Advertisement
Menu
/ marca.com

Real wciąż potrzebuje najlepszego Ødegaarda

Rok temu Martin Ødegaard był w modzie. Real Sociedad grał bodaj najbardziej widowiskowy futbol w lidze, a pomocnik dyktował tempo gry. Chwalono u niego dynamikę, świeżość i ciąg na bramkę. Dziś jednak tamte odczucia pozostają jak na razie jedynie wspomnieniem.

Foto: Real wciąż potrzebuje najlepszego Ødegaarda
Fot. Getty Images

Zidane przed sezonem przyspieszył powrót Norwega i na starcie sezonu wystawiał go w pierwszym składzie. Z czasem jednak nikt nie był w stanie kwestionować nietykalności Modricia oraz żelaznego środka pola złożonego właśnie z Luki, Kroosa i Casemiro. Tak czy inaczej, Martin cały czas jest uważany przez trenera za ogniwo niezbędne do tego, by zespół mógł walczyć z powodzeniem na wszystkich frontach. Kluczowe chwile nadejdą już wkrótce, ponieważ po ligowej potyczce z Osasuną Królewskich czekają starcia w Superpucharze Hiszpanii oraz krajowym pucharze. Obecność Ødegaarda w wyjściowej jedenastce stanowiłaby niezbędny oddech dla drużyny. 

Pierwszym przystankiem w tym maratonie, który składać może się z aż siedmiu spotkań (trzech w lidze, dwóch w Superpucharze i dwóch w pucharze), jest Pampeluna. 22-latek ma z El Sadar świetne wspomnienia. W zeszłym sezonie rozegrał na tym stadionie świetny mecz w barwach Realu Sociedad. Być może nawet najlepszy podczas całego swojego pobytu w ekipie z San Sebastián. W stolicy Nawarry Martin strzelił gola z rzutu wolnego, zaliczył asystę przy trafieniu Oyarzabala oraz w ciągu 45 minut napisał podręcznik gry w środku pola. Baskowie po niespełna pół godziny prowadzili już 3:0. Kiedy Ødegaard nieco zwolnił, rywal doszedł do głosu. Ostatecznie Real Sociedad wygrał jednak 4:3. 
.
8 stycznia 2020 roku Norweg miał na koncie 17 na 19 możliwych występów w lidze. Strzelił cztery gole i zanotował pięć ostatnich podań. Łącznie na boisku spędził 1530 minut. Za każdym razem, gdy grał, wychodził w podstawowym składzie. W bieżących rozgrywkach zaliczył siedem z 17 spotkań, trzy razy otrzymał szansę od początku. Na murawie widzieliśmy go przez 232 minuty, nie miał udziału przy żadnej bramce. Na początku wydawać się mogło, że to po prostu naturalny proces. Z czasem jednak pustka zaczęła się pogłębiać. Dość wspomnieć, że Martin po sześciu spotkaniach przerwy dostał z Celtą pięć minut. 

Trudno też nie zauważyć, że gdy Ødegaard już grał, w niczym nie przypominał pomocnika czarującego w Sociedad. Kontuzje go nie omijały. Z powodów zdrowotnych wypadał trzy razy. Dwa razy chodziło o problemy mięśniowe, raz zaś dało o sobie znać kolano. W poprzednim sezonie Martin przegapił przez urazy cztery potyczki, w tym licznik wskazuje już 11. 

Nie ma co ukrywać, że jak na razie niewiele układa się po myśli zawodnika. Oprócz niezbyt istotnej roli odgrywanej w zespole Zidane'a boleć musiał go także brak awansu na mistrzostwa Europy. Norwegia odpadła w półfinałach baraży z Serbią Jovicia, która potem z kolei uległa Szkotom. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!