Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Dwa knockdowny na ringu w Sewilli

Sevilla górą!

We wczorajszym spotkaniu Królewscy ulegli różnicą dwóch bramek ekipie Sevilli. Na ziemię, po fantastycznej wygranej nad Valencią, sprowadziły nas trafienia Keity i Fabiano, szczególnie pierwsze z nich godne jest uwagi. Oba gole padły w pierwszej odsłonie meczu, w odstępie zaledwie kilku minut, zbijając z tropu podopiecznych Schustera. Niełatwą sytuację Los Blancos pogorszyła jeszcze czerwona kartka, jaką na początku drugiej połowy obejrzał Sergio Ramos, zdaniem części madridistas, niesłusznie. Osłabiony Real nie był w stanie podjąć skutecznej walki, a gospodarze spokojnie dotrwali do końcowego gwizdka.

Słabość pięściarza

Tak mówi relacja "instant" red. Vesny. A relacja instant ma informować, szybko i treściwie. I tak właśnie wyglądało wczorajsze spotkanie na Estadio Sanchez Pizjuan - Los Merengues zostali wybici z rytmu, zbici z tropu, zbici z pantałyku. Po dwóch celnych ciosach przyjętych na najbardziej wrażliwą brodę wpadliśmy w letarg, ruchy mieliśmy powolne, reakcje na boiskowe wydarzenia, zanim zapadły, dawno były już nieaktualne. A przede wszystkim nie potrafiliśmy zacisnąć pięści i ruszyć do ataku. Byliśmy jak wytrącony z równowagi i pozbawiony pewności siebie bokser, którego taktyczny plan na walkę został brutalnie zburzony, członki ciała są tego wieczoru zbyt słabe, by walczyć o przetrwanie, a mózg przymglony i wyłączony z działania.

Dwukrotnie liczeni

Sam początek nie był wprawdzie taki zły. Obaj rywale zaczęli od ostrej wymiany ciosów, wyprowadzali groźne ataki, szukali luki w gardzie przeciwnika. Lekką przewagę miała Sevilla, jednak z czasem Real przejął inicjatywę i zaczął spychać gospodarza na liny. I gdy wydawało się, że zaczynamy grać swoje, z potężną kontrą wyszedł zespół trenera Manolo Jimeneza. W 19. min. nastąpił błyskawiczny atak, przerzut piłki na skrzydło, stamtąd futbolówka wędruje do środka, nasza defensywa opuszcza gardę całkowicie i wieńczące dzieło, potwornie mocne uderzenie Keity z półdystansu trafia nas najcelniej jak to możliwe. Cios potężny, mierzony, wyprowadzony, jak trzeba. Leżymy pozbawieni świadomości. A gdy wstaliśmy, Sevilla, jak wytrawny bokser wagi ciężkiej, zaatakowała raz jeszcze. 21. min. i znów szybkie wyjście, świetne podanie z głębi pola do Kanoute, ten wspaniale przyjmuje w pełnym biegu i uderza z pola karnego silnym prawym podbródkowym. Jeszcze niezawodny Casillas paruje cios, ale Luis Fabiano dobija i znów knockdown naszej drużyny.

Bez siły, bez wiary

Po przyjęciu tych dwóch precyzyjnych ciosów Real nie wrócił już do swej normalnej dyspozycji. Wprawdzie próbowaliśmy atakować, były to jednak ataki słabe, nieprzemyślane i z góry skazane na niepowodzenie. Sevilla mogła walczyć tak, jak potrafi najlepiej. Cofnęła się do mądrej obrony, sylwetka wyprostowana, a zarazem gotowa w każdym momencie do wyprowadzenia zabójczego kontrataku. Świeżą krew dał jej rezerwowy Diego Capel, który hasał po lewym skrzydle, absorbując uwagę naszych obrońców, niemiłosiernie ogrywając Miguela Torresa. Przeciwnik zmienił taktykę, walczył spokojniej, rzadziej dochodził do groźnych sytuacji. Jednak co najmniej trzy razy mógł jeszcze posłać nas na deski (choćby Fabiano oko w oko z Ikerem, przytomne interwencje Cannavaro). Real, dodatkowo osłabiony wykluczeniem Sergio Ramosa w 50. min. spotkania, bił głową w andaluzyjski mur. Ilość strat, liczba niecelnych podań w środku pola była zatrważająca. Czy piłkę zagrywali obrońcy, czy pomocnicy, błędów mnożyło się zatrzęsienie. Jeszcze próbował Raul w polu karnym, jeszcze ktoś tam szarpnął, ale wynik był już przesądzony a my byliśmy wczoraj zbyt słabi, by walczyć ze świetnie dysponowanym pięściarzem z Sevilli.

