Advertisement
Menu
/ własne

Piłkarscy celebryci - część 1

O Zidanie i Ronaldo: marketing i oblicza gwiazd <i>Los Blancos</i>

Patryk Lisowski zaprasza do lektury pracy zaliczeniowej w ramach podjętych studiów. Dziś w części pierwszej Zinedine Zidane.

----------------------------

"Zinedine Yazid Zidane i Cristiano Ronaldo Dos Santos Aveiro. Dwie tak różne osobowości, inaczej postrzegane przez media jak i opinię publiczną, która często niczym chorągiewka na wietrze, pod wpływem różnych wydarzeń - pozytywnych lub negatywnych - potrafi przekreślić bądź docenić to, co dany piłkarz dokonał przez cały okres swej kariery. Żyjemy w czasach niewyobrażalnej komercjalizacji, gdzie praktycznie wszystko i wszyscy są na „sprzedaż”. Zizou - to zawsze ten powściągliwy, elegancki i wyrafinowany. Cris natomiast to wulkan energii i emocji, przez co postrzegany jest często dość negatywnie. Oczywiście te dwa krótkie opisy pozwalają nam spojrzeć na tych dwóch wielkich sportowców jedynie w sposób bardzo ogólny. Dlatego w dalszej części mojej pracy skupię się na tym, jak ww. współcześni gladiatorzy są postrzegani przez media oraz społeczeństwo. Ważną sprawą będzie również analiza ich drogi sportowej i idących za tym wielu sukcesów, które w efekcie przełożyły się na ich medialność. Doprowadziły ich one na szczyt hierarchii społecznej w ich rodzimych krajach, jak i również na całym świecie. Te wszystkie aspekty pozwolą zbudować modele dwóch różnych „piłkarskich celebrytów”, którzy wywierają ogromny wpływ na szeroko pojętą globalną pop-kulturę.

Zinedine Zidane: „Był bogiem, stał się człowiekiem” – brzmi tytuł biografii wydanej w 2008 roku, dwa lata po zakończeniu owocnej w sukcesy kariery tego francuskiego piłkarza, posiadającego algierskie korzenie. Czy to trafne stwierdzenie? Myślę, że po części tak. Dla wielu ludzi, którzy mieli okazję śledzić jego karierę był wzorem do naśladowania - zarówno na boisku jak i w życiu prywatnym. Ale że nie wszystkie historie kończą się happy endem, to ta jest właśnie jedną z nich. Finałowy mecz Mistrzostw Świata 2006: bohater całej Francji prowadzi swoją reprezentację po ostatni laur w swojej karierze, chce zejść ze sceny niepokonany. Drugi puchar Mistrzostw Świata, po pierwszym zdobytym w 1998 roku, jest właściwie na wyciągnięcie ręki. Wtedy jednak nadchodzi słynna sto dziewiąta minuta meczu z Włochami - Zidane uderza Marco Materazziego z główki. Jest to bardzo smutny koniec kariery wielkiego sportowca. Ten moment uświadomił wszystkim, że Yazid, skromny i prosty chłopak z imigranckiej rodziny niewiele się od nas tak naprawdę różni. To świat wielkich pieniędzy i globalnych mediów wykreował go na Boga sportu, którym stał się dla wielu swoich rodaków. Zdarzenie, które miało miejsce na meczu z Włochami przypomniało wszystkim, że jest on człowiekiem takim jak my, mającym lepsze i gorsze chwile, ale mimo wszystko posiadającym niesamowity talent do gry w piłkę nożną, której oddał się bezgranicznie.

W każdej karierze popularnego sportowca ma miejsce punkt zwrotny, w którym następuje tzw. „boom” na jego osobę. Niewątpliwie dla numeru „10” ten moment nastąpił 12 lipca 1998 roku. Właśnie wtedy w meczu finałowym Mistrzostw Świata rozgrywanych we Francji strzelił dwie z trzech bramek przeciwko wielkiej drużynie Brazylii i poprowadził Trójkolorowych do zwycięstwa 3:0.

Francja oszalała. Półtora miliona ludzi nie wiadomo skąd wyległo na Champs – Elysees świętować triumf swojej reprezentacji. Na rozświetlonym Łuku Triumfalnym pojawia się wielki portret bohatera tej nocy z podpisem : „Zizou prezydentem”. Następnego dnia świętowanie trwa w najlepsze. Les Bleus wjeżdżają w pół milionowy tłum ludzi zgromadzonych na Polach Elizejskich w Paryżu, piętrowym autobusem i feta zaczyna przybierać niewyobrażalne rozmiary. Czegoś takiego nikt wcześniej jeszcze tutaj nie widział. Pojazd z trudem toruje sobie drogę, a zgromadzony tłum najczęściej skanduje „Zizou” i odliczanie – „I 1 i 2 i 3:0!”.

