Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Ruud: Nie ruszam się z Madrytu

Holender dla oficjalnej strony klubu

Przede wszystkim, jak się czujesz?
Dobrze. Minęło w sumie sześć miesięcy ciężkiej rehabilitacji. Najcięższe mam już za sobą.

Jak wyglądał twój zwykły dzień? Ciężko pracowałeś?
Najcięższy był pierwszy etap, gdy musiałem chodzić jeszcze o kulach. Poświęcałem w sumie średnio osiem godzin dziennie na ćwiczenia kolana - masaże, prace z fizjoterapeutami. W styczniu mogłem już odłożyć kule i kontynuować pracę ze sztabem medycznym. Od tej pory mogłem wrócić do pracy nad formą fizyczną - rowerek, basen... Od lutego wykonywałem coraz cięższe ćwiczenia. To było bardzo trudne przeżycie, ale teraz mogę powiedzieć, że mogę już praktycznie biegać.

Ile jeszcze będziemy musieli poczekać, aby zobaczyć Van Nistelrooya na murawie?
Od przyszłego tygodnia zacznę biegać, ale niezbyt intensywnie. Z każdym kolejnym dniem natężenie będzie coraz większe. Okres przygotowawczy do nowego sezonu rozpoczyna się w połowie lipca. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to na początku sierpnia będę mógł dołączyć do normalnych treningów. Nie mogę się doczekać powrotu...

Wciąż myślisz o tym meczu z Juventusem z 5 listopada, kiedy to doznałeś tej kontuzji? Nikt się nie spodziewał, że będzie ona aż tak poważna.
Kontuzji nie doznałem w tamtym meczu. Pierwsze bóle zacząłem odczuwać jeszcze dwa tygodnie wcześniej, po pierwszym meczu w Turynie. Urazu doznałem w pierwszej połowie i resztę spotkania grałem z bólem w kolanie. Zdecydowałem się na grę w rewanżu na Bernabéu, chociaż wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że nie będzie to najlepsze wyjście. To był bardzo ważny mecz. Chciałem zagrać i klub również chciał, abym wystąpił. Jednak nie żałuję.

Gdy dowiedziałeś, że będziesz musiał się poddać operacji, to powróciły wspomnienia z przeszłości, gdy w 2000 roku nabawiłeś się bardzo podobnej kontuzji?
Na początku myśleliśmy, że łękotka nie jest w ogóle nadwyrężona, dlatego rehabilitacja miała trwać od siedmiu do ośmiu tygodni. Ale później się okazało, że są problemy z chrząstką. Wtedy już wiedziałem, że wszystko potrwa dużo dłużej. Musiałem wtedy usiąść i wypić szklankę wody, gdyż był to dla mnie wielki szok. Porozmawiałem z lekarzem, aby wypytać go o wszystko. Wtedy najważniejsze było dla mnie kolano. Lekarz powiedział mi, że rehabilitacja potrwa około dziewięciu miesięcy i będę mógł powrócić do futbolu. Wiedziałem, że czeka mnie ogromna praca, ale od razu się zmobilizowałem i zacząłem robić wszystko, aby jak najszybciej powrócić.

Lekarz, który cię operował, powiedział, że wiek na pewno nie działa na twoją korzyść, ale mając na uwadze twój wielki zapał, znów osiągniesz swój poziom.
Tak. Daję z siebie wszystko, aby właśnie tak było. Czasami zadawałem sobie pytanie: "Po co ja to wszystko robię?". Zawsze odpowiadałem sobie w ten sam sposób: "Aby powrócić do futbolu". Nie osiągnąłem jeszcze wszystkiego. Mam do zdobycia na murawie jeszcze wiele rzeczy. To mnie właśnie motywuje.

Ronaldo przeszedł rok temu przez coś podobnego. Teraz powrócił, zdobywa bramki i myśli o Mundialu w 2010 roku. Możliwe, że znów zobaczymy cię w koszulce Holandii...
Nigdy nic nie wiadomo! Przykład Ronaldo jest chyba najlepszy z możliwych. Miałem okazję porozmawiać z innymi piłkarzami, którzy przechodzili przez podobne kontuzje. Trzeba sobie po prostu uzmysłowić, że da się to pokonać. Gdy ciężko pracujesz i dajesz z siebie wszystko, to powrócisz.

