Advertisement
Menu
/ marca.com

Mijatović: Nie potrzeba kolejnej supergwiazdy, trzeba tylko „karmić bestię”, którą jest Mbappé

Predrag Mijatović, który obecnie jest wiceprezesem Partizana, udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy.

Foto: Mijatović: Nie potrzeba kolejnej supergwiazdy, trzeba tylko „karmić bestię”, którą jest Mbappé
Predrag Mijatović. (fot. Getty Images)

Jak oceniasz dziś Real Madryt? Szklanka jest do połowy pełna czy do połowy pusta?
Ja zawsze jestem optymistą i kiedy w tak wielkim klubie jak Real Madryt pojawia się sytuacja mniej więcej taka jak teraz, trochę burzliwa, widzę tę szklankę nie w połowie pełną, tylko nawet odrobinę bardziej. Real Madryt to jedyny klub na świecie, w którym presja jest tak ogromna, że zawsze musisz wygrywać i to nie tylko wygrywać, ale jeszcze robić to w odpowiednim stylu. To naprawdę trudne, przede wszystkim dla piłkarzy, czyli głównych bohaterów, a potem oczywiście dla trenerów. Mamy za sobą okres, w którym osiągnięto coś, czego trudno było się spodziewać. Wiele triumfów w Lidze Mistrzów, Real Madryt cały czas na szczycie, a teraz przyszedł nowy trener i trzeba dać mu czas. Xabi Alonso jest świetnym trenerem, wie, czego chce. Real wystartował tak sobie, raz lepiej, raz gorzej, ale jestem absolutnie przekonany, że ten projekt zadziała, mam co do tego całkowitą pewność.

Wierzysz w Xabiego? Uważasz, że to właściwy trener do tego projektu, czy może to przyszło dla niego trochę za wcześnie?
Ufam mu, bo wiem, jak pracuje i mam na ten temat sporo informacji. Poza tym był wielkim piłkarzem, z ogromną osobowością i charakterem. Jest trenerem, który wie, czego chce, a to dziś najważniejsze. W wielkich klubach, a Real Madryt jest największym z nich, zawsze jednak zależysz od wyników. Mimo wszystko trzeba mu zaufać.

Krążą plotki o braku jedności w szatni. Jako były piłkarz i były dyrektor w tym klubie, uważasz, że jest w tym coś na rzeczy?
Nie. W każdej drużynie, a zwłaszcza w Realu Madryt – i tak było też za moich czasów – zawsze znajdą się piłkarze, którzy nie są do końca zadowoleni z trenera. Ale klub musi wyznaczać swoją politykę i filozofię niezależnie od tego. Tak nie powinno dziać się w żadnej drużynie na świecie, a już szczególnie w tak ważnym klubie. Jeśli więc są zawodnicy, którzy teraz nie grają tyle, ile myśleli, że będą grać, albo nie są zadowoleni, powinni rozwiązać to bezpośrednio z trenerem, twarzą w twarz. A jeśli mimo to widzą, że nadal nie są szczęśliwi i że w innym miejscu mogliby czuć się lepiej, to wtedy niech odejdą do innego klubu.

Mówisz z doświadczenia: odszedłeś z Realu i potem tego żałowałeś…
Zawsze powtarzam to samo: do Realu Madryt, przede wszystkim, bardzo trudno jest trafić. Być piłkarzem, trenerem, dyrektorem, prezesem… Ale bardzo łatwo jest stamtąd odejść. Mnie to spotkało i popełniłem błąd. Dlatego uważam, że trzeba czasem wytrzymać trochę dłużej, bardziej myśleć o drużynie, a mniej o przywilejach, które mogłeś mieć wcześniej u jakiegoś trenera. Poza tym Real Madryt płaci ci pensję i to bardzo dobrą. W innych klubach z zewnątrz może wyglądać to idealnie, ale kiedy już tam trafiasz, widzisz, że tak jak w Realu nie jest nigdzie indziej. Przy pełnym szacunku dla pozostałych zespołów.

