Advertisement
Menu
/ elconfidencial.com

Włoski zabójca stęchlizny

Real Madryt chodzi niczym szwajcarski zegarek. Królewscy zaliczyli niemal perfekcyjną pierwszą rundę sezonu i przewodzą wszelkim rankingom.

Foto: Włoski zabójca stęchlizny
Fot. Getty Images

Los Blancos pokazują, że są na ten moment jedną z najsilniejszych drużyn w Europie. Prezentują przyjemny dla oka futbol, są zgrani i mają bardzo jasną wizję tego, co chcą na boisku robić. Usta wielu krytyków, twierdzących, że dla tej kadry nie ma już przyszłości, zostały zamknięte. Za taki stan rzeczy w znacznej mierze odpowiada zaś rzecz jasna Carlo Ancelotti.

Poprzedni sezon nie był dla Realu Madryt dobry. Zespół nie zdołał zdobyć żadnego trofeum, a koniec cyklu wydawał się oczywisty. Z drugiej strony tego typu spojrzenie jest jednak nieco zwodnicze. Tak naprawdę Królewscy byli bowiem o gola od mistrzostwa i o dwa trafienia od finału Ligi Mistrzów. Dziś, po kilku poprawkach, wszystko wydaje się znów funkcjonować, jak należy.

Kształt wyjściowej jedenastki jest niemal taki sam, jak w poprzednich latach. Ze znaczących ogniw odeszli Sergio Ramos i Varane, jednak w skali jeden do jednego zastępują ich dziś Alaba i Militão. Austriak i Brazylijczyk od razu złapali wspólny język i perfekcyjnie rozumieją się na murawie. Obawy po odejściu byłego już kapitana oraz Rafy okazały się więc przesadzone.

Prawdziwy przełom nastąpił natomiast w ataku. Benzema cały czas wykręca liczby godne Złotej Piłki, ale teraz wreszcie ma do towarzystwa kogoś, na kim może polegać na dobre i na złe. Mowa rzecz jasna o Viníciusie, który w swoim czwartym sezonie nareszcie uwolnił pełnię potencjału. Brazylijczyk złapał ciągłość i pewność siebie, czyli coś, czego tak bardzo brakowało mu w poprzednich latach. Do tego naturalną koleją rzeczy musiała też dojść większa dojrzałość. Wielka w tym wszystkim zasługa Ancelottiego.

Carlo poukładał na nowo kadrę, która wydawała się już spisana na straty i zatęchła. Co ważniejsze, stworzył z niej zespół zdolny walczyć na każdym froncie i którego obawiać się mają prawo najwięksi. 62-latek wykrystalizował też sobie wyjściowy skład, z wyjątkiem jednej pozycji. Mowa o prawym skrzydle, gdzie walkę toczy między sobą w teorii czterech zawodników. W praktyce jest ich jednak trzech: Rodrygo, Asensio, a parę kroków za nimi Hazard.

Najbardziej w guście Ancelottiego jest chyba mimo wszystko Rodrygo. Brazylijczyk ma ciąg na bramkę, sprawnie operuje piłką i do tego potrafi pomóc w obronie. Zwłaszcza ten ostatni aspekt sprawia, że drużyna nie rozsypuje się w kluczowych fazach spotkania. Asensio wcale jednak nie zostaje mocno w tyle. Marco wydaje się z powrotem mieć zatraconą po kontuzji iskrę. Widać, że na boisku czuje się komfortowo, potrafi czytać grę oraz, co stanowi główny argument, ma nosa do strzelania goli.

Hazard wydawał się już kompletnie pogrzebany, jednak z obowiązku musiał zagrać z Kadyksem i Athletikiem. Eden pokazał w tych potyczkach, że nie ma zamiaru jeszcze rzucać białego ręcznika. W obu meczach był wyróżniającym się ogniwem. Pokazał parę błysków oraz dobrze interpretował ofensywne akcje. Był też bliski wpisania się na listę strzelców. Belg starał się udowodnić szkoleniowcowi, że ma wciąż sporo do zaoferowania i nie poddaje się w walce o pierwszy skład.

W kompletnym marazmie pogrążony jest natomiast Bale. Walijczyk zaczynał sezon w podstawowym składzie, ale złe decyzje i ciągłe kontuzje szybko posłały go na dno. Dość powiedzieć, że na ten moment w klubie bardziej liczą na Petera Federico, który zaliczył ostatnio parę minut. Gareth natomiast cały czas pozostaje skupiony bardziej na kwestiach pozasportowych, na doczołganiu się do końca kontraktu oraz rzecz jasna na reprezentacji.

Ancelotti zdołał przywrócić Real Madryt na zwycięską ścieżką oraz wywołał uzasadnioną falę entuzjazmu. Problem z obsadą prawego skrzydła jest natomiast problemem, jaki chciałby mieć każdy trener. Sytuacja, w której dwóch zawodników idzie ramię w ramię, a trzeci cały czas naciska, to tak naprawdę błogosławiony kłopot, otwierający jedynie więcej możliwości.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!