Advertisement
Menu
/ Realmadrid.pl

RMPL / Madrycko - krakowski kryzys wspólny

RMPL czyli cotygodniowy Realny Mocnosubiektywny Przegląd Leraksujący

Wczesnym sobotnim rankiem, udałem na autobus linii Krynica - Warszawa by z mojego, jak zawsze pięknego, wiosenną i nie tylko wiosenną porą Nowego Sącza, dotrzeć do troszkę mniej pięknego Tarnowa. Biały, nomen omen, autobus PKS Ostrowiec Świętokrzyski prezentował się nad wyraz okazale (w końcu tzw. dalekobieżny był to autobus). Niestety gorzej miała się sprawa z kierowcą… Poczciwy, obsypany szlachetną siwizną, posunięty już w latach weteran polskich szos, kompletnie nie wiedział jak trafić na tarnowski dworzec. Wjeżdżając od, powiedzmy, nie tej strony Tarnowa co trzeba, zagubił się biedaczyna w wąskich uliczkach, zdradliwych zakrętach i Bóg wie czym jeszcze. Efektem były rozpaczliwe przez niego ponawiane próby nawiązania kontaktów z miejscowymi przechodniami, kierowcami na każdym możliwym skrzyżowaniu. Jakoś dotarliśmy…

I tak sobie pomyślałem; Real obecnie to taki właśnie, biały, z zewnątrz piękny, ale cholernie zagubiony autobus. Wie, gdzie ma jechać tylko nie wie jak ma tam dotrzeć. Niby ma wszystko, co trzeba by miliony swoich wiernych kibiców dowozić na miejsca przeznaczenia (czytaj dowozić tu, gdzie to, co najcenniejsze w piłce się zdobywa) jednak drogę myli z częstotliwością kilku potknięć na miesiąc i kilku poważnych wpadek na sezon.

I w tym momencie przechodzimy do sprawy meritum. Tak się w kibicowskim mym życiu wydarzyło, że piłkarsko najbliżej mi od lat wielu do Realnego Madrytu i Wiślackiego Krakowa. Jak wiemy, obie drużyny z kretesem przegrały swoje szanse kończącego się szybciej niż zwykle sezonu. A mnie uderza siła podobieństw, jakie widzę pomiędzy tymi dwoma Królewskimi klubami. Siła podobieństw w złym, w złym jakie panoszy się od kilku lat przy Concha Espina 1 i Reymonta 22.

Zacznijmy od samej góry, od tych co kierunek działania klubu wyznaczają. Zarówno właściciel Wisły, jak i ex-prezydent Realu pokazali się w swoim czasie od dobrej, nawet bardzo dobrej strony. Transfery Żurawia, Franka, Szymka, Kosowskiego a w Madrycie Figo, Zizu, Ronaldo, by skupić się na nazwiskach najgłośniejszych walnie przyczyniły się do dominacji Wisły w Polsce (5 tytułów mistrzowskich w 7 lat) jak i Realu w Europie ( 3 Puchary Europy za zwycięstwa w Lidze Mistrzów w 6 lat). Wisła sprzed kilku lat grała tak porywająco, jak w Polsce nie grał nikt, Real tak pięknie, jak nikt wtedy w Europie.
Gdy jednak obejmiemy całość działalności piłkarskiej obu szanownych Panów, gdy teraz wiemy to, co wiemy, nie sposób odsunąć od siebie silne wrażenie o zwykłym nieudacznictwie, o zmarnowaniu olbrzymiego potencjału i rozmienieniu wspaniałych teamów na drobne. Szereg błędów popełnianych na każdym kroku, nierozumnych decyzji personalnych, powolne ale nieuchronne staczanie się bagienko szarości i przeciętności… Za to wszystko odpowiedzialny jest i Pan Cupiał i Pan Perez. Dwaj najsilniejsi gracze na swoich krajowych podwórzach, do niedawna przynajmniej.

Od prezesów przejdźmy do trenerów. Vicente del Bosque i Henryk Kasperczak. W przeszłości nam dalszej, świetni piłkarze, w przeszłości nam bliższej, trenerskie legendy, na miarę Madrytu i Krakowa, Hiszpanii i Polski. Ludzie, pod wodzą których, oba zespoły grały ofensywną, z reguły nieskrępowaną stalowymi założeniami taktycznymi piłkę. Zawsze mogły pozwolić sobie na stratę bramki czy bramek, bo zawsze strzelały przynajmniej o jedną więcej niż rozbijany właśnie rywal. Zawodnicy grali swobodnie, technicznie, szybko, skutecznie. O czym można jeszcze marzyć?
Obaj trenerzy zapisali się w historii obu klubów złotymi zgłoskami a kibice wciąż marzą o powrocie i Vicente i Henryka na ławki trenerskie Realu i Wisły. Ile fenomenalnych meczów, ile wspaniałych akcji zakończonych zwycięskimi trafieniami, ile wygranych, triumfów i sukcesów?
I obaj zostali zwolnieni, w okolicznościach niejasnych, motywach zwolnienia niejasnych jeszcze bardziej, przy sprzeciwie nie tylko kibiców ale i bezstronnej z reguły opinii publicznej. Zwolnieni w atmosferze niezdrowej, bez poszanowania osobistej godności i docenienia wcześniejszych, niewątpliwie wysoce nieprzeciętnych osiągnięć. Przez dwóch decydentów u samej góry klubowej hierarchi , którzy wtedy właśnie zaczęli popełniać poważne błędy.

