Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Liga ACB: Porażka w Gran Derbi

Barcelona 84:65 Real Madryt

Niektórzy żyją jeszcze niedzielnym El Clásico i zwycięstwem Realu Madryt na katalońskiej ziemi. Okazję do zemsty na madridistas mieli koszykarze z Barcelony, którzy w ostatnim ligowym meczu w tym roku podejmowali w Palau Blaugrana drużynę Joana Plazy. Ta z kolei chciała zrewanżować się za porażkę w Eurolidze, a także w miły sposób zakończyć tak udany rok 2007.

Spotkanie rozpoczęło się od błędów krycia w zespole gości, dzięki czemu swoją grą popisać się mogli katalońscy wieżowce. Zdawało się, że jednym z lepiej kryjących jest Raúl López - miał co prawda do upilnowania Jakę Lakovicia, ale nie ustępował mu ani na krok. Pochwały te można jednak uznać za pomyłkę, albowiem Słoweniec, w swoim stylu, uwolnił się po zasłonie i trafił za trzy. Hiszpan chciał się zrewanżować za nie upilnowanie rozgrywającego Barçy, ale nie był to dobry pomysł. Poprawił go, z drugiej strony boiska, Gianluca Basile, popisując się celną trójką. Mocną stroną naszego zespołu okazała się gra pod koszem, bowiem Felipe Reyes i Blagota Sekulić zbierali większość piłek. Gorzej było ze skutecznością...

Raúl, po kilku minutach biegania, nie radził sobie z szybkim Lakoviciem, zarówno w defensywie, jak i ofensywie, i aż prosił się o zmianę. W jednej z akcji całkowicie odpuścił krycie Słoweńca, co skończyło się stratą dwóch punktów. W rewanżu szalony rajd zakończył efektownym wejściem pod kosz, lecz zrobił o jeden krok za dużo i sędziowie odgwizdali kroki (López - Laković 0:2). Takich problemów nie miał Basile, zdobywający kolejne punkty dla gospodarzy (17:9).

O przerwę na żądanie poprosił Joan Plaza, delegując po niej do gry Kerema Tunçeriego. Zaraz po wejściu na boisko, zainicjował on świetną akcję Królewskich, podczas której rozrzucili oni przeciwnika, szybko rozgrywając piłkę na obwodzie, ale... kroki po raz drugi już popełnił Louis Bullock. Wcześniejszą nieskuteczność, potężnym wsadem, nadrobił sobie Mario Kasun, kilkadziesiąt sekund później powtarzając tę akcję (21:14).

Gorsza gra pod koszem naszych koszykarzy zmusiła Plazę do rozpoczęcia drugiej kwarty z Lazarosem Papadopoulosem w roli centra. Trafić za trzy próbowali Tunçeri i Alex Mumbrú, ale piłka nie znalazła drogi do kosza. Cały czas skutecznymi rzutami popisywał się Basile, a odpowiedział mu jedynie Charles Smith - nasza ostatnia nadzieja w rzutach z dystansu, w których to na razie byliśmy, notabene, dystansowani przez Katalończyków. Obraz gry podkoszowej ulegał coraz większemu zepsuciu, a na szczególną uwagę zasługuje jedynie efektowny przewrót w przód Axela Hervelle, któremu Roger Grimau rzucił się pod nogi. Za trzy punkty trafił Bullock, ale, jak na złość, faul na zasłonie popełnił Smith. Zmarnowani już nieco popełnianymi błędami koszykarze Realu Madryt często odpuszczali krycie na obwodzie, co mściło się w postaci celnych rzutów za trzy punkty. Po trafieniu Grimau przewaga wynosiła już 10 punktów (28:18). Mistrzowie Hiszpanii nie potrafili „wstrzelić" się zza linii 6,25m, przez co jedynym logicznym wyjściem była gra spod kosza. Tam jednak, mimo iż lepiej od przeciwnika radzili sobie w zbiórkach, nie potrafili tego wykorzystać.

