Advertisement
Menu

Skończcie to w Madrycie!

Koszykarze mogą dziś świętować mistrzostwo

Żadne słowa czy statystyki nie zapowiedzą najbliższego meczu finałowego lepiej aniżeli rezultat ostatniego pojedynku. Zawodnicy Realu Madryt w imponującym stylu upokorzyli wręcz FC Barcelona Regal, po jednej z akcji prowadząc różnicą nawet trzydziestu punktów! Jeżeli dziś po raz trzeci odniosą zwycięstwo, wzniosą w górę puchar mistrzowski, trzydziesty pierwszy w historii klubu i pierwszy od pięciu lat.

Kiedy spojrzymy w nie tak odległą przeszłość, cofając się koszykarskimi wspomnieniami o kilka miesięcy, nie zauważymy niczego nadzwyczajnego. Real Madryt odpada z Euroligi, uparcie, lecz ostatecznie nieskutecznie walczy o pierwsze miejsce w tabeli Ligi Endesa, zalicza mniejsze lub większe wpadki, boryka się z kilkoma kontuzjami i po cichutku szuka recepty na powstrzymanie rywali najsilniejszych, Caja Laboral i FC Barcelona Regal. Tak jest co roku. Co więc zadecydowało o tym, że niemalże w połowie czerwca wciąż mam o czym pisać?

Wyróżnić należy cechę przewodnią, a mianowicie wiarę w sukces, głęboko schowaną w sercach madridistas i ani przez chwilę niezagrożoną. Objawia się ona pełnym zaangażowaniem, walką do upadłego, niezłomnością. W jednym ze spotkań Ante Tomić czterokrotnie, w tym dwukrotnie blokiem, zatrzymywany był pod koszem rywali, lecz nie poprosił o zmianę, nie unikał podań, nie załamał rąk. Spróbował po raz piąty, po raz szósty, aż wreszcie pomyślnie wykorzystał trzymaną w dłoniach piłkę. Wiedział też z pewnością, że za nim stoją koledzy, gotowi pomóc w każdej chwili. Kiedy bowiem jednemu z graczy nie idzie, drugi bierze na siebie odpowiedzialność zdobywania punktów. Młoda, utalentowana i zdeterminowana grupa wzajemnie się uzupełnia. Choć nie zawsze gra idzie po ich myśli (czy też bardziej – po myśli trenera), choć czasem muszą ratować się celnymi rzutami za trzy, zawsze zmierzają do celu.

Tego właśnie zabrakło dwie doby temu Barcelonie, zupełnie sparaliżowanej postawą przeciwników. Wielce sfrustrowani niepowodzeniami, bezsilni w starciu z madrycką ofensywą, podłamani powiększającą się stratą zatracili z oczu cel tej rozgrywki. Niektórzy nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy – zarówno na parkiecie, jak i poza nim. Pete Mickeal, w pomeczowej wypowiedzi dla katalońskiej rozgłośni RAC1, nazwał Carlosa Suáreza sfrustrowanym idiotą. Barça nie była sobą, lecz to wciąż drużyna z charakterem, wielkimi umiejętnościami i, nade wszystko, z Juanem Carlosem Navarro, mogącym przesądzić o rezultacie meczu niemal w pojedynkę. Dla nich to jeszcze nie koniec.

Real Madryt może skończyć ten finał w Madrycie, bez konieczności podróżowania do Katalonii. Wszystko w ich rękach, nogach i głowach. Transmisja na żywo na kanale Sportklub.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!