Advertisement
Menu
/ COPE

Prawnicy Cristiano: Jesteśmy przekonani, że nie doszło do przestępstwa

Wywiad, który tłumaczy sytuację Portugalczyka

Radio COPE odbyło w nocy w programie El Partidazo rozmowę z hiszpańskimi prawnikami Cristiano Ronaldo. Na antenie pojawili się José María Alonso, partner zarządzający w madryckim oddziale kancelarii Baker McKenzie, oraz Luis Briones, dyrektor jego działu podatkowego. Przedstawiamy pełny zapis tej rozmowy.

Na początek, panie Alonso, od kiedy pracujecie z Cristiano?
José Alonso: Od około 5-6 miesięcy, kiedy zaczęła się inspekcja ze strony urzędu skarbowego. Poproszono nas o pomoc i współpracujemy od tego momentu.

Szczerze, dzisiejsze informacje były niemiłą niespodzianką czy w pełni się tego spodziewaliście?
Cóż, tak naprawdę to coś bardzo niemiłego, ale to też ciągle spodziewany ruch. Fiskus na pewno bał się, że sprawa może się przedawnić i wysłał dokumenty do prokuratury. To był jedyny sposób, żeby zapobiec przedawnieniu. Prokuratura w Madrycie jest bardzo kompetentna, ale miała tylko tydzień na zapoznanie się z aktami, a to bardzo trudny temat. Dlatego naszym zdaniem skarga prokuratury zawiera mnóstwo błędów i interpretacji, które nie odpowiadają rzeczywistości.

Panie Briones, czy Cristiano oszukał Hiszpanię na 14,8 miliona euro?
Luis Briones: Nie. Nie pod takim względem, że w kodeksie karnym temat oszustwa zakłada zamysł ukrywania przychodów i tworzenia alternatywnej rzeczywistości. W tym przypadku zachowanie Cristiano było dokładnie odwrotne. Prokuratura w swojej skardze jest bardzo dwuznaczna, pomija wiele ważnych aspektów i faktów, które mówią o intencjach Cristiano. My dobrze to przeanalizowaliśmy i dzisiaj w tym momencie możemy powiedzieć, że Cristiano w każdym momencie starał się wypełniać hiszpańskie prawo i odpowiednio doradzano mu w tym temacie. Po drugie, w odpowiednim czasie informował o kwotach, jakie zarabiał. Do tego, co więcej, naszym zdaniem opodatkował większe kwoty niż naszym zdaniem powinien zrobić, gdyby zastosować inne kryteria przy interpretowaniu przepisów. Gdy były jakiekolwiek wątpliwości, zawsze wybierał zapłatę większego podatku. Dlatego jesteśmy w pełni przekonani, że kompetentny sędzia uzna, iż nie jest to sprawa karna. Można prowadzić tu dyskusję o pewnych elementach i ich opodatkowaniu, ale ta dyskusja powinna dotyczyć trybu administracyjnego. Wierzymy, że sędzia nada taki tok tej sprawie. Jeśli chodzi o tryb karny, to nie tylko nie dochodzi do jego głównego elementu, czyli zamysłu oszukania państwa, ale naszym zdaniem bardzo łatwo udowodnić, że w tym przypadku jest dokładnie odwrotnie. Piłkarz postępował bardzo dokładnie w sprawie płacenia podatków w Hiszpanii i jego zachowanie było spójne w prawem tego kraju.