I poszła w ruch karuzela z trenerami. Del Bosque panował w Realu prawie 4 lata. A potem Quieroz, Camacho, Garcia Remon, Luxemburgo a teraz Lopez Caro, już niedługo zresztą. Kasperczak w Wiśle niecałe 3 lata. A po nim, pod Wawelem był Liczka, Engel, Kulawik z Moskalem, teraz Petrescu, także nie wiadomo jak długo. Niecierpliwość włodarzy obu klubów jest taka jak człowieka atakowanego napastliwie przez komara a pomysł na kolejnych szkoleniowców w każdym przypadku okazał się wyborem fatalnym. Aha, obaj świetni szkoleniowcy, Del Bosque i Kasperczak, są teraz bezrobotni...

Piłkarze. Cierpią na boisku. Zwyczajnie nie chce im się. Nie wszystkim oczywiście. Są też tacy, którzy biegają i przynajmniej sprawiają wrażenie, że im zależy. A reszta? I tu każdy z nas mógłby sypnąć nazwiskami kilku piłkarzy, czy to Realu czy Wisły, którzy robią na boisku niewiele. Tyle, że od czasu do czasu pozwolą sobie na zagranie lepsze. Takie, jakie jeszcze niedawno było w ich przypadku normą. Dzisiaj jest zagraniem tylko od święta. Czy to nasycenie i wypalenie? Wszystko na to wskazuje. Jedni w Polsce wygrali wszystko a na Europę okazali się za słabi. Drudzy zdobyli wszystko to, co było do zdobycia w Europie i na świecie. Dziękujemy, wystarczy.

Obie drużyny porzuciły też styl gry, jaki przynosił im sukcesy. Każdy kolejny trener wprowadzał swoje metody, strategie, taktyki, pomysły. W efekcie Real ma problem z błyskotliwą wymianą kilku podań w okolicy pola karnego przeciwnika, zakończoną celnym strzałem czy też z akcjami oskrzydlającymi wyprowadzanymi wcześniej z szybkością pozawymiarową i precyzją guru szwajcarskiej sztuki zegarmistrzowskiej.
Jak grała Wisła za czasów swej polskiej dominacji? Pamiętacie te rajdy skrzydłami Kosy, Uche, Gorawskiego? Te szybkie wymiany piłki pomiędzy Frankiem, Żurawiem, Szymkiem? Tak grała Wisła, prawie jak Real.
Prawie, w bezpośredniej konfrontacji dostała boleśnie i bezlitośnie. Widać było różnicę. Przecież prawie robi różnicę

A najwięksi rywale rosną w siłę z dnia na dzień. W Barcelonie, Barca jest już mistrzem Hiszpanii i ma nie tylko ogromny apetyt ale i ogromne szanse na swoje drugie w historii zwycięstwo w tegorocznej Lidze Mistrzów. W Warszawie, Legia także ma już majstra (no, prawie) i z pewnością z impetem zaatakuje w eliminacjach niezdobyte od tylu lat flanki obronne fazy grupowej tejże Ligii Mistrzów. A Wisła na stulecie klubu będzie musiała zmierzyć się nie z wymarzoną Champions Leauge a ze zmorami Valerengi, Tbilisi i Guimares w Pucharze UEFA. Ostatnio nawet diabeł nie mówi tam dobranoc. W Pucharze UEFA.

Szukać podobieństw w kryzysie można by jeszcze wiele Zamykając te rozważania, ponownie posłużę się historyjką z życia wziętą.
W sobotę miałem niemiłą okazję spotkania najmniej kompetentnego kierowcy w historii moich podróży autobusowych a w niedzielę, gdy korzystając z gościnności kolegi, stałem na balkonie jego domu, rozmawiałem, popijałem zimne piwko w złotym blasku ciepłego słońca, nagły i niespodziewany przypadek wyrwał nas na chwilę z tego błogostanu. Jakiś ptak nieszczęśnik przelatując prawie tuż obok, nie zauważył zawieszonych w przestrzeni drutów wysokiego napięcia, spadł na łeb jak gromem rażony (i dosłownie i w przenośni). I tylko chmurka piór, taka unosząca się w powietrzu po ptaku pozostałość, popłynęła gdzieś unoszona delikatnymi powiewami wiatru.
I tak będzie i tu i tam i w Madrycie i w Krakowie. Już niedługo, po sezonie. Ktoś spadnie w dół, a nawet nie tyle ktoś, co „ ktosie" (będzie ich więcej). Trochę się zakurzy, piórka, wiórka po porządkach w naturze rzeczy w powietrzu zawirują, ktoś walnie się na łeb, albo na ryj a na jego, na ich miejsce przyjdą nowi, bo natura przecież pustki nie zna a nawet jak zna to bardzo jej nie lubi i natychmiast braki uzupełnia. Oby były to zmiany na lepsze i w Grodzie Kraka i w Królewskim Madrycie.

Hala Madrid!

Pamiętne chwile, Real Madryt na Reymonta, Wisła Kraków na Estadio Santiago Bernabeu.
Fot.marca.com
Fot.dukla.pl

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!