Advertisement
Menu
/ elmundo.es

„Ty byłeś zmasakrowany, a Pintus czekał uśmiechnięty ze stoperem”

Antonio Pintus wskazywany jest jako jeden z głównych ojców mistrzostwa Hiszpanii. El Mundo przyjrzało się jego metodom na podstawie opowieści osób, które z nim współpracowały.

Foto: „Ty byłeś zmasakrowany, a Pintus czekał uśmiechnięty ze stoperem”
Fot. Getty Images

Mgła wokół postaci Antonio Pintusa nie przerzedziła się po jego ponad trzech dekadach w profesjonalnym futbolu. Niechętny udzielaniu wywiadów, trener Realu Madryt od przygotowania fizycznego nigdy nie przechwalał się sukcesami ani nie odchodził od swoich trzech filarów pracy: wymagań, pokory i lojalności. „Ponad wszystkim doceniam to, że nigdy się nie wywyższał. I dlatego jest dla mnie numerem jeden”, mówi Gustavo Poyet, były piłkarz i obecnie trener, który doskonale zna Włocha i utrzymuje z nim bliski kontakt.

Urugwajski szkoleniowiec rozmawia z El Mundo w Atenach, gdzie od dwóch miesięcy jest selekcjonerem Grecji. „Kiedy tylko mam jakąś wątpliwość, dzwonię do Antonio. To osoba, która nigdy nie staje. Zawsze się uczy i poprawia. Jego metody nigdy nie są takie same, bo adaptuje się i dostosowuje się do czasów”, tłumaczy. Obaj poznali się w 1998 roku, gdy Pintus przeszedł do Chelsea decyzją Gianluki Vialliego, ówczesnego grającego trenera. Poyet ciągle pamięta o tamtym spotkaniu.

„Mieliśmy trochę pecha, że Vialli pozyskał go dopiero cztery miesiące po przejęciu roli trenera, bo tamte letnie przygotowania były jednymi z tych, których nigdy nie zapomnisz. Naprawdę nas zniszczył, zabił nas”, opowiada Poyet. Wysiłek opłacił się jednak już po kilku tygodniach, gdy Chelsea wygrała w Superpucharze Europy z Realem Madryt. „Wszyscy mieliśmy o nim opinię, że to trener od przygotowania, który wprowadził nas na inny poziom fizyczny. Tamta relacja pozostała z nami do dzisiaj”.

Pintus ostatniego lata z podobnym nastawieniem wrócił do Realu Madryt, by poprowadzić pierwszą ekipę razem z Carlo Ancelottim. Powrót do stolicy Hiszpanii po dwóch latach oznaczał ponowne dokręcenie śruby drużynie, która w poprzednim sezonie doznała 62 kontuzji. Do tych problemów należało dodać obawy o wiek większości liderów: 36-letniego Modricia, 29-letniego Alaby, 34-letniego Benzemy, 32-letniego Kroosa, 30-letniego Casemiro, 30-letniego Carvajala czy 29-letniego Courtois.

Jakby tego było mało, duże wymagania stawiają same hiszpańskie rozgrywki. Jak podaje Obserwatorium Futbolu CIES, to właśnie w La Lidze przebiega się średnio najdłuższy dystans w meczu (103,7 kilometra) ze wszystkich rozgrywek w Europie i Ameryce Południowej. Do tego \w Primerze piłkarz pokonuje najdłuższy dystans na wysokiej intensywności z szybkością powyżej 20 km/h (803,9 metra na mecz). CIES zbadało, że La Liga w tych aspektach przewyższa na przykład Premier League, która osiągnęła odpowiednio 100,8 kilometra i 790,1 metra. W Hiszpanii statystycznie trzeba biegać najwięcej i najbardziej intensywnie.

Pintus musiał wszystko dopasować do oczekiwań Ancelottiego, który chce stawiać jak najczęściej na podstawowych zawodników, jeśli tylko ci czują się dobrze. Ostatecznie liczbę kontuzji zredukowano o 30%, a po 34 kolejkach Królewscy zdobyli 24 gole w ostatnich kwadransach spotkań. To zdecydowanie najlepszy wynik wśród innych liderów najważniejszych lig: City strzelił 15 takich goli, Milan 15, Bayern 16, a PSG 19.

Ponad wszystkim Pintus stawia na personalizację treningów. Carlos Cuéllar zna jego metody z czasów pracy pod jego rządami w Premier League. „Antonio był dwa kroki przed resztą świata. Z nim miałeś to ciekawe odczucie: byłeś zniszczony fizycznie, ale jednocześnie czułeś się wspaniale”, wspomina były zawodnik pochodzący z Madrytu.

Włoch w październiku 2013 roku dołączył do Sunderlandu po telefonie od Poyeta, który zastąpił Paolo Di Canio. „Przybył i wręczył nam GPS. Analizowaliśmy przebiegnięte dystanse, szybkość sprintów czy czas z maksymalnym tętnem. Tak, dzisiaj to wszystko jest dla wszystkich normalne, ale dla nas to była ogromna nowość. Ja przychodziłem z Aston Villi czy Rangersów, gdzie metody były zupełnie inne”, podkreśla Hiszpan.

Obrońca miał wtedy spore problemy z mięśniami uda, ale Pintus miał pomóc mu się z tym uporać. „Nawet jeśli zostawało kilka minut treningu, to on nie bał się zdjąć cię z boiska, jeśli istniało zagrożenie odnowieniem urazu. Do tego zaczęliśmy pracować oddzielnie w swoich formacjach. Wszystko oparte było na twoich ruchach w meczu. Ja w spotkaniu głównie poruszałem się 20 metrów do tyłu czy do przodu zależnie od ustawienia zespołu”, opowiada były gracz także Osasuny. Ostatecznie w ciągu trzech magicznych tygodni w kwietniu i maju Sunderland zaliczył cztery zwycięstwa na wagę utrzymania.

„Do dzisiaj mam jedno w głowie i powiedziałem o tym także Antonio”, dodaje Poyet. „Chodziło o jego uśmieszek, gdy kończyliśmy serię. Ty byłeś zmasakrowany, a on czekał uśmiechnięty ze stoperem. Mówiłem mu: «Przestań się śmiać». Czułem jednak sam satysfakcję z tej pracy na granicy. To była ta perfekcja w jego metodach pracy”, wskazuje selekcjoner Grecji.

To też jeden z najbliższych przyjaciół Pintusa, wśród których wymienić można było także Didiera Deschampsa, Zinédine'a Zidane'a, Gianfranco Zolę czy Dennisa Wise'a. „To jedna z osób, które kochasz do końca swojego życia. Nie ma znaczenia, gdzie się znajdziesz, zawsze utrzymacie kontakt”, podsumowuje Urugwajczyk.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!