Tłum wpada w histerię, panuje niesamowity ścisk, wielu ludzi mdleje. Służby porządkowe są przerażone tym, co dzieje się wokoło nich. Ludzi ciągle przybywa, jest to niekończąca się fala. W końcu jednak sami piłkarze zaczynają niepokoić się cała sytuacją. Po pewnym czasie piłkarze muszą zniknąć z pola widzenia kibiców, a w szczególności Zidane, wciąż fetowany przez swoich fanów. Dalszą część uroczystości kontynuowano 14 lipca. Jest to święto narodowe we Francji (Rocznica zbudowania Bastylii). Cała reprezentacja została z wszelkimi honorami przyjęta przez prezydenta kraju, Jacques’a Chiraca , który gorąco podziękował im za zwycięstwo i radość, jaką dali całemu narodowi.

Ta wiktoria wywróciła życie Zizou do góry nogami. Chłopak z przedmieść Maryslii stał się dobrem narodowym. Pragną go wszyscy - poczynając od mediów, a kończąc na potężnych sponsorach. Granie w piłkę nie jest już tylko treningami i meczami co sobotę. Teraz jest już czymś więcej. Zawodnicy reprezentacji Francji na czele z Zinedinem stają się prawdziwymi „people”. Piłka nożna z ogromną siłą wkracza na francuskie salony. Kolorowe magazyny proponują Veronique Zidane najróżniejsze reportaże dotyczące nie tylko jej samej, ale również jej wspólnego życia ze sławnym mężem. Mundial we Francji i odniesiony na nim sukces przełamał wiele stereotypów. Ludzie świętowali razem niezależenie od rasy i pochodzenia, a rywalizację śledziły bacznie nawet kobiety, które ogłosiły numer „10” jednym z najseksowniejszych mężczyzn w kraju.

Kompletne ukoronowanie Yazida następuje w grudniu 1998 roku, kiedy to otrzymuje najbardziej prestiżową nagrodę, jaką piłkarz może dostać indywidualnie za swoje osiągnięcia w danym roku. France Football przyznaję mu złotą Złotą Piłkę. Europejscy dziennikarze prawie jednogłośnie uznali go za najlepszego piłkarza na świecie w mijającym roku. Zidane ma cały świat u stóp, jednakże nie zapomina, skąd się wywodzi i gdzie są jego korzenie. Podczas fety na stadionie od razu po zakończeniu meczu czekał na niego cały klan przyjaciół z jego kochanej Marsylii, którzy chcieli mu pogratulować sukcesu. „Byłem jeszcze daleko od nich, przynajmniej jakieś pięćdziesiąt metrów – opowiada. – Podniosłem głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Rzuciłem się w ich stronę i skoczyłem na nich. Przez cztery czy pięć minut nosili mnie na rękach. To było mocne. Moi kumple z dzieciństwa mówili mi: Nasz ziomal! Strzelił dwie bramki! Fajnie było zrobić przyjemność kumplom z podwórka”. Ten cytat idealnie charakteryzuje to, jakim człowiekiem pomimo wielkiego sukcesu jest Zinedine Zidane.

Absolutny szczyt komercyjnego potencjału francuza nadchodzi wraz z transferem do Realu Madryt. Klub z Madrytu kupił Zidane’a za bajeczną sumę 76 mln euro, co w tamtym czasie było najwyższą kwotą zapłaconą za jednego piłkarza. Numer „5” z miejsca stał się pierwszoplanową gwiazdą drużyny i już w pierwszym sezonie zdobył upragnioną Ligę Mistrzów strzelając niezapomnianą bramkę z woleja, dającą Madridismo zwycięstwo nad Bayerem Leverkusen 2:1 i dziewiąty Puchar Europy.

10 lipca o 12:30 Zidane złożył swój podpis na kontrakcie z Realem Madryt i oficjalnie stał się Madrytczykiem. Prezes klubu, Florentino Perez wypowiedział pamiętne słowa, że są gracze urodzeni by grać w Realu Madryt i Zinedine jest niewątpliwie jednym z nich. Transakcja wyniosła prawie 76 mln euro, natomiast piłkarz związał się z klubem na cztery lata z możliwością przedłużenia kontraktu o jeden sezon. Marsylczyk stał się najdroższym piłkarzem na świecie przed Luisem Figo, za którego klub z Madrytu rok wcześniej zapłacił 61 mln euro. Klauzula zwalniająca go z umowy wynosiła 150 mln euro, natomiast roczna pensja to 6 mln euro rocznie. Francuz musiał odstąpić 90% praw do swojego wizerunku klubowi, ale stał się kolejnym „Galaktycznym” - bo tak przez media została nazwana gwiazdorska drużyna Pereza. Czy wydanie tak wielkich pieniędzy na piłkarza ma swoje uzasadnienie? Florentino Perez twierdzi, że tak, i trudno mu nie przyznać racji. Jego dewiza głosi, że „Drogie jest tanie”. I rzeczywiście, transfer Zidane’a zwracał się w zawrotnym tempie. Wzrósł dochód z biletów oraz produktów pochodnych, sponsorzy podwyższyli swoje kontrakty, do tego także image klubu uległ znaczącej poprawie.

