Advertisement
Menu
/ marca.com

„Ancelotti dzwonił codziennie i mówił: «Sami, jesteśmy rodziną, a ty jesteś sam w szpitalu»”

Sami Khedira przeszedł w tym roku na piłkarską emeryturę i udzielił wywiadu na wyłączność Marce. Niemiec opowiedział o transferze do Realu, pobycie w Madrycie, współpracy z Mourinho oraz Ancelottim i odejściu do Juventusu.

Foto: „Ancelotti dzwonił codziennie i mówił: «Sami, jesteśmy rodziną, a ty jesteś sam w szpitalu»”
Fot. Getty Images

Jak się czujesz? Przyzwyczaiłeś się już do myśli, że porzucasz futbol?
To jest proces, przez który musisz przejść, to wymaga czasu. To nie jest decyzja podjęta z dnia na dzień, zrezygnowałem z tego, co kocham najbardziej i muszę to sobie stopniowo przyswajać. Moje ciało nie było już gotowe do dalszej gry na najwyższym poziomie i w tym momencie musisz odejść, to najlepsza rzecz, jaką możesz zrobić. Jeśli nie mogę dać z siebie wszystkiego, lepiej się odsunąć. To coś, o czym myślałem od dłuższego czasu, rozmawiałem z moją rodziną… W tej chwili odczucia są dziwne. Z jednej strony jesteś oczywiście smutny, bo nie będziesz już grał, ale z drugiej strony patrzysz na to, co osiągnąłeś i czujesz się bardzo szczęśliwy i dumny. Miałem fantastyczną karierę.

Czy jako dziecko marzyłeś o tym, aby zajść tak daleko w futbolu?
Chciałem być piłkarzem i moim marzeniem była gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Grałem dla drużyny z mojego rodzinnego miasta i wygrałem Bundesligę. Ale potem pojawił się Real Madryt, wyobraźcie to sobie. Real zmienił wszystko w moim życiu, nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę grał dla tak wielkiego klubu. Grałem z najlepszymi zawodnikami na świecie, miałem najlepszych trenerów, wygrywaliśmy niesamowite rzeczy… To był inny wymiar.

Pamiętasz swój transfer?
Doskonale. Właśnie odpadliśmy z Mistrzostw Świata w RPA i byłem zdruzgotany. Było nam wszystkim bardzo smutno, bo to pokolenie zasługiwało na finał. Byłem w szoku, nie mogłem sobie tego wybić z głowy i nagle dostałem telefon. „Sami, Real cię chce i Mourinho zamierza do ciebie zadzwonić”. To jakiś pie***ony żart, pomyślałem. Nie jestem teraz w nastroju na takie rzeczy. „Zadzwoni do ciebie Mou”, nalegał. „Idziesz do Realu Madryt!”. Całe moje ciało nagle zastygło. Byłem bardzo zdenerwowany, a moim największym zmartwieniem był angielski, ponieważ w tamtym czasie nie znałem tego języka. I z nerwami… Więc Mourinho zadzwonił do mnie i zapytałem go, czy możemy porozmawiać przez wiadomości tekstowe! Roześmiał się i stwierdził, że oczywiście. Powiedział mi, że chce mnie w Realu Madryt, że nie powinienem w to wątpić. I ta rozmowa zmieniła moją karierę. Mourinho to najlepsze, co mi się przytrafiło…

A z Mourinho, co to były za sezony…
Niesamowite. Moje pierwsze lata w Madrycie były niezwykle intensywne. Klasyki z pierwszego sezonu przeszły do historii.

Jak je zapamiętałeś?
Pierwszy z nich był bardzo trudny. To był też mój pierwszy Klasyk i przegraliśmy 0:5. To było trudne, ale dzięki temu staliśmy się lepsi. Mourinho zrobił kolejny krok naprzód z drużyną i byliśmy bardziej konkurencyjni. W tym momencie obudził się inny Real i widać to było w kolejnych meczach. Puchar Króla, który wygraliśmy, był niesamowity, co za mecz, co za sposób gry… To były spotkania, w których bardzo cierpiałeś na boisku, ale jednocześnie cieszyłeś się wszystkim, co przeżyłeś na murawie, w szatni, w trakcie przygotowań…

W Pucharze Króla doznałeś kontuzji, przez którą straciłeś resztę sezonu.
W pierwszej połowie poczułem ból i powiedziałem o tym lekarzom. Ale popatrzyliśmy, porozmawialiśmy… i musieliśmy grać dalej. Mou mnie potrzebował i grałem tak długo, aż nie dawałem już rady. Na szczęście wygraliśmy finał, a ja dałem z siebie wszystko na boisku.

Realowi Mourinho brakło tej Ligi Mistrzów?
Byliśmy blisko, tak. Ten zespół był niesamowity, z dużą jakością, zapałem i pasją. Wygraliśmy ligę w cudowny sposób, nienagannie, a w Lidze Mistrzów zabrakło nam odrobiny szczęścia…

I wtedy przyszedł Ancelotti.
On był zupełnie inny niż Mourinho. Mnie osobiście pomógł rozwijać się, grać w inny sposób. Dał mi dużo pewności siebie, powiedział mi, żebym grał i patrzył bardziej na strefę przeciwnika, żebym mógł strzelać więcej goli. Myślał o drużynie i Realu jak o rodzinie, dbał o nas wszystkich.

