Advertisement
Menu
/ theathletic.com

„W Kijowie szatnia wyglądała jak ambulatorium, a obok świętowali sędziowie…”

Asystent Klopp wspomina finał z Realem

Peter Krawietz to asystent Jürgena Kloppa od czasów Borussii Dortmund. Niemiec odbył rozmowę z dziennikarzem Raphaelem Honigsteinem na potrzeby książki o trenerze Liverpoolu. Jej fragmenty pojawiły się na portalu The Athletic. Przedstawiamy ten dotyczący starcia The Reds z Realem Madryt w finale Ligi Mistrzów w Kijowie w 2018 roku.

[…]

Porozmawiajmy o finale z Realem Madryt. Wasz najlepszy zawodnik, Salah, schodzi wcześnie z boiska z powodu kontuzji, a wasz bramkarz popełnia dwa potężne błędy, które wynikały z okoliczności, które wyszły na jaw wiele dni później. Jak ciężko było wam przyjąć tę porażkę?
Po pierwsze, doszliśmy do finału z wieloma kontuzjami i przetrzebionym składem. Alex Oxlade-Chamberlain wypadł z powodu uszkodzonego kolana, straciliśmy też Emre Cana. Inni zawodnicy z tego powodu byli nadmiernie eksploatowani i w wyniku tego mieli swoje problemy. To wszystko działo się w trakcie niesamowicie intensywnego okresu w Premier League, gdzie ciężko walczyliśmy, by skończyć na czwartym miejscu. Wymagało to od nas mnóstwa energii, by osiągnąć ten cel.

Co do finału, wiedzieliśmy, że mamy pewne procedury, które dla nas działały i które mogły pozwolić nam rywalizować. Wiedzieliśmy jednak też, że jeśli musielibyśmy dokonać wcześnie zmian, będzie nam bardzo trudno. Moim zdaniem graliśmy dobrze przez pierwsze 20 czy 30 minut. Pokazaliśmy mnóstwo rzeczy, nad którymi pracowaliśmy.

Utrata Mo oznaczała całkowitą zmianę w balansie. To był ogromny czynnik. Nie mieliśmy już tego balansu. Nie istniały też szybkie naprawy, które mogliśmy zastosować i od tego momentu rzeczy szybko się pogarszały. Nasza gra była złamana.

Udało nam się w pewnym stopniu znowu wszystko odpalić, ale nie na takim samym poziomie jakości jak wcześniej. Do tego zdarzyły się te inne rzeczy. Rzeczy, które były całkowicie nie do przewidzenia. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że Karius doznał wstrząsu mózgu. To duże wyzwanie dla drużyny, by poradzić sobie z błędami, które wyglądają na całkowicie niewytłumaczalne.

Naprawdę absurdalnie łatwo jest cieszyć się sobą i mówić „Oh, co za wielka drużyna”, gdy wygrywasz i smakujesz sukcesów. Sukces to zawsze najlepsza ocena budowy drużyny. W Kijowie szatnia wyglądała jak ambulatorium. Wyobrazić, że wchodzisz, a tam jeden gość był w szpitalu i właśnie z niego wrócił, cierpiąc z bólu i płacząc. Nagle słyszysz świętowanie swoich rywali. A w szatni obok sędziowie też świętują.

Naprawdę?
Nie wiem dlaczego, ale śpiewali i imprezowali ze skrzynką piwa…

Dla nas to było straszne. Odnalezienie odpowiednie reakcji jest trudne. Ale to jest częścią tego wszystkiego. Musisz pokazywać siłę i wielkość w porażce. Także odpowiednią reakcję. „Tak, to naprawdę nas zraniło, ale oni nas nie znokautowali. Upadliśmy, ale to nie koniec”.

Chodzi o znalezienie siły, determinacji i gotowości do walki - nawet w większym stopniu niż wcześniej, jeśli to możliwe. O to w tym chodzi, przynajmniej dla nas. W minucie, gdy przychodzi tak zła porażka, to wielkie wyzwanie i wielki sprawdzian pod względem presji. Oni go zdali. Zobaczyliśmy, że drużyna jest gotowa, by ruszyć od nowa. To bardzo nam pomogło przez sezonem 2018/19.

Klopp przeszedł wcześniej przez inne wielkie porażki. Jak wpłynęła na niego tamta?
Ona nie różniła się tak bardzo od innych. Te momenty to ciężkie testy, wystawiają ciebie na próbę. Rozczarowanie jest niesamowicie duże. Ważne jest bycie szczerym wobec samego siebie. Nie zamykaj się na ból i upewnij się, że nie umniejszasz wszystkich rzeczy, jakie pozwoliły ci dojść na skraj sukcesu. Nie wyrzucaj ich.

Szanuj rywala, nie obwiniaj innych. Trzymaj głowę do góry i użyj porażki do bycia jeszcze głodniejszym sukcesu. Liczy się to, co z tego wyciągniesz. To jest sport. I to jest rozwiązanie: jeśli nie odnosisz sukcesów, idź dalej. Kolejna szansa nadejdzie.

Rozumiem, że Kloppowi i zawodnikom zajęło trochę czasu, by pocieszyć Kariusa po meczu.
Musisz zrozumieć, że każdy potrzebował momentu czy dwóch, by ogarnąć sytuację. Jeśli chcę komuś pomóc, muszę sam być gotowy. To jest klucz - nie wykonuj publicznego gestu, w którym brakuje w tej sekundzie prawdziwej empatii. To nie jesteśmy my. Ja sam nawet nie pamiętam swojej reakcji. Odlecieliśmy, na wiele kilometrów stamtąd. Nie mogliśmy po prostu uwierzyć, co się nam przytrafiło. Nie było na to wytłumaczenia. Dowiedzieliśmy się o wszystkim dopiero później…

Czy Kloppa irytowało, że tak często przywoływano jego serię przegranych finałów?
Nikt z nas nie jest głupkiem i znamy swoją historię. Przeczytałem gdzieś, że wykształciła się u nas „finałofobia”. Gdyby to była prawda i gdybyśmy bali się finałów, zrobilibyśmy wszystko, żeby ich unikać. A jednak dochodzimy tam, w każdym roku, chociaż podobno tego nie chcemy czy byłoby nam lepiej bez tych meczów? Totalny nonsens.

Ponad wszystkim jesteśmy zmotywowani niesamowitym pragnieniem odnoszenia sukcesów. Pragnieniem osiągnięcia czegoś, nad czym pracujemy przez cały rok każdego pojedynczego dnia. To pragnienie jest silniejsze od czegokolwiek innego, silniejsze od pamięci czy strachu przed tym, że znowu może nam nie wyjść z tego czy innego powodu. To po prostu przewyższa wszystko z zewnątrz, te rzeczy, jakie mówi się o nas czy Jürgen. Nasze pragnienie jest silniejsze. To jest podstawa bycia zwycięzcą.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!