Advertisement
Menu
/ El Mundo

Obszerny wywiad z José Mourinho

Portugalczyk dla dziennika <i>El Mundo</i>

Na przestrzeni ostatnich tygodni stracił kilka kilogramów. Ale nie przez stres i nerwy, które są nieodłączną częścią jego pracy. José Mourinho chce się po prostu jak najlepiej przygotować pod względem fizycznym, gdyż to pomaga mu zachować jasne idee i przemyślenia dotyczące futbolu Realu Madryt, który dzisiaj w Saragossie rozpoczyna sezon, który ma być właśnie tym. Ta misja wcale go nie przerasta, ale wręcz pasjonuje - zrzucenie z tronu rywala, na którego cześć pisane są peany pochwalne. Mou się nie zmienia i nikt go nie zmieni, chociaż starano się tego dokonać sto, tysiąc razy na przestrzeni jego fantastycznej kariery - w ciągu zaledwie dziewięciu lat zdobył dziewiętnaście tytułów z czterema różnymi drużynami. Nie ma takiego drugiego.

Jest pan masochistą?
Nie, nic z tych rzeczy. Wytrzymywanie wszystkiego - tak. Ale masochizm? Nie. Myślę, że to powiedział Nietzsche: "Co cię nie zabije, to cię wzmocni". I tak właśnie wygląda mój przypadek.

Mieliśmy okazję poznać prawdziwego Mourinho?
Oczywiście, że tak. Różnica polega na tym, że jest jeden Mourinho do spraw zawodowych, a drugi do życia rodzinnego i prywatnego. I obie te wersje są prawdziwe. Z tym, że jeden jest upubliczniony, a drugi nie.

Czy to, co się o panu mówi, to w głównej mierze kłamstwa czy prawda?
Bez wątpienia kłamstwa. Ale to jest część tej gry, część życia. Życie zmierza właśnie w tym kierunku. W odróżnieniu od innych lig, w których pracowałem, tutaj odczuwam to wszystko jak jakąś kampanię. Pewnego dnia mój przyjaciel, który nie zna się na futbolu i jest od tego wszystkiego odcięty, powiedział mi, że jest zdumiony kampanią, jaka została zorganizowana przeciwko mojej osobie. Tutaj chodzi o nierówną walkę. Pamiętam, jak mi powiedział, że ze wszystkich tych kamieni, jakie lecą w moim kierunku, można by zbudować wielki monument.

Ma to jakiś wpływ na pana? Zmusza do jakichś przemyśleń nad zmianą planów?
Czuję się dobrze. Jeśli chodzi o zmianę planów, to jestem od tego naprawdę bardzo daleki. Zdecydowałem się na transfer do Realu Madryt, gdy w Interze było mi tak dobrze. Nie chciałem także odchodzić tego lata, chociaż na stole miałem naprawdę wiele ofert. Nie, nie myślę o zmianie planów, ponieważ to doświadczenie jest jedyne w swoim rodzaju. Ponadto nie mam żadnych wątpliwości, że Real Madryt jest najważniejszym klubem na świecie. Czuję się tutaj naprawdę usatysfakcjonowany i pełen nadziei. Mam wrażenie, że jestem w miejscu stworzonym dla siebie. Za nic w świecie bym tego nie zamienił.

Mógłby pan bardziej rozwinąć temat tej kampanii przeciwko panu?
Myślę, że świat bardzo się zmienił - ludzie, futbol, który jest mikroświatem... Niewielu jest ludzi, dla których najważniejszą wartością jest prawda, a nie hipokryzja. To istniało w czasach naszych dziadków, pradziadków. Bogaci, skromni, szczęśliwi, biedni - wszystkich łączył ten jeden czynnik. Dzisiaj już tego nie ma. Jest dokładnie na odwrót - bądź hipokrytą, nie mów tego, o czym myślisz, nie bądź szczery, nie bądź uczciwy, skup się tylko na przetrwaniu za wszelką cenę. Życie nie polega już na życiu, ale na tym, aby wiedzieć, jak żyć. Mogę się mylić, ale zawsze będę mówił to, co myślę, co czuję. Bez strachu przed konsekwencjami. A takiego zachowania wielu ludzi po prostu nie potrafi zaakceptować. Ja się nigdy nie zmienię. Powinienem był się urodzić sto lat temu.