„Zidanemania” opanowuje cała stolicę Hiszpanii. Centrala telefoniczna Królewskich przyjmuje masowe podania o przyjęcie do klubu, czyli stanie się tak zwanym „socio” giganta z Madrytu. Koszulki z numerem 5 na plecach sprzedają się jak świeże bułeczki, dziennie z oficjalnego sklepu Realu Madryt znika 300 sztuk. Prasa prześladuje Yazida 24 godziny na dobę. Już podczas swojej gry w Juventusie Turyn miał z tym problemy, ale to, co spotkało go w Madrycie przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Dziennikarz gazety „Marca”, która sympatyzuje z Realem, postawił sobie za cel śledzić piłkarza w dzień i noc. W prasie trwają dywagacje na temat numeru buta gwiazdy i innych mniej istotnych rzeczy. Media oszalały, chwytały wszystko, co choćby w najmniejszym stopniu można porównać z nową supergwiazdą. Pojawiały się głosy krytyki, ponieważ piłkarz nie lubi szynki, która jest daniem narodowym. Zidane ma wsparcie Figo, który pomaga mu się zaaklimatyzować i przyzwyczaić do nowych warunków życia, jakie czekają go na co dzień. Udziela mu rad, jak radzić sobie z prasą, by bardzo uważał na to, co mówi. Figo uspokajał go, że cały ten „cyrk” z czasem się uspokoi. Jednakże mijały kolejne tygodnie, a Zinedine'a ciągle ktoś chciał dotknąć, pocałować, poprosić o autograf. Ludzie rzucali się na niego, jak gdyby byli w jakiejś histerii, a on cierpliwie rozdawał autografy, żeby dać swym fanom radość.

Klubowi sponsorzy zapewniają Zidanowi samochód i telefonię komórkową. Francuz wybrał luksusowego Lexusa RX 300. Oczywiście prasa hiszpańska od razu podała kompletne informacje na temat nowego auta.

Zidane przeżywa ciężkie chwile na początku swojej przygody w Madrycie. Cała atmosfera, jaka wytworzyła się wokół jego osoby zdaje się bardzo go przytłaczać, jednakże dzielnie znosi wszelkie zobowiązania, które musi wypełniać jako piłkarz najlepszego klubu XX wieku.

Aklimatyzacja w drużynie przebiega łagodnie. Zinedine, jak to ma w zwyczaju, nie jest zbytnio ekspansywny w swoim zachowaniu, jest nastawiony bardzo pozytywnie i przyjacielsko, nie robi z siebie wielkiej gwiazdy. Takie zachowanie pozwala zdobyć mu szacunek u kapitanów Realu Madryt. Guti ocenił Zinedina na 10, jako piłkarza i człowieka. Sam Zinedine w odpowiedzi stwierdził, że nie jest typem gwiazdy i stara się raczej chodzić na palcach niż rzucać się w oczy.

Zidane po czasie bardzo dobrze zadomowił się w drużynie, jednak ciągle męczyła go codzienna obecność mediów. Prawa do transmisji rozgrywek zostały sprzedane za ogromne pieniądze i Zidane widzi swój wizerunek dosłownie wszędzie. Musi udzielać mnóstwo wywiadów, jest widzem ciągłych przepychanek w kierunku swojej osoby, aż do tego stopnia, że klub zatrudnia dwóch ochroniarzy dla francuza. Media hiszpańskie donoszą o uwielbieniu króla Juana Carlosa dla madryckiej gwiazdy. Yazid żyje pod ciągła presją i od jego wielkiego wyjścia taki stan rzeczy wciąż się utrzymuje. Gra w Realu Madryt oferuje wiele udogodnień, ale również pociąga za sobą różne obowiązki, które zawarte są w białej księdze. Poucza ona, jak być dżentelmenem, przypomina o poświęceniu dla drużyny. Zizou nie ma problemu z przestrzeganiem tych wszystkich zasad.

Na koniec sezonu 2005/2006 Zinedine Zidane ogłasza koniec kariery. Czyni to na zakodowanym francuskim kanale stacji telewizyjnej Canal+, która była jednym z wielu jego sponsorów. Kolejny przykład na to, jak media potrafią wykorzystać każda sytuację dla osiągnięcia własnych korzyści.