Gdybyś dziś był dyrektorem sportowym Realu, przedłużyłbyś kontrakt z Viníciusem?
Nie lubię mówić, co ja bym zrobił, bo to od razu narzuca opinię moim znajomym, którzy tam pracują. José Ángel Sánchez jest moim przyjacielem, Florentino Pérez to jeden z najlepszych prezesów w historii klubu. Z zewnątrz trochę nie wypada rzucać takimi ocenami, ludzie patrzą na to krzywo. Wielu uważa, że mam coś przeciwko Viníciusowi, a jest dokładnie odwrotnie. Uważam, że to znakomity piłkarz, który w ważnych meczach zawsze był, strzelał gole w finałach Ligi Mistrzów. Ale trzeba też powiedzieć, że jego zachowanie, sposób, w jaki pewne rzeczy robi, nie jest dobry. I trzeba to nazwać po imieniu. Bo nikomu nie pomaga, jeśli mówisz mu: „nie przejmuj się, wszystko jest w porządku”. On popełnia błędy. Według mnie to fantastyczny zawodnik, który powinien trochę uspokoić swój charakter, sposób reagowania. A jeśli nie potrafi, trzeba dojść do porozumienia. Przedłużenie kontraktu lub jego brak to już decyzja klubu, ale myślę, że Real nie trzyma żadnego piłkarza, który nie jest szczęśliwy, a nieszczęśliwy piłkarz w Realu nie będzie grał na swoim poziomie. To proste: albo dalej próbujemy naprawić sytuację, albo się rozstajemy i nic wielkiego się nie dzieje. Wielu wielkich piłkarzy odchodziło, a Real Madryt nadal wygrywał.

Są tacy, którzy na poważnie twierdzą, że problemem Realu w tym sezonie jest Mbappé.
Piłka i polityka to dwie rzeczy, na których wszyscy się wypowiadają. Mnie takie komentarze nie przekonują. Mbappé to fenomenalny piłkarz i jestem pewien, że w przyszłości da nam mnóstwo radości. Ludzie myślą, że bez Mbappé zdobyliśmy tyle tytułów, a teraz nagle jest jakiś problem. To zwyczajna narracja. A gdyby Mbappé nie było, możliwe, że byłoby nam jeszcze trudniej.

Jako były dyrektor sportowy – jak oceniasz ostatnie okno transferowe Realu? Brakuje ci jakiegoś piłkarza do środka pola, na przykład Zubimendiego?
Real zrobił bardzo dobre okno, kupując to, czego potrzebował. Problem polega na tym, że nie da się przewidzieć kontuzji ani tego, jak niektórzy zawodnicy się zaadaptują. Kadra jest bardzo szeroka, z ogromną jakością piłkarską, ale trzeba to wszystko ze sobą zgrać. Przyszedł nowy trener, z innymi pomysłami, a piłkarze muszą to stopniowo przyswoić. Piłka jest czymś żywym. Musisz cały czas patrzeć, obserwować i nieraz zmieniać swoją filozofię w zależności od zawodników, którymi dysponujesz. Kiedy rozmawiam z trenerami, którzy mówią: „mój styl jest taki i nie zamierzam go zmieniać”, uważam, że tacy szkoleniowcy nie mogą prowadzić wielkiego klubu.

W tym sensie Xabi wydaje się jednak bardziej sztywny niż Ancelotti.
On może być bardziej sztywny, bo jest młodszy i bardziej „zaktualizowany”. Ancelotti reprezentuje inny typ trenera, starą szkołę, może trochę bardziej demokratyczną, dającą więcej swobody. Ale oba style są bardzo dobre, jeśli chodzi o wygrywanie. Potem już tylko zależy od tego, czy piłkarze cię rozumieją, czy nie. Jeśli rozumieją cię szybko, to świetnie. Jeśli zrozumieją trochę później, też może być dobrze. Natomiast jeśli w ogóle cię nie rozumieją, wtedy pojawia się problem.

