Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Wygrzebać się spod sterty mułu

Zapowiedź meczu Real Madryt – Getafe

Budzące skrajne odczucia pożegnanie Casillasa, nie-transfer De Gei, kontuzje, seksafera, w którą zamieszany jest Karim Benzema, rozczarowujący od dłuższego czasu Cristiano, kompromitacja w starciu z Barceloną, rzekoma zimna wojna Jamesa i Beníteza, zaś absolutnym crème de la crème (Tomasz Hajto mówiłby pewnie o „truskawce na torcie”) wyrzucenie z Pucharu Króla za grę nieuprawnionego zawodnika w Kadyksie. Mamy dopiero początek grudnia, jednak już teraz wiemy, że – o ile z grobu nie wstanie Alfred Hitchcock i nie postanowi ze wszystkich zakpić – potrójną koronę w tym sezonie Real Madryt zdobędzie co najwyżej w którejś z gier komputerowych.

Do tego, że rzeczywistość na chwilę obecną nie wygląda zbyt miętowo nie trzeba nikogo przekonywać. Plagi egipskie nawiedzają Bernabéu jedna po drugiej. Podliczając te wymienione w poprzednim akapicie, wychodziłoby, że do kompletu brakuje ich już zaledwie dwóch. Jeszcze tylko grad i ciemność. Tak czy inaczej, życie toczy się dalej. Nie ma czasu na dalsze wytłumaczenia czy łapanie oddechu po kolejnym nokaucie. Już dzisiaj bowiem dwudziestominutową podróż do stolicy Hiszpanii z jej bezpośrednich przedmieść odbędą zawodnicy i sztab szkoleniowy Getafe.

Jak wygląda sytuacja w naszym obozie? Szczerze mówiąc, trudno napisać cokolwiek naprawdę odkrywczego. Nie ulega wątpliwości, że na ten moment jesteśmy na etapie zabliźniania ran i szukania jakiejkolwiek stabilizacji. Po sromotnej klęsce w Klasyku wielu upatrywało szans na jej odzyskanie (zyskanie?) w dość bezbolesnym kalendarzu. Tydzień temu mogło się zdawać, że tym pierwszym krokiem ku normalności było – choć pozbawione jakichkolwiek walorów estetycznych, to jednak dalekie od wymęczonego – zwycięstwo 2:0 z Eibarem. Później miało być już tylko lepiej/łatwiej – wycieczka na południe Hiszpanii, przemielenie jak najmniejszym nakładem sił Cádizu i starcie z nijakim i najprzeciętniejszym wśród przeciętnych Getafe. Jak dobrze wiemy, plan ten po drodze doszczętnie się rozsypał i dzisiaj zaczynać będzie trzeba po raz kolejny od nowa. I wcale niewykluczone, że tym razem będzie to proces z założenia jeszcze bardziej mozolny niż wtedy, gdy musieliśmy podnieść się po masakrze sprzed dwóch tygodni.

Pozostawiając z boku psychoanalizę i pozaboiskowe problemy, skoncentrujmy się chociaż na chwilę na sprawach czysto sportowych. Kontuzje nie opuszczają Królewskich niezależnie od tego, jak spisuje się zespół. Jest to z pewnością najbardziej konsekwentna ze wszystkich nawiedzających nas do tej pory plag. Problemy Benítez ma przede wszystkim w obronie. Na mecz nie powołano Carvajala, Ramosa, Varane'a i Marcelo. Najwięcej dyskusji budzi nieobecność ostatniego z wymienionych, ponieważ jeszcze wczoraj na Twitterze Brazylijczyk informował o tym, że jest w pełni zdrowy. Nie brakuje osób, które dopatrują się w tym zgrzytów na linii Marcelo – Benítez, jednak tego typu doniesienia należy raczej traktować z odpowiednią rezerwą. Jak więc będzie najprawdopodobniej wyglądał blok defensywny Los Blancos? Wielu wariantów nie pozostało, ponieważ jedynymi zdrowymi defensorami w zespole są Pepe, Nacho, Arbeloa i Danilo. W przednich formacjach sytuacja ma się już lepiej, ponieważ wystąpić nie będzie mógł jedynie zawieszony za czerwoną kartkę obejrzaną w potyczce z Barceloną Isco.

Kilka słów poświęćmy także rywalom. Można by w tym miejscu zacząć się wyzłośliwiać, że mierzymy się z ekipą, która praktycznie nie ma kibiców, której prezes jest bardziej skąpy od Sknerusa McKwacza (taniej niż na mecz Getafe nieraz wychodzi wypad na Bernabéu na Ligę Mistrzów) czy która stale utrzymuje się w najwyższej klasie rozgrywkowej, choć tak naprawdę nikt jej tam nie chce. W żadnym z wymienionych stwierdzeń nie zostałoby napisane kłamstwo. Ograniczmy się jednak wyłącznie do aspektu sportowego i dotychczasowych poczynań zespołu prowadzonego przez Frana Escribę. Także w tym względzie próżno jednak szukać czegokolwiek, co wybijałoby się ponad przeciętność. Czternaście punktów w trzynastu meczach, trzynaste miejsce w tabeli i zaledwie cztery oczka przewagi nad strefą spadkową. Jednym z niewielu pozytywnych sygnałów było zwycięstwo z Villarrealem (2:0) w ostatniej kolejce. Były to jednak dopiero pierwsze trzy punkty zdobyte przez Getafe od 18 października, gdy Los Azulones pokonali u siebie w ósmej serii gier 4:0 Las Palmas. W międzyczasie na popularności zyskiwał Getafinder nasi dzisiejsi przeciwnicy przegrywali z Sevillą (0:5), Barceloną (0:2) i Eibarem (1:3) oraz zremisowali z Rayo (1:1). Styl gry? Obejrzyjcie sobie kiedyś spotkanie dwóch drużyn środka tabeli w polskiej Ekstraklasie. Ten sam poziom widowiskowości.

Wydźwięk tego tekstu nie bije tęczowym optymizmem. Zgadza się. Z drugiej strony, pamiętajmy jednak, że dziś Real Madryt podejmie Getafe. Nie Barcelonę, nie PSG, a właśnie Getafe. Jest to przeciwnik, który może idealnie pomóc Królewskim w zasianiu ziarna normalności w surrealistycznej scenerii otaczającą klub. Sam Rafa Benítez na przedmeczowej konferencji zapewniał, że Real ma się lepiej niż mogłoby się zdawać. Przed 18.00 przekonamy się, czy mówił prawdę. Nie pocieszajmy się tym, że gorzej być nie może. Pocieszajmy się tym, że – prędzej czy później – będzie tylko lepiej. O ile w Madrycie nie zapomną o zawieszeniu Isco.

Początek meczu o godzinie 16.00. Transmisję przeprowadzi STS TV.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!