Madridismo żegnało swojego bohatera ze łzami w oczach. Osiemdziesiąt tysięcy ludzi przed ostatnim meczem francuza na Santiago Bernabeu odśpiewało oficjalny hymn Realu Madryt stojąc i machając plakatami z podobizną swojego ulubieńca, którego zawsze bezgranicznie kochali nie tylko za jego klasę i elegancję w grze, ale również za to, że był po prostu zwykłym człowiekiem - jednym z nich. I nadal nim jest. Każdy kibic Realu Madryt pamięta o swoim „Sissou”.

Reasumując: kim jest naprawdę Zidane? Jaki wpływ ma niego otaczający go świat? Czy pod wpływem sławy, pieniędzy i popularności zmienił się? Uważam, że nie. Yazid mimo, że mieszka w Hiszpanii czuje się Marsylczykiem z krwi i kości, pamięta o swoich korzeniach i mówi o nich z wielką dumą.

Francuz jest domatorem, prowadzi proste, rodzinne życie, nie zależy mu, aby codziennie znajdować się na okładkach gazet. Czerpie niesamowitą radość z każdej chwili spędzonej ze swymi dziećmi i żoną. Lubi oglądać dobre filmy, słuchać popowej muzyki. Szanuje innych wielkich sportowców i bardzo ich podziwia. Zidane nigdy nie był wymarzonym partnerem dla wszechobecnych mediów. Kiedy nie jest w swoim gronie, bywa cichy i nieśmiały, po części zamyka się na otaczający go świat. Natomiast kiedy przebywa z bliskimi, jest otwartym i radosnym człowiekiem. Nigdy publicznie nie krytykował trenerów ani kolegów z drużyny, ma głęboko wpojone poczucie hierarchii. Zizou zawsze podkreślał wartości wpojone mu przez ojca: „Praca, powaga, szacunek” oraz dewiza „Szanuj ludzi, a będziesz szanowany”. To wszystko sprawia, że ten dojrzały już człowiek w relacjach z ludźmi jest bardzo szczery i taki sam dla znanych osobistości, jak i dla przeciętnego obywatela. Ludzie doceniają jego autentyczność.

„Zidane Diffusion” – to centrum, w którym dwaj bracia piłkarza czuwają nad sprawami handlowymi i medialnymi udzielając praw do wizerunku Zizou. Zidane z żoną mają małe udziały, reszta jest podzielona równo na pozostałe rodzeństwo. Jest również oficjalna strona internetowa: www.zidane.fr. Oprócz tego wydawane są różne książki i filmy DVD, ale także marka odzieżowa dla dzieci. Jak widać, Zidane nie pozostaje w tyle i działa aktywnie na rynku, tak jak inni znani sportowcy. Wykorzystuje możliwość sprzedania swojego wizerunku, aby móc na nim zarobić. Piłkarz ma również podpisane długoterminowe kontrakty ze sponsorami takimi jak: Danone (do 2015 roku), Adidas (do 2017 roku), Orange, Canal+ i wiele innych. W 2005 roku wpływy z reklam wyniosły 8 mln euro, do tego trzeba dodać pensję w Realu Madryt która wyniosła 6,5 mln euro, plus wynagrodzenie za grę w reprezentacji Francji – i wyjdzie nam roczna pensja rzędu mniej więcej 15 mln euro. Krótko mówiąc, dzięki globalnej komercjalizacji futbolu, Zinedine jest zabezpieczony finansowo do końca życia. Posiada wiele mieszkań, kilka luksusowych aut, prywatny odrzutowiec. Stwierdził, że suma, którą zapłacił za niego klub z Madrytu była chyba przesadzona. Dlatego też zawsze wypełniał wszystkie swoje zobowiązania wobec klubu i sponsorów bez zarzutu. Zawsze był wzorem.

Zidane to skarb narodowy Francji. Jest tam jedną z najpopularniejszych osób i jego nieodpowiednie zachowanie na meczu z Włochami nie wpłynęło na dłuższą metę aż tak negatywnie na jego wizerunek, który sobie wypracował. Jest symbolem udanej integracji i ciężkiej pracy, która doprowadziła do sukcesu. Z łatwością zjednuje sobie ludzi, wzbudza ich sympatię i podziw. Czuć od niego dobro i łagodność, aczkolwiek na boisku, podczas wielkiej rywalizacji i presji potrafi stać się bardzo niemiły, jeśli tylko ktoś zaburzy świat jego wartości i hierarchii - tak jak zrobił to Włoch Materazzi, obrażając jego matkę i siostrę. Zidane po prostu taki jest i takim trzeba go akceptować. Żadne media nie są w stanie na to wpłynąć i zrobić z niego boiskowego bandyty. Jest autentyczny i ludzie zawsze będą potrafili właściwie go ocenić."

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!