Advertisement
Menu

Część II: Stadion i Zamora – Człowiek Kot (1923 - 1940)

Foto: Część II: Stadion i Zamora – Człowiek Kot (1923 - 1940)
Ricardo Zamora (fot. Getty Images)

Na malutkim boisku O'Donnell Real grał przez jedenaście lat, aż do 19 kwietnia 1923, kiedy to po raz pierwszy wystąpił na własnym stadionie Ciudad Linealis. W inauguracyjnym meczu Królewscy pokonali Irún 2:0 po golach José Maríi Ubedy. W tym samym czasie Atlético wybudowało swój stadion Metropolitano, co uczyniło Madryt prawdziwą stolicą futbolu hiszpańskiego. Pozycję miasta umocniło ukończenie prac nad nowym stadionem Realu, Chamartín. 17 maja 1924 na meczu otwarcia (Real – Newcastle) byli obecni m.in. José María Castell (to dzięki niemu stanął ten obiekt), a także Jego Królewska Mość D. Gonzalo, który dokonał honorowego wykopnięcia piłki ze środka boiska. 

Latem 1926 roku Real wybiera się na kolejny podbój Europy, tym razem odwiedzając Danię, Niemcy i Francję. W ten sposób Królewscy uczą się nowych rzeczy o futbolu. Niektóre spostrzeżenia zmieniają nieco ich grę, udoskonalając ją. Po powrocie Real rozegrał parę towarzyskich spotkań z Barceloną. W tym samym czasie przez krótki okres Real występował w strojach bardzo modnych w Anglii: z czarnymi szortami i jedwabnym t-shirtem. To właśnie w podobnym czasie Quesada wymyślił spalone oraz rzuty karne. Innowacje w regułach gry w futbol jednak nie przeszkadzają Barcelonie w wyeliminowaniu nas z półfinałów mistrzostw Hiszpanii.

W lecie 1927 roku Real podąża za ocean, do Ameryki, by tam stoczyć kilkanaście pojedynków. Tournée zaaranżowane przez Bernabéu kończy się na 16 meczach, z których Real wygrał dziewięć, przegrał cztery i trzy zakończyły się remisem. Stosunek bramkowy to 44:22. Po raz pierwszy Real przemierzył drogę na inny kontynent, zresztą bardzo przydatny to był wojaż. 6 września 1928 roku zaprezentowani zostali nowi piłkarze pozyskani z Uniónu Sporting: Cabo, Morera, López i Gaspar Rubio.

Kolejny rok jest niezwykły, bo oto 10 lutego 1929 roku rusza liga hiszpańska (już nie w formie pucharowej). Na początek Real gromi 5:0 rywala ze stolicy Katalonii, jednak nie słynną Barcelonę, a skromną Europę. Merengues po tej wiktorii zostają pierwszym liderem w historii ligi. 1 września 1930 roku do Realu trafia legendarny Ricardo Zamora (ze znienawidzonej Barcelony), bodaj najlepszy golkiper w bogatej historii Realu Madryt. Cena 150 tysięcy peset całkowicie się zwraca, gdyż w Madrycie Zamora zyskuje miano jednego z najlepszych bramkarzy na świecie, oraz pomaga wydatnie Realowi w zdobyciu ligi hiszpańskiej w dniu 30 kwietnia 1931 roku. Real zostaje niekwestionowanym mistrzem, mając na koncie zero porażek! W składzie pojawiają się nazwiska już nieco bliższe obecnym fanom Realu: Ciriaco, Quincoces, Luis Regueiro, Hilario, Bestit, Olivares, a także Atena. To głownie dzięki Zamorze, Quincocesowi oraz Regueiro Real nie przegrał żadnego meczu oraz stracił niewiele goli. 

Wkrótce miał nadejść okres glorii i chwały, drastycznie przerwany najpierw przez wojnę domową, a potem przez II Wojnę Światową. W 1933 roku, 6 maja, Real zdobywa po 17 latach Puchar Hiszpanii (także mistrzostwo oraz tytuł króla strzelców dla Olivaresa). W finale Królewscy pokonują Valencię 2:1 po golach Hilario i Lazcano. 28 kwietnia 1935 kończy się liga hiszpańska, która przynosi Los Blancos wicemistrzostwo (za Betisem). Napastnik Realu, Sanudo, został trzecim najlepszym snajperem ligi z 17 golami na koncie. Co ciekawe, wszystkie te gole zdobył w tylko pięciu meczach!

18 czerwca 1936 ostatnią dla Realu, za to długo pamiętaną interwencją popisał się legendarny Zamora. Mówi się, że ta właśnie robinsonada dała Królewskim Puchar Króla w meczu z Barceloną. Madrytczycy wygrywali 2:1, jednak od jakiegoś czasu grając w dziesięciu. Wtedy potężną bombę w światło bramki Realu posyła Escolá. Zamora, ku zdziwieniu wszystkich bez wyjątku, nie pozwolił lecieć futbolówce dalej. To sprawiło, że Zamora już nie był więcej piłkarzem, lecz żywą legendą. 

Potem już nie było tak różowo. W kwietniu 1939 roku Pedro Parages szukał pomocy w odbudowie potęgi klubu. Podczas wojny domowej w Hiszpanii zniszczone zostało boisko, przekształcone później w więzienie. Zginęło również wielu członków klubu, w tym działacze i piłkarze. To było jak ponowne założenie klubu, choć już niezupełnie od nowa. Parages udowodnił, że wszystko jest możliwe. Zagorzały kibic klubu ze stolicy generał Franco ponoć wydatnie pomógł swojemu ukochanemu Realowi podnieść się po wojnie, którą sam zresztą sprokurował. Wtedy właśnie zaczęło się mówić o Królewskich jako o klubie rządowym, partyjnym. Przez długie lata, nawet aktualnie, słyszy się głosy, że Realowi pomagają władze, a w federacji klub ze stolicy traktowany jest pobłażliwie, co ma być widać na przykład po pracy sędziów w meczach z udziałem Los Blancos…

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!