Advertisement
Menu
/ Sobek / RealMadryt.pl

Jak zrodziła się Real’na pomoc

Kulisy organizowania Szlachetnej Paczki z Jerzym Dudkiem w roli głównej

Niespełna trzy tygodnie temu z wielką pompą wystartowała tegoroczna edycja akcji Szlachetna Paczka, organizowana przez Stowarzyszenie WIOSNA. Przedsięwzięcie skupiło na sobie uwagę wielu mediów, co nie może dziwić, wszak twarzą tej szczytnej inicjatywy jest Jerzy Dudek. Na tym nie koniec – polski bramkarz Realu Madryt zaprosił do współpracy swoich kolegów z drużyny, dzięki czemu już niebawem jedna z polskich rodzin otrzyma prezenty od piłkarzy Królewskich.

Dzisiaj przedstawiamy Wam, jak powstawał, a wręcz rodził się w bólach cały projekt, z jakimi przeciwnościami losu zmagali się realizatorzy akcji, a także, co to znaczy walka ze słowem „niemożliwy”. O całym przedsięwzięciu rozmawialiśmy z Kubą Marczyńskim, dyrektorem ds. komunikacji i fundraisingu w Stowarzyszeniu WIOSNA.

– Z tego, co czytaliśmy na RealMadrid.pl, wynika, że ludzie doceniają zaangażowanie Dudka, ale zarazem oczekują od niego czegoś więcej: myślą sobie, że od razu postawi ośrodek treningowy lub coś w tym rodzaju. Tymczasem Jerzy już zrobił coś więcej – nie tylko skrzyknął swoich znajomych i zorganizował pomoc dla ubogiej rodziny, ale przede wszystkim zaprosił najcenniejszą drużynę świata do projektu charytatywnego w Polsce. Zaangażował ludzi, których wizerunek kosztuje miliony euro, dzięki czemu zrobiliśmy coś, czego nikt wcześniej na świecie nie zrobił. Gdyby policzyć wartość marketingową tego projektu, byłaby to wartość kilku milionów euro. To jest wielka zasługa Jerzego – wykorzystał to, że jest w Realu, do tego, żeby namówić setki tysięcy ludzi do włączenia się do akcji.

– Gdy na początku rozmawialiśmy z Realem Madryt, dostaliśmy informację, że może zaangażować się jeden z piłkarzy, ale na pewno nie wszyscy. Spot? Możemy maksymalnie kręcić dwie godziny, bo nie można forsować zawodników. Każdy z nich ma przeznaczoną odpowiednią ilość czasu dla mediów czy inne akcje promocyjne. Z tego, co nam Jerzy opowiadał, to sytuacja z umawianiem się na wywiady wygląda tak, że jest – powiedzmy – 100 telefonów dziennie w sprawie wywiadu z każdym z piłkarzy. Później rzecznik prasowy ścina tę listę do 30, a piłkarz wybiera sobie 10. Czyli jest taka selekcja mediów, że tylko co najwyżej 10 procent mediów ma możliwość porozmawiania z zawodnikiem. I ten czas jest mierzony z zegarkiem. Gdy dowiedzieliśmy się, że tak to wygląda, to straciliśmy jakiekolwiek nadzieje i chęci do projektu. A jednak się udało.