Pańskie starcie z UEFA jest tego najlepszym przykładem...
Gdy udałem się na rozprawę, to spędziłem tam pięć czy sześć godzin, a po wszystkim czułem się dziesięć lat młodziej. Silniejszy, młodszy. Powiedziałem im wszystko, dosłownie wszystko to, co chciałem powiedzieć. Nie chcę tutaj wyciągać tych wszystkich zeznań, ale tak, powiedziałem wszystko. Gdy po wszystkim postanowiono zmniejszyć moją sankcję o jeden mecz, to miało to dla mnie ogromne znaczenie. Miałem rację i ostateczny werdykt był fantastyczny.

Myśli pan, że przez UEFA jest postrzegany inaczej niż pozostali?
Nie wiem. Ale tego dnia powiedziałem to, co miałem na sumieniu. To wszystko sprawiło, że poczułem się naprawdę szczęśliwy. Moja dusza była uradowana. W tej edycji Ligi Mistrzów w meczu z Olympique'em Lyon zaliczę setne spotkanie w Europie. Teraz już wiem, że w tym meczu będę mógł zasiąść na ławce, a nie na trybunach.

Pański przyjaciel i rodak, trener FC Porto, Vítor Pereira, ostro skrytykował decyzje sędziowskie na korzyść Barcelony w meczu o Superpuchar Europy w Monako.
Na tej samej zasadzie, jak pan Michel Platini może mówić, że są piłkarze, którzy się różnią od pozostałych, są także trenerzy, który również się różnią od innych. Są dwie grupy - ci, którzy mogą mówić to, co chcą i ci, którzy nie mogą.

Czy Barcelona, która bez wątpienia przeżywa obecnie najlepsze chwile w swojej historii, jest niedościgniona?
Dla mnie Barcelona jest po prostu drużyną, która występuje w tych samych rozgrywkach co my. Moim celem jest ciągłe poprawianie mojej drużyny. Kilka miesięcy temu powiedziałem, że Barcelona wygrywa zarówno, gdy gra dobrze, jak i źle. I nie sądzę, aby pod tym względem miało się coś zmienić. Zresztą ja nie mam na to wpływu. Barcelona jest dla mnie po prostu kolejną drużyną, która oczywiście wybija się na tle innych zespołów. Jednak moim zadaniem jest poprawianie wyników mojego zespołu, a także położenie fundamentów, dzięki którym będziemy mogli zdobywać tytuły. Dlatego tak ważna jest uczciwa i równa walka.

Po incydencie z Tito Vilanovą wystosował pan list otwarty, w którym użył słowa: "pseudomadridistas". Do kogo się pan odnosił?
Okazuje się po raz kolejny, że lubię nazywać rzeczy po imieniu, łapać byka za rogi. Nie lubię ludzi, którzy cały czas zmieniają swoje upodobania. Real Madryt ma miliony kibiców, zakochanych fanów na całym świecie. Ma także zadeklarowanych wrogów sportowych, którzy moim zdaniem zasługują na taki sam szacunek, jak wierni kibice. Jednak istnieje także trzecia grupa, do której należą niby zadeklarowani madridistas, którzy pokazują się tylko wtedy, gdy wszystko idzie po naszej myśli. W przeciwnym wypadku odwracają się plecami. Nie chcę tutaj dawać żadnych lekcji madridismo, ponieważ sam jestem tutaj od niedawna, ale mam prawo wypowiadać się na temat pseudomadridistas. Co do moich przeciwników, którzy w dalszym ciągu uważają, że mój klub jest faworyzowany, proponuję pewien zakład. Jeśli jakikolwiek mecz będzie nam podarowany, to niech się odbędzie ponownie. Nie chcę żadnych prezentów, ale jednocześnie nie chcę, aby nam coś niesprawiedliwie zabierano.

Tak na zimno - jak pan ocenia to wszystko, co się wydarzyło w końcówce rewanżowego meczu na Camp Nou?
Wolę się na ten temat nie wypowiadać, ponieważ to nie jest odpowiednia pora.

W czym się zmienił Real Madryt po odejściu Jorge Valdano?
Zmieniła się struktura klubu. Teraz pracujemy zupełnie inaczej. Nie chcę oceniać, czy lepiej czy gorzej. Po prostu mamy inną strukturę, która niedawno została wprowadzona. Na przykład jeśli chodzi o sekcję komunikacyjną - wcześniej była jedna, globalna. Teraz jest podzielona na dwie części - jedna odpowiada za klub, a druga za sprawy związane tylko z futbolem. To jest tylko przykład, ale w sekcji piłkarskiej klubu również doszło do wielu zmian, które moim zdaniem wyjdą z korzyścią dla Realu Madryt.