Hmm… A prawa do wizerunku, które księgowane są poza Hiszpanią, jak są interpretowane przez fiskusa? Jeśli człowiek zarabia na swoim wizerunku w krajach zagranicznych, ale żyje w Hiszpanii, to gdzie powinien wpisywać taki przychód?
To świetne pytanie i myślę, że wymaga małego wytłumaczenia. W Hiszpanii mamy dwie różne sytuacje. Pierwsza dotyczy większości zawodników, którzy żyją w Hiszpanii i objęci są tak zwanym reżimem ogólnym, który dotyczy każdego z nas i który obejmuje przychody w każdym zakątku świata. Druga sytuacja dotyczy przyjazdu graczy i objęcia ich specyficzną normą, tak zwanym „Prawem Beckhama”, które dotyczy zagranicznych pracowników, którzy przyjeżdżają do nas pracować na określony czas. To jest przypadek Cristiano Ronaldo i w nim przez 5 lat płaci się podatek tylko za część przychodów osiągniętych bezpośrednio w Hiszpanii. Kiedy wykorzystujesz swój wizerunek, czyli ktoś mówi, że chce wykorzystać ciebie do sprzedaży swojego produktu, na przykład Nike, to wykorzystuje ciebie pośrednio do sprzedawania produktów w Hiszpanii, Francji, Anglii, Japonii czy gdziekolwiek sobie to wymyśli. Kiedy dochodzi do czegoś takiego, to prawo w Hiszpanii mówi, że trzeba określić, gdzie powstaje ten przychód ekonomiczny. Jeśli tworzy się w Hiszpanii, opodatkowany jest w Hiszpanii, ale jeśli poza krajem, to nie jest w niej opodatkowany. Dotyczy to tego zagranicznego pracownika, jak właśnie w przypadku Cristiano Ronaldo. Jeśli chodzi o innych zawodników, niezależnie od miejsca tworzenia przychodu jest on opodatkowany w Hiszpanii. W tym momencie przestaje mieć znaczenie pytanie o to, gdzie stworzono te przychody. Liczy się to, czy zawodnik dostał te pieniądze. Cristiano Ronaldo dostawał osobiście wszystkie przychody, jakie osiągał z praw do wizerunku. Nie było żadnego obchodzenia czegokolwiek poza Hiszpanią. Co więcej, ponad 70% dochodów, do jakich odnosi się prokuratura, Cristiano otrzymywał osobiście bez żadnej sieci spółek. Reszta była dystrybuowana do jego spółki. Zawsze jednak płacił podatki za część, która dotyczyła Hiszpanii. Różnice względem fiskusa dotyczą części, jaka odnosi się do Hiszpanii. Cristiano używał tu kryteriów, od których nie da znaleźć się niczego lepszego.

Zamówione przez was badania firmy Nielsen wykazały, że to dobre kryteria? [chodzi o badanie, jaka część przychodów z praw do wizerunku Cristiano była tworzona bezpośrednio w Hiszpanii, a jaka poza nią]
Właśnie nie, one pokazują, że wręcz płacił w tym badanym okresie w Hiszpanii kilka razy za duże podatki. Przypomnijmy, że wcześniej był w Manchesterze United i tam miał tę samą strukturę. W 2010 roku angielski fiskus przeprowadził u niego kontrolę. Sprawdzono, które przychody były osiągane w Anglii, analizowano dosłownie kontrakt po kontrakcie. To prawo jest takie, jak w Hiszpanii. Po kontroli stwierdzono, że Ronaldo ma zapłacić tyle i tyle. Na przykład, ustalono przy kontrakcie z Nike, że w ostatnim roku gry w Anglii 15% z całej tej umowy powinno być opodatkowane w Anglii. Dlaczego? Bo Nike sprzedaje na całym świecie, ale rynek brytyjski jest duży, wyceniono jego część, dodano, że Cristiano jest znany i że powinien opodatkować aż 15% z tej kwoty w Anglii. Kiedy przyjechał do Hiszpanii, utrzymał te kryteria z Anglii, utrzymał próg 20% tworzonych przychodów z praw do wizerunku w kraju, gdzie gra. A trzeba mocno zaznaczyć, że w Anglii fiskus nie był zainteresowanym pomaganiem mu w uciekaniu od podatków, a ściągnięciem jak największej należnej kwoty. Uznano, że jeśli tam wyceniono te prawa na taką skalę w ostatnim roku, to tutaj można zastosować te same obiektywne kryteria.

