Nowy sztab na miarę NBA

Ten sezon zmusił Królewskich do głębokiej refleksji, która najmocniej odbije się na sztabie szkoleniowym. Niezależnie od wyboru pierwszego trenera ta część ekipy zostanie gruntownie przebudowana. Królewscy chcą otoczyć szkoleniowca specjalistami od przygotowania fizycznego, leczenia, obrony czy ataku. Inspiracją mają być sztaby NBA, gdzie wokół szkoleniowca jest mnóstwo ludzi, a każdy doradza i pomaga tak zwanemu head coachowi.

Motywacją klubu do zmian była plaga kontuzji i brak iskry wśród zawodników. Działacze doszli do wniosku, że nie można polegać na ludziach od przygotowania, których sprowadza dany trener. Od następnego sezonu większość sztabu narzuci klub, który już prowadzi w tej sprawie pierwszego castingi. Co ciekawe, w 2006 roku projekty takich zmian miał asystent Capello, Valter di Salvo.

Zmieni się także sztab medyczny. Sanitas będzie tylko dostarczycielem usług czy sprzętu oraz sponsorem klubu, ale lekarze będą wyłącznie na kontraktach Realu Madryt. Grupa medyków Królewskich będzie na wyłączność piłkarzy i będzie blisko współpracować z trenerami i fizjoterapeutami. Celem Królewskich jest uniknięcie na przykład sytuacji, w której mięsień Bale'a nie jest przygotowany do gry i po 3 minutach musi on opuścić boisko w starciu z Malagą. Wtedy zabrakło odpowiedniej opieki i diagnozy.

Potwierdzenie ostatniego urazu Benzemy daje 17 kontuzji mięśniowych w tym sezonie, na co działacze zwracają szczególną uwagę w analizowaniu porażek z tego roku. Piłkarze w sumie pauzowali z tego powodu 62 tygodnie w sezonie. Pierwszy raport stwierdził, że lekarze zaniedbali drużynę, a ta dodatkowo źle pracowała pod względem fizycznym. Stąd pierwsze zmiany, które nie tyle dotyczą trenera, co przygotowania lepszej opieki pod względem medycznym i fizycznym.