– W ubiegłym roku zauważyliśmy, że Paczka jest akcją, która budzi wielkie emocje, i to takie emocje, które można porównać z wrażeniami sportowymi. Też mówimy tutaj o tym, że jeśli chcesz pomagać, to skrzyknij się ze znajomymi. Okazuje się, że samo wspólne wybranie się do sklepu na zakupy, pakowanie prezentów i dostarczanie paczek ma w sobie pozytywną moc. Jednak żeby o naszej akcji usłyszało jak najwięcej osób, musimy zaprosić do udziału znane osoby. Gdy w poprzednim roku siatkarze reprezentacji Polski przygotowali paczkę, to wszyscy zaczęli się tym interesować. Dlaczego? Dlatego, że ich też było kilkunastu, jeden z nich wybrał rodzinę i wspólnie poszli na zakupy. Nagle się okazało, że to jest duch Paczki – jest lider, są znajomi, skrzykują się albo robią zbiórkę pieniędzy, a później kupują rzeczy i wspólnie je pakują i dostarczają. To jest taka współpraca drużynowa. Idąc tym tropem, zaczęliśmy rozmawiać z Jarkiem Idzim z TVP. Padł pomysł: Jerzy Dudek. Lekko uśmiechnęliśmy się pod nosem i stwierdziliśmy, że jest to na tyle nierealny pomysł, że odpuściliśmy. Co prawda później kilka razy podejmowałem ten temat podczas spotkań z moim zespołem, nakręcaliśmy się na niego nawet bardzo, ale po chwili przychodził moment takiego powrotu do rzeczywistości i stwierdzaliśmy, że lepiej dać sobie z tym spokój. Dlatego też rozpoczęliśmy rozmowy z kilkoma innymi sportowcami, ale w międzyczasie dostaliśmy telefon do Dudka. Przez trzy tygodnie próbowaliśmy się z nim zdzwonić, ale było to bardzo karkołomne zadanie. W końcu, gdy wracaliśmy pociągiem po serii spotkań w Warszawie, zadzwonił mój telefon. Scena jak z filmu: byliśmy kompletnie wyczerpani, siedzieliśmy w wagonie bez klimatyzacji, był wtedy straszny upał, mój telefon się rozładowywał, a tymczasem dzwoni jakiś numer z kierunkowym 34. Odbieram, a w słuchawce: „Cześć, tu Jurek Dudek, przepraszam, że tak długo to trwało, ale miałem trochę spraw na głowie”. Od razu pierwsze lody zostały przełamane. Zazwyczaj, gdy rozmawia się z kimś na takiej pozycji jak on, to wytwarza się taki sztuczny dystans. Tymczasem okazało się, że to jest człowiek całkowicie otwarty, nieprawdopodobnie miły, darzy cię już na samym początku wielką sympatią. Od razu zaznaczyłem, że zapewne niedługo stracę zasięg albo padnie mi bateria, więc może porozmawiamy, jak wrócę do Krakowa. A Jurek na to: „Słuchaj, ja mam 20 minut do kolejnego treningu, rozmawiajmy teraz, bo nie wiem, kiedy będzie kolejna okazja”. Nie wiem, jak to się stało, ale ani razu nie zgubiłem zasięgu, co w pociągu jest rzeczą niebywałą, a także moja bateria jakoś przetrwała. Ostatecznie stanęło na tym, że akcja mu się bardzo podoba, bo jest konkretna, nie ma żadnego przejawu hochsztaplerstwa: ktoś wybiera rodzinę, przygotowuje paczkę, która potem trafia do danej rodziny.

– Jurek powiedział, że czeka na szczegóły, a my zabraliśmy się do roboty. Razem z Kubą Janickim z agencji reklamowej Opus B stworzyliśmy dwie koncepcje na spot; to były dwa zupełnie różne pomysły od tego, który ostatecznie zrealizowaliśmy. Pierwsza propozycja polegała na tym, że chcieliśmy pokazać każdego z zawodników Realu Madryt z innym produktem: Casillas miał mieć farelkę, Ronaldo sweterek w serek, a Kaká paczkę kakao. Druga koncepcja polegała na tym, że to ręce Jurka miały być bohaterem. Ten spot miał być zrobiony w stylu reklamy Żywca: krótkie ujęcia, dosadne kolory, męskie wyrazy twarzy. Obie koncepcje przedstawiliśmy Jurkowi i obie mu się spodobały. Przy czym od razu zastrzegł sobie, że będzie ciężko z realizacją pierwszego pomysłu, bo to będzie coś, co jeszcze nikomu się nie udało. Co do drugiej propozycji zastrzeżenia były takie, że chcieliśmy kręcić ten spot w różnych miejscach, a z góry wiedzieliśmy, że będziemy mieli mało czasu – maksymalnie dwa dni zdjęć na miejscu. Tak czy owak – chcieliśmy spróbować. Mieliśmy wystosować oficjalne pismo do klubu, a poza tym Jurek miał swoimi kanałami dążyć do realizacji tej inicjatywy. Od początku można było zauważyć, że ta współpraca zaczyna mu się podobać. Ostatecznie, na dwa tygodnie przed kręceniem spotu, zmieniliśmy koncepcję, bo pojawił się kolejny problem – światła. Spot miał być kręcony w nocy przy włączonych lampach. Problemem było znalezienie stadionu, który ma jupitery oświetlające boisko podczas profesjonalnych meczów. Mieliśmy propozycję kręcenia reklamy na Estadio Santiago Bernabéu, ale musielibyśmy pokryć wtedy koszta samego włączenia jupiterów. Wszystko zamykało się w kwocie pięciocyfrowej, liczonej w euro, dlatego zrezygnowaliśmy z kręcenia w nocy. Z kolei w dzień również mieliśmy opcję, by tam nakręcić spot, ale gdy rankiem drugiego dnia zapadła decyzja, że kręcimy w dzień, to już nie mieliśmy czasu, żeby przewieźć cały sprzęt na Bernabéu. Tym bardziej że Jurek mógł się zaangażować dopiero po treningu.