Ale fiskus i prokuratura twierdzą, że tutaj to tak nie działa.
To niech powiedzą dlaczego nie działa. Prawo jasno mówi u nas jak traktować prawa do wizerunku i kiedy się je opodatkowuje. Mamy 4-5 wyroków w tym temacie, chociaż nigdy w takim przypadku, bo nie było takiego precedensu. Po raz pierwszy mamy do czynienia z taką debatą w Hiszpanii. W 2014 roku nie było nawet jednej takiej sprawy dotyczącej praw do wizerunku.

Ta sprawa mocno różni się od tej Messiego?
One nie mają ze sobą nic wspólnego. Więcej, dużo łatwiej odpowiedzieć na pytanie, co łączy te sprawy, bo praktycznie nic, niż zlokalizować wszystkie różnice. Mogę to wytłumaczyć.

Proszę zrobić to dokładnie, bo słuchacze i my trochę się w tym gubimy. Nie mamy takiego wykształcenia jak panowie.
Postaram się, ale to trudne, bo trzeba dobrze zrozumieć wiele podstaw.

To jest jasne.
Pierwsza różnica: Messi był pełnym rezydentem podatkowym w Hiszpanii. Dlatego jakikolwiek przychód, jaki otrzymał za cokolwiek w jakiejkolwiek części świata, musiał być opodatkowany w Hiszpanii. Cristiano w tym okresie był poddany wspomnianemu systemowi, który dotyczył zagranicznych pracowników. Dlatego przychodów zagranicznych nie opodatkowywał w Hiszpanii.

Teraz już nie obejmuje go to ten system?
Ostatnim rokiem, w jakim go obowiązywał, był 2015.

Wtedy minęło tych pięć lat, to rozumiemy. Lata śledztwa obejmują go jako pracownika zagranicznego, doskonale. Idziemy dalej.
To jest pierwsza różnica, że Cristiano był opodatkowany tylko za przychody osiągane w Hiszpanii i tematem jest, które z tych przychodów zaliczały się do tej grupy. Druga różnica: w przypadku Messiego, z tego co wiadomo nam z rozpraw sądowych, przychody wyprowadzano do rajów podatkowych i ukrywano tam przed Hiszpanią, by uniknąć ich opodatkowania. To oznacza, że specjalnie ukrywano te pieniądze przed opodatkowaniem i nie wykazywano ich, by nie płacić od nich podatku. Jaka jest tutaj sytuacja Cristiano? Około 70%, nawet ponad 70% przychodów, do jakich odnosi się fiskus, Cristiano otrzymywał osobiście. Nie były one przelewane do żadnej spółki w żadnym raju podatkowym czy gdzie tam podało to WikiLeaks. Te pieniądze Cristiano dostawał bezpośrednio i osobiście. Pozostałe 30% otrzymywał na spółkę stworzoną w 2004 roku, która zarządza prawami do jego wizerunku. Było tak w całym tym okresie od 2004 do 2014 roku i cała ta spółka w 100% należy do Cristiano Ronaldo. Wszystko to zostało zawarte w deklaracji w 2014 roku, kiedy prawnie dostał te pieniądze. Jakie są więc ostatecznie różnice? Pierwsza to podstawa opodatkowania jest zupełnie inna. Druga jest taka, że nie istniała żadna sieć czy firma, która miała cokolwiek ukryć. Przez cały okres, który jest objęty śledztwem, Cristiano osobiście otrzymywał wszystkie swoje przychody i stosował wobec nich obiektywnie stworzone kryteria, by ustalić, jakie kwoty odnosiły się do Hiszpanii. Oczywiście jak zawsze przy kryteriach, jeśli nie ma jasnych przepisów, można o nich dyskutować. Możemy debatować do końca świata z państwem, czy Cristiano powinien opodatkować 20%, 25%, 30% czy tylko 6%, co wyliczyła firma Nielsen [że prawa do wizerunku Cristiano tylko w 6% tworzyły przychód w Hiszpanii], czy tylko 8%, jak wyliczyła nam inna firma [media podają, że była to firma z Barcelony]. To jednak zawsze będzie tylko dyskusja administracyjna. To nigdy nie może być sprawa karna, bo Cristiano skorzystał z obiektywnych kryteriów, które przedstawił mu podmiot, który absolutnie nie może zostać uznany za kogoś, kto chciał mu pomóc, czyli angielski fiskus.

