cádiz jak na zespół gorączkowo walczący o utrzymanie dość przyzwoicie spisywał się zresztą w starciach z czołówką. Z pierwszej czwórki dwukrotnie pokonać go zdołało tylko Atlético (1:4 i 1:2). Real, Barcelona i Sevilla zaliczały zaś co najmniej jedno potknięcie.

Dość wspomnieć, że na Bernabéu Kadyksowi udało się bezbramkowo zremisować. Identyczny wynik padł w pierwszym spotkaniu z Barceloną. W drugim zaś zawodnicy Sergio sprawili olbrzymią sensację na Camp Nou, zwyciężając 1:0 i tym samym ostatecznie ucinając agonalną próbę pościgu Katalończyków za Realem (Jordi Alba cały czas jednak się nie poddaje). Także Sevilla raz musiała obejść się smakiem. Podopieczni Lopeteguiego wygrali na początku roku 1:0, by pod koniec kwietnia zremisować u siebie 1:1.

Jeśli mamy być szczerzy, w głębi duszy mamy nadzieję, że Real mimo kilku zmian w wyjściowym składzie wyjdzie na murawę z podobnym nastawieniem, jak w miniony czwartek. Powodów jest co najmniej kilka, jedne mniej, inne nieco bardziej złośliwe. Tym najbardziej oczywistym jest rzecz jasna podtrzymanie rytmu meczowego przed finałem Ligi Mistrzów. Przerzucanie się z wakacyjnego trybu na tryb pracy bywa wyjątkowo trudne. Dlatego też przed konfrontacją z Liverpoolem po prostu nie możemy pozwolić sobie na to, by ten garnek z wrzącą wodą zaczął wytracać temperaturę.

Co tyczy się bardziej przyziemnych pobudek, uważamy, że odpuszczanie czegokolwiek komukolwiek nie przystoi takiemu klubowi, jak Real Madryt. I nie chodzi tu o nadgorliwość, lecz zwyczajnie o to, że ostentacyjny brak zaangażowania w sytuacji, w której na dole tabeli dzieją się dantejskie sceny, byłby nie w porządku wobec innych drużyn walczących o życie. Nie będziemy też udawać, że zapomnieliśmy o wydarzeniach z 2015 roku, kiedy po zamieszaniu związanym z występem nieuprawnionego Denisa Czeryszewa właśnie z Cádiz Real został wykluczony z Pucharu Króla. Wina oczywiście leżała po naszej stronie, jednak mimo wszystko postawa działaczy rywali, którzy bezwstydnie publicznie ślinili się na samą myśl o możliwym awansie po walkowerze, wzbudzała niesmak. Bóg wybacza, Real Madryt nigdy.

Na deser pozostaje zaś fakt, że Kadyks to prawdopodobnie zespół grający najbrzydszy futbol w lidze, a już na pewno mieszczący się w tym aspekcie na podium. Gdybyśmy mieli wybierać między nimi a Levante, z całą pewnością w przyszłym sezonie wolelibyśmy obserwować w elicie poczynania tych drugich. Stawianie autobusu w polu karnym może koniec końców okazać się skuteczną metodą na przetrwanie, jednak podopieczni Carlo Ancelottiego z czystej przyzwoitości nie powinni czemuś takiemu na boisku przyklaskiwać.

* * *

Mecz rozpocznie się dziś o 19:30. W Polsce będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ Sport 2 na platformie Player.pl.

Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Kurs na wygraną Królewskich wynosi aż 2,25.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!