Gdzie tkwiła niemoc

Nasza siła, jaką w meczu z Valencią była pomoc, dzisiaj zawiodła całkowicie. Mohamadou Diarra był jednym z najgorszych na murawie. Powolny, spóźniony w interwencjach i niepewny, w niczym nie przypominał malijskiego lwa. Fernando Gago także nie zaprezentował się tak dobrze, jak na Mestalla. To samo trzeba napisać o Gutim. Pozbawiony wystarczającego wsparcia od defensywnych pomocników, nie potrafił skutecznie wziąć ciężaru rozgrywania na własne barki, tracił piłki i stracił także możliwość gry w następnym meczu z Mallorcą, przez bezmyślny faul popełniony pod koniec spotkania. Robinho dostosował się poziomem, kilka razy rozpoczął szarżę, zmylił przeciwnika, jego zagrania nie nosiły jednak znamion efektywności. A napastnicy zostali zneutralizowani przez pewną defensywę gospodarza. Było to widoczne zwłaszcza na przykładzie Raula, który tylko raz stworzył jakiekolwiek zagrożenie pod bramką Palopa.

Sędzia ringowy

W tym pojedynku wagi ciężkiej byliśmy najzwyczajniej słabsi. Ostre i precyzyjne kontry Sevilli rozbiły nas dokumentnie, pozbawiły sił, zbiły z tropu i wybiły pomysły z głowy. Na ławce rezerwowych nie siedział nikt, kto mógłby odmienić losy spotkania. A na przykład Sneijder, Robben czy Higuain byliby dziś bardzo przydatni. Osobnym tematem jest sędzia, który na ringu ustawionym na Sanchez Pizjuan wyjątkowo sobie nie radził. Dopuścił do zbyt ostrej i zbyt nieczystej walki, do wielu spornych sytuacji, gdy piłkarzom puszczały nerwy. Zbyt późno zaczął udzielać ostrzeżeń i wymierzać kary, czego ofiarą padł między innymi Sergio Ramos. Nasz piłkarz w 50. minucie meczu z pewnością nie faulował celowo rywala, ale musiał opuścić boisko po ujrzeniu drugiego żółtego kartonika. Tacy niedoświadczeni sędziowie jak pan Alvarez Izquierdo (dopiero 18 mecz w La Liga) nie powinni być wyznaczani do prowadzenia tak gorących spotkań, gdyż najzwyczajniej zadanie ich przerasta. Co nie zmienia faktu, że na Estadio Sanchez Pizjuan zostaliśmy wypunktowani klasycznie, przez szybszego i bardziej zdeterminowanego, walczącego mądrzej rywala. Nie tracimy wprawdzie mistrzowskiego pasa ani fotelu lidera, zyskujemy natomiast sporo spostrzeżeń i materiału do dalszej pracy. Ciężkiej pracy, w pocie czoła, na trenigach w gymie w Valdebebas.

Gole:
1:0 Keita 18' - rapidshare.com lub sendspace.pl
2:0 Luis Fabiano, 21' - rapidshare.com lub sendspace.pl

Kartki:

: Alves, Keita, Capel - Robinho, Casillas, Raul, Ramos, Diarra, Guti.

: Ramos'50.

Składy:

Sevilla: Palop; Alves, Fazio (Mosquera, min.34), Dragutinovic, Crespo (Diego Capel, min.41); Poulsen, Keita, Navas, Adriano; Luis Fabiano (Renato, min.77), Kanouté.

Real Madryt: Casillas; Ramos, Cannavaro, Metzelder, Marcelo; Diarra, Gago (Torres, min.56), Robinho, Guti; Raúl (Balboa, min.70), Van Nistelrooy (Baptista, min.80).

Widzów: 45 tysięcy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!