Chyba ogólnie to rozumiemy. Panie Alonso, chcę zapytać, czy Cristiano ma teraz taki dylemat, że może się przyznać, zapłacić i dostać małą karę lub walczyć o swoje w wolnym procesie? Co mu doradzicie?
JA: Popatrzmy. Na razie sprawa jest na drodze karnej i temat administracyjny jest zawieszony. Na razie musimy pokazać, że tu nie ma żadnego przestępstwa, bo ani tu niczego nie ukryto, ani nie było zamiaru ukrywania. Dlatego po pierwsze, musimy pokazać sędziemu, że w tej sytuacji nie było przestępstwa i doprowadzić do oddalenia tej sprawy w sądzie śledczym.

Ile to potrwa?
Prokuratura wniosła o to, żeby pierwszym krokiem w śledztwie było zebranie wyjaśnień od zawodnika. Zaraz po tym dojdzie do serii różnych działań prawnych i w pierwszej możliwej chwili poprosimy o oddalenie tej sprawy. Nie widzimy innego rozwiązania.

Wiec Cristiano musi złożyć te wyjaśnienia osobiście?
Tak, tak.

Musi to zrobić tego lata? O tym decyduje sędzia?
Zrobi to wtedy, gdy wskaże na to sędzia.

Cristiano obecnie jest na zgrupowaniu kadry. Jeśli sędzia powiedziałby dzisiaj, że chce jutro go wysłuchać, to musiałby przylecieć do Madrytu?
Myślę, że sędzia będzie mieć wystarczającą świadomość sytuacji i my też przedstawimy swoje tłumaczenia, że jeśli Cristiano musi teraz grać, to nie zostanie wezwany do Madrytu. Wierzymy, że sędzia zrozumie to z pełną jasnością. Jednak na końcu to sędzia ustala terminy, a nie adwokaci.

Czy istnieje ryzyko więzienia?
W naszym osądzie absolutnie nie. Absolutnie.

Według pana nie, ale prokuratura może o to wnosić?
Prokuratura może poprosić o co zechce, ale naszym zdaniem tu nie ma przestępstwa. Jesteśmy o tym w pełni przekonani, bo to dokładnie przeanalizowaliśmy przez te miesiące, w czasie których współpracujemy. Jeśli nie ma przestępstwa, nie może być kary. To jest proste. Jesteśmy przekonani, że nie ma tu szansy na karę więzienia i mówimy o tym z pełną pewnością. Nie jest to żadna gra przed ludźmi czy jakieś gierki przed procesem. Po prostu naprawdę tak uważamy.

Na koniec, dzisiaj rozmawialiście z zawodnikiem?
LB: Tak.

Jak się czuł?
Po pierwsze, jak powiedział José María, on jest przekonany, że robił wszystko poprawnie i płacił tyle, ile było trzeba. Dlatego jest mocno przekonany, że nie powinno dojść do tej sytuacji. Logicznie jest zaskoczony tym, co się dzieje, bo jeszcze dwa miesiące temu to wszystko było zwykłą inspekcją, a nagle mamy skargę w sądzie. Nie ma wątpliwości, że na końcu to wszystko jest bardzo niewygodne. Gdy ktoś jest tak doskonały w tym, co robi i jest tak znany publicznie, a nagle mówi się o nim w taki sposób, nie jest to miłe. Cristiano jest jednak przekonany, że wszystko robił dobrze i wypełniał prawo.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!