Advertisement
Menu
/ marca.com, własne

Święty Gonzalo od spraw niemożliwych

Argentyńczyk wyrasta na jednego z największych bohaterów Realu Madryt ostatnich lat

Real Madryt jako jedyna drużyna z ligi hiszpańskiej dotrzymuje kroku liderującej Barcelonie i wciąż liczy się w walce o tytuł mistrzowski. Królewscy, nie zważając na nic, z uporem maniaka robią wszystko, by nadzieja na ostateczny triumf pozostawała żywa. Seryjnie pokonują kolejnych rywali, nie bacząc na przeciwności.

W ostatnim spotkaniu z Getafe po raz pierwszy od siedmiu spotkań granych na własnym stadionie przegrywali. I to dwukrotnie. Udało im się jednak odwrócić losy spotkania w sytuacji beznadziejnej, gdy przy stanie 2-2, rywal miał zwycięstwo wystawione na tacy, gdyż dzielił go od niego zaledwie rzut karny. Stał się jednak cud. Casquero przestrzelił jedenastkę, a nie kto inny, jak Gonzalo Higuaín w doliczonym czasie strzelił przepiękną bramkę, dającą Królewskim zwycięstwo.

Po relatywnie spokojnym, zeszłym sezonie, wygląda na to, że na Santiago Bernabéu znów są potrzebne defibrylatory. Podobnie, jak dwa lata temu za czasów Capello, Real Madryt funduje swoim fanom dreszczowiec związany z końcówką ligi.

Już na początku tego sezonu, Real Madryt rozegrał kilka emocjonujących spotkań. Począwszy od drugiej kolejki, kiedy to Królewscy niespodziewanie zgotowali kibicom thriller w meczu z Numancią, zakończony ostatecznie wygraną 4-3. Jedną z Bramek wtedy strzelił Higuaín. Zaledwie trzy tygodnie później Bernabéu było świadkiem równie emocjonującego widowiska, jakim był mecz z Espanyolem, podczas którego gospodarze dwukrotnie przegrywali i dzięki bramkom Raúla doprowadzali do remisu (2-2).

Do zeszłego wtorku najbardziej szalonym meczem Realu Madryt w tym sezonie było starcie z Malagą. Los Blancos trzykrotnie przegrywali, jednak specjalista od remontad, Gonzalo Higuaín, sukcesywnie wyrównywał stan meczu, by w końcu strzelić czwartą bramkę, dającą zwycięstwo.

Ostatnie spotkanie Królewskich z Berndem Schusterem na ławce również obfitowało w niemałe emocje. Mistrz Hiszpanii podchodził do meczu z Sevillą poraniony dwiema bolesnymi porażkami (z Getafe i Realem Unión). Widowisko było wymianą ciosów pomiędzy gośćmi, a gospodarzami. Andaluzyjczycy wychodzili na prowadzenie, po czym Królewscy wyrównywali. Wynik meczu rozstrzygnął dopiero w 84. minucie Renato, strzelając czwartą bramkę dla Sevilli. Wśród strzelców bramek w takim meczu nie mogło oczywiście zabraknąć Pipity.

Real Madryt gonił w tym sezonie również rywali w meczu z Osasuną, kiedy to po dwudziestu minutach przegrywał 0-1, wygrywając ostatecznie 3-1. Ostatnie derby Madrytu również były gonitwą Królewskich, zakończoną wynikiem 1-1.

We wszystkich tych spotkaniach, z wyłączeniem starcia z Atlético, bramki strzelał Gonzalo Higuaín. To wszystko, w połączeniu z tym, co Argentyńczyk zrobił w pamiętnym meczu z Espanyolem w sezonie 2006/2007, kiedy przypieczętował przepiękną remontadę bramką ratującą mistrzowski tytuł w przedostatniej minucie meczu, czyni go jednym z największych bohaterów Realu Madryt ostatnich lat. Dziennikarze Asa po ostatnim meczu nadali mu tytuł świętego. Nie pozostaje nam nic, tylko zgodzić się z tą opinią, dodając, że jest on "świętym od spraw niemożliwych".

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!