Czy fakt, że przez całą swoją karierę zawsze o siebie dbałeś, również pomógł?
Myślę, że tak. Jestem obecnie w dobrej formie. To naprawdę mi pomogło. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł zacząć biegać.

Tych prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Kto był dla ciebie największym wsparciem w ciągu tych miesięcy?
Przede wszystkim moja żona oraz rodzina. Oni wiedzą, jaki naprawdę jestem. Chcę co tydzień wychodzić na murawę i w ten oto sposób cieszyć się życiem. Było ciężko, ale zawsze mi pomagali. Moi koledzy z drużyny również, jak na przykład wtedy, gdy wyszli z koszulkami z moim imieniem. Otrzymałem też setki e-maili i listów od kibiców. Mam wielką książkę, w której zebrane są wszystkie słowa wsparcia. Za każdym razem, gdy ją czytam, to się wzruszam.

Czy odczuwałeś ciepło i wsparcie ze strony kibiców idąc ulicą?
To było coś nieprawdopodobnego. Ludzie zachowywali się względem mnie w sposób fantastyczny. Powtarzali mi, że za mną tęsknią i muszę jak najszybciej wrócić. Tego typu rzeczy bardzo ci pomagają, gdy po raz kolejny musisz rano wstać i udać się na siłownię.

Van Nistelrooy zamierza w przyszłym sezonie w dalszym ciągu bronić koszulki Realu Madryt?
Oczywiście, że tak. Kontrakt obowiązuje jeszcze przez jeden rok i jestem tutaj naprawdę szczęśliwy. Zostaję tutaj - nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości. Tak, wrócę do zdrowia i znów wybiegnę na Santiago Bernabéu.

Ciężej jest oglądać poczynania drużyny w telewizji?
Tak, wszystko przeżywa się dużo gorzej niż na boisku. Wraz z mijaniem kolejnych tygodni odrabialiśmy powoli straty do Barcelony i naprawdę uwierzyłem w to, że pokonując ich na Bernabéu, zdobędziemy mistrzostwo. Drużyna bardzo ciężko walczyła. W każdym meczu musiała dawać z siebie wszystko. Jednak po klasyku wszystko było już praktycznie rozstrzygnięte. Ale mając na uwadze to wszystko, co się działo w tym sezonie w klubie: zmiana trenera, zmiana prezesa... Trzeba przyznać, że zawodnicy potrafili skupić się na trenowaniu, graniu i wygrywaniu. O mistrzostwo walczyliśmy do samego końca. Uważam, że drużyna wykonała wielką pracę.

Robben powiedział, że w futbolu zawsze masz okazję na rewanż, dlatego do tego przyszłego sezonu drużyna podejdzie z jeszcze większym zapałem.
To nie jest kwestia zapału. Przyszły sezon rozpoczniemy od zera. Nowy prezes, nowy dyrektor do spraw sportowych, prawdopodobnie nowy trener, nowi piłkarze... To będzie nowy etap w historii klubu. Zobaczymy, jak się wszystko ułoży. Musimy patrzeć przed siebie i zachowywać się jak profesjonaliści.

Nie byłoby źle, gdyby ten nowy etap rozpoczął się od dotarcia do finału Ligi Mistrzów, który za rok rozegrany zostanie na Bernabéu.
Stawianie sobie konkretnych celów może działać dwustronnie. Ja się wolę skupić na codziennej pracy.

Dzisiaj w finale zmierzą się Barcelona i Manchester.
Będę za moimi kolegami z Manchesteru. Uważam, że Barcelona musiałaby mieć wielki dzień, aby dzisiaj wygrać. Jeśli nie zagrają wręcz idealnie, to nie pokonają Manchesteru, który jest dla mnie faworytem.

Rozmawiałeś ze swoimi byłymi kolegami z zespołu jak Scholes, Giggs czy Neville?
Tak, z niektórymi rozmawiałem. Są bardzo zmotywowani. Będzie to dla nich drugi finał z rzędu. Obrona tytułu mistrzowskiego nigdy w historii Ligi Mistrzów jeszcze nikomu się nie przydarzyła. Zdają sobie jednak sprawę z tego, jak gra Barcelona. To bardzo silna drużyna.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!