Od czasu twojego odejścia Real nie ma dyrektora sportowego. Struktura sportowa istnieje, ale nie ma tej konkretnej figury.
Nie było tej figury, ale istniała struktura sportowa. Był dobry dział scoutingu. Później decyzje podejmował prezes wraz z dyrektorem generalnym. I to przynosiło świetne efekty. Trafili z wieloma piłkarzami, z innymi nie, ale to normalne w futbolu.

Czy w przyszłości klub będzie potrzebował dyrektora sportowego?
Z Florentino do tego nie dojdzie, bo ten model tak dobrze działał, że wprowadzanie teraz dyrektora sportowego nie miałoby większego sensu. W dalszej przyszłości, kiedyś, Real będzie musiał się odnowić, piłka rozwija się w innym kierunku, ewoluuje bardzo szybko i trzeba za tym nadążyć.

Chciałbyś wrócić, czy to zbyt stresujące? Zawsze powtarzałeś, że bycie dyrektorem sportowym jest gorsze niż bycie piłkarzem.
Tak, nadal tak uważam, a teraz widzę to również w Partizanie. Jesteś tam, podejmujesz decyzje i nagle ludzie, którzy bardzo cię lubili – dziennikarze, kibice – zaczynają cię krytykować. Taka jest rola dyrektora sportowego albo prezesa klubu piłkarskiego, bo wszystko, co robisz, jest dyskutowane. Chciałbym kiedyś wrócić do Realu Madryt, a kto by nie chciał? Real tak cię wciąga i tak cię „zatruwa”, zarówno jako piłkarza, jak i jako działacza, że zawsze jesteś gotów tam wrócić. Ale teraz powiedziałbym nie. Pracuję dla Partizana Belgrad, bardzo zależy mi na tym, by pomóc temu klubowi i naprawić tam tyle, ile się da. Ten klub też noszę w sercu. Gdyby dziś zadzwonił do mnie Florentino, a nie zadzwoni, odpowiedziałbym, że nie, bo zacząłem coś ważnego i chcę to doprowadzić do końca.

Jako uważny obserwator piłki – zgadzasz się z opinią, że przepaść między Premier League a resztą lig stale rośnie?
Jeśli przeanalizujesz to, co działo się w Lidze Mistrzów w ostatnich dziesięciu latach, Hiszpania jest zdecydowanie przed wszystkimi, także przed Anglią. Niektóre kluby bardzo naciskały na stworzenie Superligi, ale moim zdaniem Superliga już istnieje, tyle że ekonomiczna, i jest nią Anglia. Bournemouth czy Newcastle są w stanie bez problemu wydać sto, sto pięćdziesiąt milionów. To coś, czego w Hiszpanii od dawna nie ma. Spójrz na Barcelonę i jej sytuację finansową. Real Madryt ma się bardzo dobrze, ale też sporo sprzedawał i nie wydawał aż tak wielkich pieniędzy. Hiszpańska La Liga również świetnie funkcjonuje. Tutaj więcej myśli się o samej piłce, o jakości. Jeszcze niedawno to tutaj koncentrowała się największa jakość: Ronaldo, Messi, Neymar, teraz Mbappé. Zawodnicy tacy jak Ramos, Modrić, Xavi, Iniesta. Trzeba też patrzeć na hiszpańskich trenerów pracujących w Anglii: Arteta, Guardiola, Emery, Luis Enrique w PSG… Hiszpański trener i hiszpański piłkarz to dziś najbardziej cenione profile w świecie futbolu. A do tego dochodzi reprezentacja Hiszpanii i to, czego dokonała.

