Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Zwycięstwo na zimno

Real Madryt utrzymuje siedem punktów przewagi nad Barceloną

Tradycji stało się zadość. Realowi Madryt mecze po przerwie świąteczno - noworocznej nie udają się w ostatnich latach. Czy jest to spowodowane zbyt długim czasem bez rozgrywania spotkań, rozkojarzeniem, brakiem koncentracji, czy może jeszcze jakieś inne czynniki wchodzą w grę, nie wiadomo. W każdym bądź razie nasz zespół był dziś wyraźnie wybity z rytmu, nieposkładany, prezentując bezczelnie brak pomysłu na grę i co najwyżej średnie zaangażowanie.

Mizerny lider w pierwszej połowie
Zaczęliśmy składem zbliżonym do wyjściowej jedenastki w meczu z FC Barcelona na Camp Nou. Jedyna zmiana zaszła na pozycji stopera, gdzie Heinze zastąpił niezupełnie sprawnego Pepego, natomiast za Argentyńczyka na lewej stronie obrony zagrał Marcelo. Pozostałych dziesięciu bohaterów przedświątecznego triumfu wybiegło na murawę Estadio Santiago Bernabéu. Tyle, że chociaż twarze te same, numery i nazwiska na koszulkach także, to więcej podobieństw nie sposób było dzisiejszego wieczoru znaleźć.

Wprawdzie zaczęliśmy ochoczo, przeprowadziliśmy kilka akcji ofensywnych na początku spotkania, dwukrotnie, niecelnie strzelał Ruud van Nistelrooy i mniej więcej do 15. minuty pierwszej połowy kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. I to byłoby wszystko. Właśnie wtedy kontuzji w starciu z przeciwnikiem doznał Heinze i z grymasem bólu na twarzy musiał opuścić murawę. Na środku obrony zastąpił go Sergio Ramos, a z ławki na pozycję prawego obrońcy wszedł Miguel Torres.

A tymczasem do głosu zaczęli dochodzić goście, ich akcje były coraz groźniejsze, ich strzały sprawiały coraz więcej kłopotów Ikerowi Casillasowi. W 22. minucie z dystansu uderzał Diego Milito, nasz portero odbił piłkę przed siebie, tam był Oliveira i skierował piłkę do bramki. Na szczęście dla nas Brazylijczyk znajdował się na pozycji spalonej. Trzy minuty później Iker wygrywa pojedynek sam na sam z Diego Milito. Uff, było gorąco! Jeszcze Garcia uderzał tuż zza linii pola karnego i znów święty Iker był tu gdzie trzeba. Real próbował kontratakować, lecz nasze akcje były albo nieprecyzyjne, albo strzały niecelne - vide Robinho i Marcelo. Pierwsza połowa dobiegła końca, powodów do optymizmu nie było w ogóle.

Powrót Króla
Druga połowa spotkania zaczęła się dla nas jeszcze gorzej niż skończyła pierwsza. Cytat z relacji live prowadzonej przez redaktora Kiełbola mówi wszystko: "Fatalnie wygląda gra Realu. Zero pomysłu, zero zaangażowania. Żenada.". Gdyż tak w rzeczywistości było. A rywale mieli coraz lepsze okazje do strzelenia bramki. Diogo uderza główką, Iker broni z ogromnym trudem, chwilę później Oliveira trafia w słupek! I gdy wydawało się, że następna akcja gości przyniesie im upragnioną bramkę, wreszcie ocknęli się gracze Królewskich! 66. minuta, cytat z relacji live: "obudził się Robinho na skrzydle, pięknie ograł obrońcę, znalazł się na wysokości pola karnego, dośrodkował precyzyjnie na głowę stojącego na szóstym metrze Ruuda. Holender nie zawiódł!!!!" I w sumie niezasłużenie objęliśmy prowadzenie. A 11. minut później uderzyliśmy po raz drugi - "Blancos ruszyli z szybkim atakiem, Robson prowadził piłkę a uwagę obrońców absorbował Ruud. Brazylijczyk zdecydował się sam zakończyć akcję i mocnym strzałem po ziemi w prawy róg nie dał szans Lopezowi!!!!!" Dwie bardzo ładne, a przede wszystkim skuteczne akcje i było po meczu.

Gdy do zakończenia spotkania pozostało niewiele ponad 10. minut, nasi zawodnicy wyraźnie spuścili z tonu po przyspieszeniu, jakie dało nam dwie zwycięskie bramki. Na trybunach rozlegało się głośne "ole", Baptista schodził z boiska żegnany owacją, pewnie w podzięce jeszcze za złotą bramkę na Camp Nou. I gdy wydawało się, że emocje już za nami, błąd popełnił Sergio Ramos, przejął piłkę Diogo i huknął na naszą bramkę. I prawdopodobnie byłby gol, gdyby w bramce stał kto inny. Ale nie Iker, który zaliczył kolejną wspaniałą interwencję. Lecz to nie wszystko. Dwie minuty później nasz Grande Portero wspaniale obronił uderzenie z rzutu wolnego i jeszcze dobitkę rywali. Ech ten niesamowity Iker!

Słowo podsumowania. Można odnieść wrażenie, że Real Madryt sezonu 2007/08 do perfekcji opanował sztukę wygrywania trudnych spotkań bez wytaczania najcięższych dział, bez rzucania na przeciwnika wszystkich sił, demonstrowania pełnej palety umiejętności. Po raz kolejny już graliśmy przeciętnie, by w odpowiednim momencie zerwać się do ataku, przeprowadzić dwie dokładne akcje i pogrążyć przeciwnika w smutku porażki. Przeciwnika, który przecież stawał dziś dzielnie. A wspominanie, że w razie czego mamy przecież boskiego Ikera staje się już nużące. Mamy, niech inni nam zazdroszczą.

Żadna z naszych formacji nie zagrała dziś bardzo dobrego spotkania. Przemeblowana obrona nie zawsze radziła sobie z Milito i Oliveirą, pomoc wypadła mniej niż średnio, atak tudzież, gdyby nie bramka Ruuda byłoby naprawdę słabo. Jedynie Robinho, za bramkę i asystę zasłużył na pochwałę. No i Iker, ale to przecież nic nowego. A trzy punkty trafiają na nasze konto, utrzymujemy przewagę nad grupą pościgową i w spokoju możemy przygotowywać sie do meczów pucharowych z Mallorcą i następnego ligowego występu, tym razem na wyjeździe z Levante, najsłabszym zespołem Primera División.

Składy:
Real Madryt: Casillas; Ramos, Cannavaro, Heinze (16' Torres), Marcelo; Sneijder (55' Guti), Diarra, Robinho; Baptista (78' Gago); van Nistelrooy, Raúl.
Real Saragossa: López Vallejo; Diogo, Ayala, Sergio, Juanfran, Celades (75' Oscar), Luccin, Zapater, Oliveira (87' Paredes), Diego Milito i Sergio García (78' Gabi).

Żółe kartki: Sergio Ramos
Sędzia: Iturralde González

Bramki:
1:0 Ruud 66' (Link alternatywny)
2:0 Robinho 77' (Link alternatywny)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!