Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Przed meczem z Hérculesem

Sobota, 20:00

Po mocno średnim występie w Pucharze Króla przyszedł czas na kolejny mecz ligowy, w którym Real Madryt zmierzy się na wyjeździe z drużyną Hércules CF. Beniaminek, w barwach którego od początku sezonu występuje Royston Drenthe, zajmuje obecnie trzynaste miejsce w tabeli Primera División i początkowo trudno oprzeć się wrażeniu, że głównym celem Królewskich na to spotkanie będzie wygrana jak najmniejszym nakładem sił, które potrzebne będą już w najbliższą środę przeciwko Milanowi. Hiszpański średniak, niewyróżniający się ani stylem gry, ani liczbą strzelonych i straconych bramek, ma być jedynie przetarciem przed prestiżowym spotkaniem w Lidze Mistrzów. Czy jednak rzeczywiście zapowiada się aż taki spacer? Jeśli podopieczni José Mourinho choć przez chwilę podzielą huraoptymizm autora niniejszego wstępu, wtedy sami rzucą sobie kłody pod nogi, a ewentualne zlekceważenie rywala przypłacą gorzkim zawodem, mogącym mieć na koniec sezonu bardzo nieprzyjemne konsekwencje. Owszem, piłkarze Hérculesu przegrali wysoko z Getafe, a także zremisował z będącą czerwoną latarnią ligi Saragossą, udowodnili jednak, że potrafią motywować się na spotkania z najsilniejszymi. Najlepiej zaświadczyć o tym mogą Barcelona i Sevilla, które niespodziewanie musiały uznać wyższość drużyny z Alicante. Jeśli Królewscy nie chcą podzielić losu rywali do mistrzowskiego tytułu, będą musieli podejść do dzisiejszego spotkania z pełnym zaangażowaniem. O to jednak wszyscy fani Blancos powinni być spokojni, tym bardziej, że piłkarze z Madrytu wciąż zapewne mają w pamięci podział punktów z innym beniaminkiem – drużyną Levante.

Hércules Club de Fútbol założony został w 1922 roku i od tego czasu w Primera División spędził w sumie, łącznie z obecnym, dwadzieścia sezonów. Podczas występów na najwyższym szczeblu rozgrywek raz zajął piąte miejsce, czterokrotnie był szósty i…na tym w zasadzie koniec pierwszoligowych sukcesów. Do grona dwudziestu najlepszych zespołów podopieczni Estebana Vigo powrócili po, trwającej od 1997 roku, tułaczce po drugiej i trzeciej lidze. Już dwa sezony temu byli bliscy awansu, ostatecznie zajęli wówczas jednak dopiero czwarte miejsce i musieli czekać kolejny rok, by ponownie zawitać na piłkarskich salonach Hiszpanii. Zajmowane po ośmiu kolejkach trzynaste miejsce, zawdzięczane dwóm wspomnianym już zwycięstwom oraz trzem remisom, z pewnością jest miłym zaskoczeniem dla kibiców, przygotowanych zapewne bardziej do walki o utrzymanie niż zachowywanie kontaktu z górną połową tabeli. A jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego zgromadzeni na Estadio José Rico Pérez fani z pewnością będą jutro oczekiwali kolejnej sensacji. Zdobycie choćby punktu nie będzie jednak łatwe, piłkarze Hérculesu zmierzą się bowiem nie tylko z będącym na fali liderem, ale również z historią - w dotychczasowych meczach rozgrywanych w Alicante pomiędzy obiema drużynami gospodarze nie wygrali ani razu, jedynie cztery razy kończąc spotkanie remisem. Pozostałe piętnaście oficjalnych potyczek skończyło się mniejszym lub większym zwycięstwem Królewskich.

Nie wiadomo jak potoczą się losy spotkania, trener Vigo może być jednak dobrej myśli, do jego dyspozycji wracają bowiem Trezeguet (pauzujący ostatnie dwa mecze za czerwoną kartkę) i Valdez (zmagający się ostatnio z problemami żołądkowymi). Obecność na boisku obu piłkarzy może okazać się kluczem do sukcesu, są oni bowiem autorami wszystkich bramek, jakie Hércules zdobył w obecnym sezonie. Wciąż nie wiadomo natomiast czy szansę gry otrzyma wypożyczony z Realu Madryt Royston Drenthe. Holender prezentował w ostatnim czasie solidną formę, jednak na mocy umowy podpisanej pomiędzy oboma klubami, jego występ oznaczałby dla Hérculesa karę dwóch milionów euro. To stosunkowo duża kwota jak za jeden mecz, zwłaszcza dla niedużego klubu jakim jest dzisiejszy rywal Królewskich, nic jednak nie jest jeszcze przesądzone, nieoczekiwanie bowiem sam Royston oświadczył gotowość do wyłożenia wspomnianej sumy z własnej kieszeni, byle tylko móc na boisku udowodnić włodarzom Realu Madryt swoją wartość.

Co się zaś tyczy składu Królewskich, z pewnością wiele osób, w tym Esteban Vigo, będzie zawiedzionych faktem, że remis z Murcją nie skłonił José Mourinho do postawienia na piłkarzy Castilli. Do Alicante nie polecieli jedynie kontuzjowani Kaká, Garay, Gago i Lass, pozostali zaś albo wybiegną na boisko od pierwszej minuty, albo zasiądą na ławce rezerwowych, czekając na swoją szansę. Zadowoleni z tej decyzji mogą być zwłaszcza Esteban Granero i Karim Benzema, którzy po ostatnim występie mogli mieć duże wątpliwości co do reakcji trenera. Zdaniem Marki podstawowa jedenastka wyglądać będzie następująco: Casillas, Marcelo, Carvalho, Pepe, Ramos, Alonso, Khedira, Di María, Özil, Ronaldo, Higuaín.

Rzymski półbóg Herkules musiał zmierzyć się z dwunastoma pracami i choć każda z nich była trudniejsza od poprzedniej, ostatecznie zwyciężył. Przed hiszpańskim Hérculesem tylko jedno, pozornie łatwiejsze zadanie – nie przegrać. Cristiano Ronaldo jednak walecznością i nieustępliwością zdecydowanie przewyższa lwa nemejskiego, zdobycie bramki będzie zaś znacznie trudniejsze od zdobycia pasa Hipolity, możemy więc mieć nadzieję, że tym razem to heros wróci z boju na tarczy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!