– Kręcenie w dzień jest o tyle skomplikowane, że konieczne są specjalne ochraniacze do światła. Również cała postprodukcja jest bardziej skomplikowana, bo gdy kręcisz cały dzień – a nam zeszło osiem godzin – to widać na ujęciach, jak słońce ucieka po widnokręgu. Tymczasem w naszym 30-sekundowym spocie trzeba było pokazać, że cień Jurka jest stały. Ostatecznie zdecydowaliśmy kręcić na Valdebebas.

– Dzień wcześniej spędziliśmy na zakupach z Jurkiem około trzech i pół godziny. Był to bardzo zakręcony czas, tym bardziej że było widać po nim, że ma wirusa Rota, nie mógł nic jeść, ale entuzjazm był u niego na najwyższym poziomie. Na zakończenie powiedział nam, żebyśmy przyjechali całą ekipą nazajutrz na godzinę 11. Nie chciał nam na początku zdradzić, o co chodzi, ale okazało się później, że Jurek namówił swoich kolegów z drużyny, by włączyli się w akcję. Szczęki nam opadły!

– Najlepsze w tym wszystkim było to, że gdy każdy z piłkarzy podchodził, by włożyć prezenty do paczki, prezentował swoją osobowość. W tych kilku czy też kilkunastu sekundach można było zobaczyć, jakim każdy z nich jest człowiekiem. Z największym entuzjazmem podszedł do tego Mahamadou Diarra, który pomaga swoim biednym rodakom. Pepe też był bardzo otwarty, z uśmiechem przykładał sobie naklejkę z logo Szlachetnej Paczki do piersi. Di María był strasznie skromny, wręcz taki przygaszony; do tego stopnia, że gdyby ktoś tupnął, to prawdopodobnie by uciekł. Benzema – wiadomo, obrażony na cały świat. Crisitano z kolei jak zwykle był uśmiechnięty – godziny treningów przed lustrem na pewno zrobiły swoje. Natomiast Xabi Alonso najwięcej do nas mówił, ale i tak przebił go Iker – na do widzenia powiedział „danke”.

– Generalnie nasz wyjazd obywał się pod hasłem „Walczymy ze słowem niemożliwy”. Nic nie było niemożliwe, mimo że pod kątem produkcyjnym mało rzeczy było pewnych, mimo że mieliśmy wynajętą na miejscu ekipę, która ostatnio wyprodukowała reklamę L'Oréal z Penélope Cruz. A więc stuprocentowi profesjonaliści. Tydzień przed przyjazdem do Madrytu dostaliśmy informację, że musimy podać numery dowodów tożsamości osób, które przyjadą kręcić reklamę. Gdy powiedzieliśmy, że z Polski przyjedzie 10 osób, a do tego będzie jeszcze 15 członków ekipy produkcyjnej z Hiszpanii, to usłyszeliśmy, że nie ma szans, żebyśmy taką armią ludzi weszli na murawę. Dla nich to jest przecież świętość. Gdy ostatecznie zjawiliśmy się w ośrodku treningowym Realu i zobaczyli nas wszystkich, agregaty prądotwórcze, lampy, to oczywiście nie chcieli nas wpuścić, ale ostatecznie powiedziano nam, że wchodzimy na murawę, ale cały sprzęt trzymamy na barkach. Postawiono ludzi dookoła, którzy pilnowali, by żadne urządzenie nie znalazło się na trawie. Dostaliśmy kilka razy reprymendę, że zbyt dużo osób jest naraz na boisku, więc musieliśmy się zmieniać. Wyglądało to tak, że operator razem z reżyserem stali naprzeciwko Dudka i kręcili kilkanaście dubli, trzech facetów trzymało te potężne ochraniacze na światło, a sześć osób stało przy linii bocznej i czekało w pogotowiu, gdyby trzeba było wbiec szybko na murawę i zainterweniować. Było strasznie, ale dzięki Jurkowi wszystko się udało.

– Chciałbym przy okazji pochwalić wielki profesjonalizm Dudka. Wyobraźcie sobie sytuację: człowiek, który choruje, nie może nic jeść, może pić tylko wodę, jest wykończony po treningu, a dzień wcześniej do wieczora jeździł wózkiem po markecie, wchodzi na boisko, zaczyna się rzucać na jakiegoś misia, czajnik i jakieś styropianowe pudełko, które imitowało lodówkę, przez dobrych kilka godzin, a przy tym ani razu nie tylko nie narzeka, ale cały czas utrzymuje dobre samopoczucie i w dodatku doradza innym. Pełne uznanie dla Jurka.

– Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Jerzy jest jedną z najbardziej szanowanych postaci w drużynie. Gdy są konflikty w drużynie, Dudek jest tą osobą, która je łagodzi. Ludzie się z nim liczą, bo pomimo tego, że jest rezerwowym, codziennie ćwiczy na najwyższych obrotach. Wszyscy wypowiadają się o nim z pełnym szacunkiem, zresztą widać to po tym, jak serdecznie wszyscy w klubie się z nim witali. Dostaliśmy kilka sygnałów, że Dudek jest bardzo pracowity i w ogóle nie odstaje poziomem zaangażowania od swoich kolegów, którzy grają w pierwszym składzie. Wydaje mi się, że po porażce z Barceloną był jedyną osobą w szatni, która była w stanie znaleźć pozytywy zmobilizować kolegów do walki w następnych meczach. To wiele o nim świadczy. Mówi się o nim, że jest najdroższym kibicem Realu, a ja widzę w nim wielkiego profesjonalistę. Dlatego jest w pełni przekonany, że Jurek godnie zastąpi Casillasa w meczu z Auxerre.

– Z tego, co nam wiadomo, Fundacja Realu Madryt poszukuje w Polsce organizacji charytatywnej, z którą mogłaby nawiązać współpracę. Jak dotąd, przedstawiciele Realu chyba jeszcze nikogo nie wsparli w takim stopniu bez wkładu pieniężnego. Chcemy im teraz pokazać, że ich zaangażowanie ma ogromny wpływ na to, jak Real Madryt jest postrzegany w Polsce. Mamy informacje, że nawet kibice Barcelony docenili tę akcję, co na pewno będzie miało duże znaczenie dla Fundacji (na dowód wpisujemy z Kubą w wyszukiwarce nazwę największego polskiego serwisu o Barcelonie i frazę „szlachetna paczka”, a po chwili na pierwszym wyniku wyszukiwania pojawia się link do wypowiedzi kibica Barcelony, który namawia kolegów, żeby „nie nadawali” na Cristiano Ronaldo, bo „wziął udział w akcji Szlachetna Paczka”. Czyżby tym jednym małym gestem Portugalczyk zaskarbił sobie sympatię culés? Mocno wątpliwe, ale z pewnością część weźmie to pod uwagę zanim zacznie wylewać na jego głowę wirtualne wiadra pomyj – przyp. red.).


Kulisy realizacji Szlachetnej Paczki z Jerzym Dudkiem w roli głównej:

Dudek na zakupach w sklepie: 1 2 3

Anonimowa rodzina, która dzięki paczce stanie się konkretna
Szlachetny Ronaldo
Szlachetny Carvalho
Szlachetny Pepe
Główni autorzy przedsięwzięcia: Jakub Marczyński, Marta – koproducent z Madrytu, Jerzy, Justyna Zając i Ela Ruman z TVP
Ekipa przygotowuje się do produkcji
Podpięcie Jerzego do mikrofonu
Profesjonalny makijaż

W trakcie produkcji
Kuba Janicki z agencji reklamowej Opus B i najsłynniejszy miś w Madrycie
N-ta godzina kręcenia spotu, a Jerzy nie narzeka
Ostatnie ujęcie – Jerzy namawia widzów do wysyłania wiadomości sms (temperatura bliska zeru)
Dudek z Kubą Marczyńskim i reżyserem Antkiem Nykowskim
Jerzy do Jakuba: „Napoleonie, rzeczy niemożliwe istnieją jedynie w słowniku wyrazów obcych. Dziś to udowodniłeś”


Także i Ty zrób Szlachetną Paczkę

Każdy z Was może pójść w ślady swoich idoli z Realu Madryt i także przyłączyć się do akcji Stowarzyszenia WIOSNA. Jak zrobić Paczkę?

– Wejdź na www.szlachetnapaczka.pl i wybierz rodzinę, dla której przygotujesz PACZKĘ na święta.

– Zaproś do akcji rodzinę i znajomych – wspólnymi siłami można zdziałać więcej!
– Przygotuj Paczkę według listy potrzeb – dzięki temu rodzina, którą wybrałeś, dostanie na święta dokładnie taką pomoc, jakiej potrzebuje.


Do Szlachetnej Paczki można też dołączyć:
– dokonując wpłaty na konto o numerze 12 1940 1076 3054 3319 0000 0000, wpisując tytułem: SZLACHETNA PACZKA 2010,
– wysyłając SMS o treści PACZKA na numer 72510 (koszt 2,44 z VAT we wszystkich sieciach).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!