Papadopoulos starał się pograć tyłem do kosza, poprawić złą statystykę, ale nic, kompletnie nic mu nie wychodziło. Taki też był obraz gry Los Blancos - nic, kompletnie nic nie wychodziło. Wreszcie, po kilku nieskutecznych rzutach, za trzy trafił Tunçeri. W kolejnej akcji turecki koszykarzy „wbił się" na przebój pod kosz, gdzie z faulem czekał już na niego Kasun. Kerem starał się wyciągnąć tonący Real Madryt na powierzchnię, ale w pojedynkę trudno mu było cokolwiek zdziałać.

Po 21 minutach gry cztery przewinienia na koncie miał już Smith. Trzecia kwarta rozpoczęła się jednak od sześciu punktów Real Madrytu bez odpowiedzi ze strony Barcelony. Chwila przerwy i rozmowa z trenerem podziałała motywująco na koszykarzy w granatowo-bordowych koszulkach, którzy w kilka minut odrobili stracone punkty z nawiązką. Kapitalny występ zaliczał Basile, trafiający z niemal każdej pozycji (52:36).

Nasza skuteczność pod koszem nadal wołała o pomstę do nieba, ale na szczęście Katalończycy często faulowali, stwarzając rywalom ze stolicy szansę do zdobywania punktów z linii rzutów osobistych. Na boisko wrócił Laković, wcześniej dobrze zastępowany przez Pepe Sáncheza, natomiast na madryckiej ławce cały czas przesiadywał Sweet Lou, krótko mówiąc, zawodzący w pierwszej połowie.

Chaos i wielka niemoc. Niemoc w obronie, w której Denis Marconato poczynał sobie tak, jak tylko chciał; niemoc w ataku, gdzie nasi koszykarze, przy braku pomysłów, rzucali na oślep z dystansu, tudzież przepychali się pod koszem, również bez skutku. Na parkiecie pojawił się Bullock, ale już przy okazji pierwszej akcji nie trafił zza obwodu, a po kilkunastu sekundach znów nie trafił. I tak też wyglądał gra Realu Madryt.

Trójka Tunçeriego choć na chwilę odciągnęła nas od marudzenia, ale za trzy trafił także Basile. Chwilę później Włoch przeprowadził genialną akcję - skupił na sobie uwagę obrońców, ale zamiast rzucić, podał do Marconato, któremu nikt i nic nie przeszkodziło w zdobyciu dwóch punktów. Królewscy szybko stracili piłkę, a to niemiłosiernie wykorzystał (po raz kolejny) Basile (73:50). Koszykarze z Madrytu byli bezradni.

Gdy pod koniec spotkania Basile popełnił faul w ataku, kibice z Katalonii nie zawiedli i popisali się tym, z czego słyną - rzucaniem różnego rodzaju przedmiotów na parkiet. Na dwie minuty przed końcem nareszcie za trzy punkty trafił Bullock. To jednak nie miało już znaczenia, a mogło jedynie pocieszyć kibiców Królewskich, że Amerykanin pamięta jeszcze, jak trafić do kosza. Szkoda, że pamięć ta, w tych najważniejszych momentach, jest tak zawodna. Niemal całą drugą połowę bez popełnienia faulu wytrzymał Smith, ale umówmy się - czym się tu pocieszać...

Statystyki nie kłamią, a w tym przypadku idealnie odzwierciedlają różnicę między obydwoma zespołami. Skuteczność w rzutach za dwa punkty - Barcelona: 70%, Real Madryt: 36%. Szkoda, że ten wspaniały dla sekcji koszykówki rok 2007 kończymy tak niemiłym akcentem. Miejmy jednocześnie nadzieję, że nowy rok przyniesie naszym koszykarzom pomysł, jak pokonać takie drużyny, jak Barça, TAU czy Unicaja, i takich porażek będzie już mniej.

Skrót Gran Derbi dostępny jest na stronie acbtv.acb.com.

84 - AXA F.C. Barcelona (21+21+22+20): Laković (11), Basile (23), Marconato (14), Vázquez (4), Acker (-) - Pepe Sánchez (2), Trías (9), Ilyasiva (-), Moncasi (-), Kasun (10), Grimau (11);
65 - Real Madryt (15+14+13+23): Raúl López (2), Sekulić (6), Reyes (16), Mumbrú (7), Bullock (8) - Pelekanos (-), Smith (12), Papadopoulos (-), Hervelle (3), Tunçeri (11), Llull (-).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!