Real jest teraz bardzo niechętny zimowemu rynkowi. Ty w swoim czasie sprowadziłeś Higuaína i Marcelo. Uważasz, że klub słusznie zamyka się na styczniowe transfery?
Na zimowy rynek idziesz z dwóch powodów. Po pierwsze, z powodu kontuzji. Sprowadzasz piłkarza, a w maju kończy się sezon, więc jego zdolność adaptacji jest bardzo ograniczona. Mówimy o działaniach awaryjnych. To pierwszy powód. Drugi powód to chęć zainwestowania w przyszłość. Kiedy kupowałem Gago, Higuaína czy Marcelo, nie myślałem o tamtym sezonie. Myślałem o przyszłości. Mieli po osiemnaście lat i nie wymagaliśmy od nich, żeby od razu dawali wyniki. Fabio Capello świetnie to rozegrał, stopniowo dając im minuty. Z czasem Higuaín, Marcelo i pozostali stali się decydujący w wielu meczach. Zimą nie możesz mieć nagłej konieczności, musisz raczej inwestować w przyszłość. Nie byli bardzo drodzy, kosztowali stosunkowo niedużo. Tyle że kiedy inni wiedzą, że wchodzisz na zimowy rynek z konieczności, czekają na ciebie. „Golą cię na zero”, żądają ogromnych pieniędzy. Uważam, że Real w ostatnich latach robi to świetnie. Zwrócił się w stronę Valdebebas, swojej akademii. I to jest właśnie to, co trzeba robić w styczniu. A jeśli już wchodzisz na zimowy rynek, to po to, by kupować z myślą o przyszłości. Najlepszych młodych zawodników z Argentyny, Brazylii czy skądkolwiek indziej.

Za twoich czasów po raz ostatni udało się wygrać dwie ligi z rzędu. Minęło prawie dwadzieścia lat i Real wciąż jakby nie potrafił tego powtórzyć, choć na przykład trzy razy z rzędu zdobył Ligę Mistrzów.
To bardzo dziwne, sam się temu dziwię i nie znam powodu. Wiele osób uważa, że żeby wygrać ligę, rywalizujesz głównie z Barceloną czy Atlético, ale to długi sezon, z wieloma meczami, i to wcale nie jest łatwe. Im bliżej końca rozgrywek, tym bardziej każda drużyna, z którą grasz, też zaczyna potrzebować punktów. Musisz być niesamowicie konsekwentny, naprawdę bardzo, bardzo konsekwentny. Zaczynasz spokojnie, rośniesz z czasem. Popatrz, jaki jest Real Madryt: to klub, który myśli tak naprawdę o jednej rzeczy. Gigant, który potrafi wygrać trzy Ligi Mistrzów z rzędu, a nie potrafi zdobyć dwóch mistrzostw kraju z rzędu.

Niedawno Florentino powiedział, że ma więcej pucharów Ligi Mistrzów niż mistrzostw La Ligi i powiązał to z aferą Negreiry. Za twoich czasów ten system już funkcjonował. Mieliście w środku jakieś podejrzenia?
Nie, naprawdę nie. Nie sądzę, żeby to mogło być powodem, dla którego Real nie ma więcej tytułów ligowych. Nie chcę tak myśleć. Czy mielibyśmy więcej lig, gdyby nie było sprawy Negreiry? Nie przypominam sobie meczu, w którym sędziowie kompletnie by nas „zmasakrowali”, choć na pewno były takie spotkania, tylko teraz z pamięci trudno je przywołać. Jeśli mówimy o Tenerife, to to akurat przychodzi mi do głowy (Real przegrał dwa razy z rzędu mistrzostwo w sezonach 1991/92 i 92/93, grając w ostatniej kolejce z Tenerife i przegrywając oba mecze po wielu błędach sędziowskich na niekorzyść Królewskich – dop.). Może trzeba byłoby spojrzeć na sędziowanie z tamtych lat. Nikt jednak o tym nie mówi. Wszyscy mówią o kryzysie drużyny, o innych rzeczach, a nie o arbitrach. A to są na przykład dwa sezony, które spokojnie mogłyby wyglądać inaczej.

Gdybyś nadal pracował w Realu, za jakiego piłkarza „oszalałbyś” dziś tak, jak kiedyś za Cristiano?
Dziś Real ma najlepszego piłkarza świata, Mbappé. Nie potrzebuje kolejnej supergwiazdy. Trzeba szukać bardzo dobrych zawodników, którzy potrafią zrobić wielkie rzeczy w ramach kolektywu. I myśleć o tym, żeby „karmić bestię”, którą jest Mbappé. Dokładnie tak, jak robiliśmy z Cristiano. Kiedy on przyszedł, nie sprowadziliśmy Messiego. Był Cristiano, a reszta grała pod niego. Modrić, Kroos… Nie mówię, że obecny Real nie ma dobrych piłkarzy, przeciwnie. Ale oprócz Mbappé potrzebujemy dwóch, maksymalnie trzech naprawdę bardzo, bardzo dobrych zawodników, niekoniecznie cracków tej samej rangi co on. Nazwisk nie podam, choć tacy młodzi piłkarze istnieją. Problem w tym, że inne kluby też działają i często mają większą siłę finansową. Poza tym dzisiejsi piłkarze nie myślą tak jak ci sprzed dziesięciu lat. Kiedyś wielu gotowych było poświęcić coś ze względu na koszulkę czy historię klubu. Współczesny piłkarz nie ma wielkiej skłonności do rezygnowania z czegoś własnego.

Coraz częściej mówi się też o zmianie modelu własności Realu. Jakie masz zdanie na ten temat?
Tak, ale nie dlatego, że Real nie może rywalizować z innymi, bo w ostatnich dziesięciu latach rywalizuje z nimi i wygrywa. Jednak w niedalekiej przyszłości być może trzeba będzie pomyśleć o innym modelu. Jedno wiem na pewno: Real Madryt nie powinien należeć do jednej czy dwóch osób. Real powinien być firmą, oczywiście również prywatnym klubem, w którym udziały mają wielkie międzynarodowe koncerny, ludzie o wysokiej pozycji, wielu właścicieli akcji. Gdybym miał go porównać do jakiejś globalnej marki, wskazałbym Coca-Colę – prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalną markę świata, która nie należy do jednego czy dwóch ludzi, i właśnie dlatego funkcjonuje jako ogromna marka od dziesięcioleci. Myślę, że Real też musi trwać przez dekady. Model Bayernu jest bardzo ciekawy: wielkie firmy mają część udziałów, a Bayern AG, jeśli się nie mylę, posiada coś ponad pięćdziesiąt procent.

Na koniec nie możemy nie porozmawiać o golu, dającym siódmy Puchar Europy. Za każdym razem, kiedy widzę tę akcję, mam wrażenie, że Montero dotknie piłki.
Dokładnie to samo powiedział mi Raúl: że kiedy ogląda tego gola, myśli, że Montero ją wybije, że piłka nie wpadnie i nie zdobędziemy siódmego Pucharu Europy, a potem już nic z tego, co nastąpiło później, by się nie wydarzyło. To wszystko było niesamowicie, wręcz milimetrowoszybkie. Świetne podanie Roberto Carlosa wyglądało na prostsze, niż było w rzeczywistości. Kiedy widzę piłkę w tamtym miejscu, instynktownie – albo sam nie wiem dlaczego – robię to, co trzeba. Widzę obrońcę i myślę, że trzeba lekko podnieść piłkę, bo trudniej ją wtedy wybić głową niż nogą. Piłka wpada do bramki, a potem już nic nie pamiętasz. Gdyby wtedy otworzyli bramy stadionu, pobiegłbym chyba aż do Czarnogóry. Wszyscy mówili mi, że to był golazo, ale myślę, że trochę mi schlebiali, bo strzeliłem bramkę, która dała nam tytuł. Kiedy później oglądałem tę akcję, sam nie wierzyłem, że byłbym w stanie zrobić coś takiego, wiedząc wcześniej, że piłka spadnie właśnie tam. Wiele goli, które strzeliłem ja, Raúl czy inni wielcy napastnicy, kiedy oglądasz je później, sprawia, że pytasz sam siebie: „Jak mogłem tak zareagować?”. To intuicja. Tak jak w twojej pracy: przychodzisz przygotowany z tysiącem pytań, a nagle pojawiają się kolejne. To dokładnie to samo, moim zdaniem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!