Czy jest jakiś konflikt z Ikerem Casillasem?
Jeśli nagle postanowię wystawić w pierwszym składzie Antonio, który wcześniej nie rozegrał żadnego meczu, to kibice mnie skrytykuję i będą mieć rację. Jeśli nagle się okaże, że będziemy musieli dokonać zmiany w bramce w meczu Ligi Mistrzów, to kibice mnie skrytykują, że rezerwowy bramkarz nie jest odpowiednio ograny. Jednak nie chodzi tylko o to. Bardzo bym chciał, aby Antonio się czuł jak pełnoprawny zawodnik z szansami na grę. Nie chcę mieć w zespole nietykalnych. Nie chcę mieć jednego pewniaka i dziesięciu pozostałych. U mnie tak nie ma.

Casillas w dalszym ciągu cieszy się pańskim zaufaniem?
Oczywiście, że tak. Iker jest w pierwszym rzędzie. Jednak nie zapominajmy, że najważniejszy jest Real Madryt. Jeśli pewnego dnia Casillas nie będzie prezentował wymaganego poziomu, to wówczas nie chciałbym, aby sam Iker myślał, że jest nietykalny. Nie chcę, żeby kibice patrzyli na to, jak na karnet, jaki się kupuje dziecku i ma go już na zawsze. Pozycja bramkarza to nie jest karnet, który możesz sobie wykupić. I nie dotyczy to tylko bramki, ale wszystkich pozycji. Dlatego nie chciałbym, aby ktokolwiek poczuł się urażony lub zaskoczony, gdy raz na jakiś czas postawię na Adána, który musi łapać odpowiedni rytm meczowy.

Jakie ma pan odczucia przed tym nowym sezonem?
Nie mogłem się już go doczekać. Nudzą mnie mecze towarzyskie. Tak, trzeba je rozgrywać, ale traktuję to jak zło konieczne. Jesteśmy przygotowani, aby wykonać ten pierwszy krok w sezonie ligowym. Jestem na granicy między młodością a dojrzałością. Mam 48 lat, ale w dalszym ciągu czuję się bardziej młody niż dojrzały. Zobaczymy, czy ten sezon mi to odbierze.

Pod jakimi względami Real Madryt poprawił się w porównaniu z poprzednim sezonem?
Pomijając kwestię nowych transferów, zyskaliśmy przede wszystkim na doświadczeniu i zgraniu. Bez wątpienia doszło coś nowego. Drużyna pracuje teraz inaczej niż rok temu. Ekipa musi być gotowa na to, aby dodać do swojej gry te cząstki, jakich zabrakło w poprzednim sezonie.

A jak pan ocenia wzmocnienia?
Jeśli chodzi o nowych zawodników, to Şahin i Altıntop nie mieli jeszcze okazji zademonstrować nam swojej przydatności. Patrząc na sam wiek Varane'a, to powinien on grać w trzeciej lidze, ale ma niesamowite umiejętności, dlatego widzę w nim teraźniejszości, a nie tylko przyszłość. Coentrão to Coentrão - wszyscy go znamy. Adaptacja i gra Callejóna nie są niespodzianką, ponieważ byliśmy przekonani co do jego transferu. Ma wiele do zaoferowania temu zespołowi. Nie wydaliśmy tak dużo jak inni, a jednocześnie zdobyliśmy ten punkt odpowiedniego wyważenia.

Początek w Saragossie. Te pierwsze mecze nigdy nie wychodziły pańskim drużynom...
Tak, początki mi nie wychodzą. Będąc w Interze, zanotowałem remisy z Bari i Sampdorią. W Porto kolejny remis z Os Belenenses. Tylko w Chelsea udało mi się dwa razy wygrać na inaugurację sezonu. Mając na uwadze pracę, jaką wykonaliśmy w okresie przygotowawczym, powinniśmy być przygotowani, aby odnieść dzisiaj zwycięstwo. Nasze przygotowania rozstroił trochę strajk, ale powtarzam - jesteśmy gotowi, aby wykonać ten pierwszy krok. Nie będzie łatwo zgarnąć trzy punkty na La Romareda.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!