Advertisement
Menu
/ marca.com

"Przykro mi, Iniesta na to nie zasługuje"

Felieton <i>Juanito Blaugrana</i>

Poniższy felieton został napisany przez dziennikarza Marki, który tytułuje się pseudonimem "Juanito Blaugrana". Sam o sobie pisze: "Bycie kibicem Barçy, dziennikarzem i życie na La Castellanie może czasami przypominać Johna Wayne'a przechodzącego przez terytorium Komanczów, ale pomaga też zrozumieć, że futbol jest językiem, w którym łatwo się zrozumieć, a czasami nawet dogadać się. Inne jest po prostu to, że twoi koledzy madridistas stawiają sprawę tak, a nie inaczej, ponieważ mają 9 Pucharów Europy i bla, bla, bla... I pomimo tego, że kibice Królewskich mogą denerwować, to jeśli Real nie istniałby, to trzeba byłoby go wymyślić... Chociażby po to, żeby przeżyć raz jeszcze 2-6 na Bernabéu". A oto jego felieton dotyczący wyboru laureata Złotej Piłki:

Przykro mi, Iniesta na to nie zasługuje


Pierwsza przesłanka: nikomu Andrés Iniesta Luján nie podoba się bardziej niż mi, i ja mówię, że nie zasługuje na Złotą Piłkę. Znam go, jak wielu z was, z któregoś turnieju Fútbol 7. Wtedy to był po prostu Andrés, piłka była większa od jego głowy, a koszulka z krótkim rękawkiem sięgała do połowy jego przedramienia, ale wydawało się, że nie istnieje człowiek, który potrafiłby go zatrzymać. Szybko dowiedziałem się, że zagra w La Masíi, pamiętam, że się ucieszyłem. Lata mijały i ten dzieciaczek, dochodząc do pierwszej drużyny, stał się Iniestą. To był piłkarz, na którym Barça oparła swoją politykę szkółki. On pokazał, że nie trzeba emigrować do Madrytu czy Mediolanu, żeby zatriumfować, trzeba było tylko być cierpliwy i czekać na dokładny moment. Obecnie jego rola w drużynie jest ogromna. Jego zalety - niepodważalne. Jego umiejętności do gry do nogi - perfekcyjne, przede wszystkim widać to w środku pola. A 11 lipca wlał w nasze serca radość. Miałem, jak wielu z was, jego zdjęcie po bramce na swoim biurku przez kilka miesięcy. W tym kulminacyjnym momencie nie mógł mieć większego blasku. Jednak sprawiedliwie jest dostrzec, że ogólnie jego rok był nudny, nieregularny. W wielu ważnych fazach, żałośnie bezproduktywny.

Druga przesłanka: królem futbolu jest gol, ale czasami trzeba spojrzeć dalej. Leo Messi strzelił 47 bramek w poprzednim sezonie, a do teraz strzelił 56 goli w 50 spotkaniach w 2010 roku. Został królem strzelców ligi, wyprzedzając Cristiano Ronaldo, zdobył Złotego Buta i, co najważniejsze, wielokrotnie pomnożył swoje "wymiary". Zrobił kolejny krok do zostania gigantem: przestał być fantastycznym skrzydłowym i kluczowym elementem jedynej drużyny w historii, która zdobyła 6 tytułów, stając się najbardziej decydującym piłkarzem tej planety. I wciąż się rozwija, w statystykach i w znaczeniu. To powody bardziej niż wystarczające do ponownego wygrania Złotej Piłki, którą zdobył w poprzednim roku. Jednak niezbędne jest, by powtórzyć raz jeszcze: wszyscy już wiedzą, że on jest najlepszy.

Trzecia przesłanka: Złota Piłka powinna służyć temu, by poznawać najlepszych w każdym momencie, ale także takich, którzy zmieniali historię futbolu. W ostatnich latach ta nagroda pełna jest grotesek. To, że nie dostali jej Raúl czy Henry, jest jakimś delirium. To, że wygrali ją Cannavaro czy Owen, jest farsą. Znaczenie turniejów reprezentacji to ostatnia moda, która wprowadziła tylko nieszczęśliwe wybory. A w tym roku, jakbyśmy mówili o fenomenie astronomicznym nie do powtórzenia, istnieje szansa na nagrodzenie Xaviego Hernándeza, i nie tylko za grę, ale także za całokształt. Gwiazdy mu sprzyjają: Leo byłby najsprawiedliwszym zwycięzcą, ale ma zagwarantowane, że wygra tę nagrodę jeszcze kilka razy. Tę szkodą da się naprawić. Iniesta jest uniwersalnym symbolem futbolu i ludzkości, ale nie zasłużył bezdyskusyjnie na to wyróżnienie na boisku. Również może wygrać w przyszłości. Dla Xaviego jest to praktycznie niemożliwe, z powodu wieku i dlatego, że jego wkład w sukcesy Barcelony i reprezentacji nigdy nie będzie tak jednoznaczny, jak teraz. Jakby tego było mało, cała trójka gra w jednej ekipie, więc żadne z osiągnięć tej drużyny nie będzie zaniżone. A jeśli dodać do tego Mundial, to Xavi wygrywa.

Podsumowanie: latarnia, która prowadziła Barçę i reprezentację Hiszpanii w różnych największych chwilach, które zna historia któregokolwiek sportu zespołowego, nie może zniknąć w mgle marzeń. To wszystko było prawdziwe. Dzięki niemu, bardziej niż komukolwiek, doświadczamy nowego futbolu: chirurgicznego, ale zespołowego; artystycznego, ale zmechanizowanego; przyjaznego, jak uśmiech i destrukcyjnego, jak bomba atomowa. Futbolu niemożliwego do zignorowania. Xavi nas zmienił. Ślad tej zmiany musi być nieusuwalny, i to jest właśnie obowiązek Złotej Piłki.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!