Real Madryt traci swój futbol… i to, co wcześniej wypracował
Zespół Xabiego Alonso zacina się przeciwko nisko ustawionym blokom obronnym i znów opiera się wyłącznie na indywidualnym talencie.
Jude Bellingham. (fot. Getty Images)
Są takie noce, kiedy ma się wrażenie, że Real Madryt zgubił drogę. Nie dlatego, że brakuje nazwisk ani że talent wyparował, lecz dlatego, że zespół, który Xabi Alonso budował – agresywny, rozpoznawalny, grający z jasno określonym celem – rozpłynął się w wątpliwościach, ociężałości i futbolu, który przestał pasować do tożsamości, jaką obiecywał. To, co było klarowną ideą, sprowadza się dziś do czekania, aż coś zrobią Mbappé albo Vinícius. A z tyłu jak zawsze ma ratować ten sam człowiek, Thibaut Courtois, opisuje dziennik MARCA.
Tak Xabi przyznał bez ogródek po ostatniej wpadce: „Zabrakło nam dłuższych fragmentów dobrego, ofensywnego futbolu i dominacji… dlaczego nie potrafimy tego osiągnąć, to jest coś, co musimy przeanalizować”. Odpowiedź, choć brutalna, leży przed oczami wszystkich. Real zacina się przeciwko każdemu nisko ustawionemu, zdyscyplinowanemu blokowi. Krążenie piłki jest płaskie, tempo przewidywalne, wyobraźnia zerowa. Posiadanie zamienia się w serię pozbawionych intencji podań, które liczą wyłącznie na indywidualny błysk albo błąd rywala. Plan przestaje być planem, staje się czekaniem, stwierdza MARCA.
Zespół gra w kółko te same akordy
W Valdebebas powtarzają, że środek pola ma wystarczającą jakość, ale przyznają coś jeszcze ważniejszego: brakuje reżysera gry, który nadałby sens wszystkim elementom. Problemem nie jest technika, problemem jest kierunek. Bez tej busoli przewidywalność stała się najgroźniejszym wrogiem drużyny. Xabi zapowiadał Real Madryt w wersji rock and roll, a tymczasem zespół gra w kółko te same akordy, aż do znudzenia. Liczby mówią same za siebie: 26 dośrodkowań w pole karne Girony, tylko trzy znalazły adresata. Bez dziewiątki, która wiąże obrońców, bez wyraźnej prowadzącej linii, wszystko brzmi jak rozpaczliwa improwizacja, zauważa MARCA.
Wizerunek drużyny się pogarsza, wyniki nie pomagają, a sztab szkoleniowy nie potrafi znaleźć rozwiązań. Najbardziej niepokojące jest to, że niektóre wybrane elementy wydają się ze sobą niekompatybilne, zwłaszcza w środku pola i w ofensywie. To, co było mocną stroną, zamieniło się w kruchość. „Trzeba utrzymać poziom wymagań, jaki wiąże się z grą w Realu Madryt. Sezon jest bardzo długi”, tłumaczy.
Na początku Xabi trafiał w odpowiednie nuty. Real Madryt zaczął rozumieć, że współczesny futbol wymaga wysokiego pressingu, odbioru piłki jak najbliżej pola karnego rywala i agresywności bez piłki. Zespół odpowiedział – potwierdzały to liczby z meczów z Barceloną czy Valencią: 75,6 odzyskanych piłek na mecz (69,3 w poprzednim sezonie), 34,1 szybkich odbiorów po stracie (28,8), 31,6 odbiorów na połowie przeciwnika (24,4), 5,6 w ostatniej tercji boiska (4,2), wylicza MARCA.
Rywale już znaleźli słaby punkt
Aż do Anfield. Od tamtego meczu domek z kart się rozsypał. W ostatnich pięciu spotkaniach (1 zwycięstwo, 3 remisy i 1 porażka) te liczby runęły poniżej nawet poziomu z poprzedniego sezonu: 61 odzyskanych piłek, 26 szybkich odbiorów, 17,2 odbioru na połowie rywala, 2,2 w ostatniej tercji. To nie jest spadek czysto fizyczny. To spadek wiary, przekonania do samej idei. Drużyna nie wierzy już tak mocno w to, co proponuje sztab.
Míchel ujął to przed starciem z Realem Madryt z przerażającą wręcz jasnością: „Jeśli zachowasz spokój i poklepiesz piłkę przez dziesięć sekund, możesz ustawić ich tam, gdzie chcesz”. I dokładnie tak to dziś wygląda. Rywale wiedzą, że Real traci organizację, jeśli szybko nie odzyska piłki. „To trudne, bo oni stosują bardzo agresywny pressing oparty na pojedynkach… ale możesz ustawić ich tam, gdzie chcesz. Masz tę przewagę – możesz wyciągnąć stopera z jego strefy albo zostawić wolną przestrzeń, żeby wszedł w nią kolega”. Wszyscy widzą, że pressing, który miał stać się mocnym, dopracowanym elementem, teraz łatwo się rozrywa. Wiedzą, że wystarczy ich poruszać, wyciągnąć ze stref i zmusić do biegu w stronę własnej bramki. I wtedy Real cierpi w sposób przesadny, podsumowuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze