„Jeśli nam podłożyliby mikrofon pod stół, wyszłoby to samo”

Czwarty dzień z rzędu El Confidencial publikuje nagrania z prywatnych rozmów prezesa Realu Madryt, które stały się głównym tematem dotyczącym hiszpańskiego futbolu i przejęły czołówki wielu mediów. W tym tygodniu w Hiszpanii nie było ani jednej grupy na WhatsAppie, które nie poruszyła tej sprawy, a przeróbki i memy produkowane są na portalach społecznościowych z prędkością światła.

Dziennik ABC stwierdza, że wiele osób jest zaskoczonych, w jaki sposób Florentino wypowiada się o byłych zawodnikach i legendach Realu Madryt, ale jeśli sonduje się nastroje madridismo, to znacząca większość ma podobne zdania jak sternik Królewskich. Co więcej, podkreśla się, że nagrania zostały stworzone nielegalnie, a wypowiadane słowa padały w prywatnych rozmowach z przyjaciółmi (przynajmniej jeszcze wtedy). W takiej atmosferze i otoczeniu wszyscy zachowujemy się inaczej.

„Wszyscy zawodnicy zgadzamy się co do jednego: jeśli nam podłożyliby mikrofon pod stół, wyszłyby takie same rzeczy. Wszyscy mamy dni i momenty, w których kogoś obgadujemy. Także prezesa, jego czasami najbardziej. Liczą się jednak czyny, a nie słowa”, taki przekaz z szatni pierwszej drużyny Realu Madryt publikuje ABC.

Poza graczami niewiele osób w klubie chce komentować wydarzenia z ostatnich dni. Wszyscy ograniczają się do wskazania oficjalnego komunikatu. Klub nie chce zwiększać znaczenia tematu i nie planuje wchodzenia w publiczne przepychanki. W środę przekazano dokumentację sprawy prawnikom, a ci w najbliższych dniach złożą pozew przeciwko autorowi nagrań i El Confidencial.

Wciąż na temat taśm nie zabrała głosu żadna z osób, o których na nagraniach wypowiada się Florentino.