Wystawił cię w finale Ligi Mistrzów tuż po tym, jak wróciłeś po kontuzji kolana.
Nigdy tego nie zapomnę. Połamałem się i musiałem odpuścić Mistrzostwa Świata w Brazylii. Ale powiedziałem sobie: „Muszę to zrobić”. Przeszedłem operację i zamknąłem się w klinice w Niemczech, aby dojść do siebie. Mieszkałem tam, w klinice, cały czas dochodząc do siebie. Wysiłek, o którym nikt nawet nie wie. Byłem tam sam, w klinice z lekarzami i fizjoterapeutami. Ale był też Carlo. Od czasu, gdy doznałem kontuzji, aż do powrotu do treningów w Madrycie, dzwonił do mnie codziennie. Jeden dzień, kolejny i kolejny… Tak jak wtedy, gdy dzwoni do ciebie ojciec, ja codziennie czekałem na telefon od trenera, bo dzwonił zawsze. Miał 23 zawodników, tysiące problemów trenerskich, presję, rodzinę… i dzwonił do mnie codziennie, żeby ze mną porozmawiać.

To wiele mówi o tym, kim jest jako człowiek.
Pewnego dnia powiedziałem do niego: „Trenerze, myślę, że to jest niesamowite” i podziękowałem mu. Odpowiedział mi: „Sami, jesteśmy rodziną, a ty jesteś sam w szpitalu. Jak mogę do ciebie nie zadzwonić! Wszyscy jesteśmy z tobą”.

I wystawił cię od początku w tej Lizbonie.
Zacząłem trenować… a na finał nie było Xabiego Alonso z powodu zawieszenia. Pewnego dnia przyszedł do mnie i powiedział: „Jeśli wyzdrowiejesz, zagrasz w finale”. Dał mi dwa mecze wcześniej, a ja czułem, że muszę być z nim szczery, więc powiedziałem mu, że jestem gotowy na 60 procent, nie więcej. „Wiem, ale jesteś przyzwyczajony do takich spotkań, poradzisz sobie. Potrzebuję tam doświadczonych zawodników. A ty masz obok siebie Modricia i Di Maríę, odpocznij”. Miałem wszystko opracowane. To nie był najlepszy mecz w moim życiu, szczerze mówiąc, ale nigdy go nie zapomnę, a kiedy Ramos zdobył zwycięską bramkę w finale…

Teraz Ancelotti wraca do Realu.
To dobra wiadomość. Oprócz tytułów pamiętam, że graliśmy bardzo dobre mecze, bardzo dobry futbol. Myślę, że drugie podejście nie jest łatwe, ale po sześciu latach jestem pewien, że potrafi to zrobić dobrze. Myślę, że to świetny ruch Realu Madryt.

Grałeś w środku z Xabim, Modriciem, Di Maríą, Özilem, Kroosem… Kto najbardziej przypadł ci do gustu?
Xabi Alonso był tym, od którego nauczyłem się najwięcej. Przybyłem w młodym wieku do Realu Madryt i grałem obok niego… Dla mnie on był najlepszą „szóstką”. Naprawdę, jego kariera była niesamowita i wiele się od niego nauczyłem. No i był jeszcze Mesut, co za zawodnik! Jak się poruszał, jaka jakość, jaka kontrola, jakie podania do Cristiano…

Czy Cristiano jest najlepszym zawodnikiem, z jakim kiedykolwiek grałeś? Występowałeś z nim w Madrycie i w Juve
Tak, on jest niesamowitym goleadorem. Te jego bramki, jego liczby. Ale miałem też niesamowitych bramkarzy, takich jak Buffon i Casillas, którzy są legendami futbolu. Buffon jest również jednym z najlepszych ludzi, których kiedykolwiek spotkałem w świecie futbolu, to niesamowite, jakim jest wspaniałym facetem. Grałem z Ramosem, jednym z najlepszych środkowych obrońców na świecie i wszech czasów… A trzy lata Özila w Madrycie? Niech ludzie popatrzą na te trzy lata i ocenią, co zrobił i jak grał w piłkę. To, co Mesut zrobił w Madrycie, było cudowne, to jedna z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałem w piłce.

A jakie są twoje wspomnienia z Bernabéu?
Dla mnie to najlepszy stadion, jest niesamowity. Kibice są bardzo blisko, prawie przy tobie i czasami nie jest to łatwe. Wiem, że Bernabéu lubi najbardziej eleganckich piłkarzy i czasami nie było łatwo, ale w końcu docenili całą moją grę, moją pracę, mój profesjonalizm i jestem im za to bardzo wdzięczny. Kiedy potrzebujesz Bernabéu, oni tam są. Nigdy nie zapomnę nocy z Borussią. Nie przeszliśmy do finału, ale to była najlepsza atmosfera, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem.

A dlaczego opuściłeś Real Madryt?
Smutno było opuszczać Real, wiedziałem, że jestem w najlepszym klubie na świecie. Żyłem też w niesamowitym mieście, zdobywałem tytuły. Dałem z siebie wszystko do ostatniego dnia, ale nadszedł czas, aby odejść. Wiesz, kiedy nadejdzie ten moment i dobrze było przenieść się do innego klubu oraz kraju, aby się rozwijać. Kocham Real Madryt i płakałem, kiedy się z nim żegnałem. Pamiętam, że chodziłem po Madrycie nocą, sam, wspominając wszystko. To było trudne. Ale Juve mnie chciało i czułem, że to zmiana, która pozwoli mi się rozwinąć.

A jak było w Juve?
Bardzo dobrze, też byłem bardzo szczęśliwy. Zdobywałem tytuły, byliśmy rodziną… To była świetna decyzja.

Jaką wiadomość chciałbyś przekazać teraz madridistas, gdy przeszedłeś na emeryturę?
Że jestem bardzo dumny z tego, że nosiłem ich herb, że zawsze będę madridistą, że będę wracał oglądać mecze na Bernabéu i że w każdym spotkaniu dawałem z siebie wszystko. Mam nadzieję, że ludzie będą mnie wspominać z sympatią.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!