Advertisement
Menu
/ as.com

Clemente: To, co zrobił Vinícius było brzydkie, bardzo brzydkie

Javier Clemente, były selekcjoner reprezentacji Hiszpanii i trener takich klubów jak Athletic Bilbao, Espanyol czy Atlético Madryt, udzielił wywiadu dziennikowi AS. Poniżej przedstawiamy zapis tej rozmowy.

Foto: Clemente: To, co zrobił Vinícius było brzydkie, bardzo brzydkie
Javier Clemente. (fot. Getty Images)

Widzi pan w Hiszpanii faworyta do zdobycia swojej drugiej gwiazdy?
Nie wiem, czy Hiszpania jest faworytem, ale na pewno będzie wśród pięciu czy sześciu reprezentacji, które będą grać o mistrzostwo.

Czy ta reprezentacja jest na poziomie tej, która wygrała mundial w RPA?
Piłkarze się zmieniają, ale styl się nie zmienił. Już lata temu został wdrożony pewien sposób gry obowiązujący od kategorii młodzieżowych do pierwszej reprezentacji – i uważam, że to było słuszne.

Uważa pan, że Luis de la Fuente ma mniej więcej gotową kadrę na mundial?
Myślę, że spośród 25 czy 26 pewniakami jest 20. A później te pięć czy sześć pozostałych miejsc rozegra się pomiędzy 14 czy 15 zawodnikami.

Co dał tej reprezentacji Luis de la Fuente względem Luisa Enrique?
Posłuchaj, obaj byli moimi zawodnikami i zapewniam, że to wyjątkowe osoby. Luis Enrique jest bardziej temperamentny, bardziej impulsywny, a Luisito jest spokojniejszy, wolniejszy.

Uważa pan, że Luis de la Fuente na początku po objęciu stanowiska selekcjonera był niedoceniany?
Niektórzy ze względu na własne interesy lub gusta spoglądali na jego CV i zapominali lub specjalnie pomijali fakt, że jego kariera w kategoriach młodzieżowych reprezentacji aż do kadry U-21 i reprezentacji olimpijskiej była bardzo dobra. Praca, jaką wykonuje się w Las Rozas, nie jest taka sama jak trenowanie w Primera czy Segunda División i możliwe, że właśnie dlatego na początku się go nie doceniało. Jednak na bazie sukcesów już w pierwszej reprezentacji zasłużył sobie na to stanowisko. Chociaż niektórym może się to nie podobać, to wyniki mówią, że radzi sobie bardzo dobrze.

Co sądzi pan o utarczce słownej pomiędzy De la Fuente a Flickiem i Barçą w temacie pubalgii, z jaką zmaga się Lamine Yamal, który właśnie z tego powodu nie pojawił się na zgrupowaniu kadry?
Podoba mi się trener Barçy i mam go za poprawnego człowieka, ale słuchałem tego, co powiedział Luis i myślę, że wszystko zostało wyolbrzymione. De la Fuente na pewno nie miał na celu go urazić.

Na pewno jako selekcjoner i trener przeżywał pan podobne sytuacje.
Ja powoływałem niektórych kontuzjowanych zawodników, aby pracowali z lekarzami reprezentacji. Zamiast 20 zabierałem 21. I klubowi tego zawodnika mówiło się: „Jeśli chłopak nie może grać, to nie przejmujcie się – nie zagra”. Nigdy nie miałem tego rodzaju problemów i zawsze robiłem to, co powinienem.

Wrócę do Lamine'a. Mimo młodego wieku jego eksplozja na poziomie piłkarskim i celebryckim jest niesamowita. Krytykowało się go za niektóre pozaboiskowe zachowania. Na bazie swojego doświadczenia, co by pan mu doradził?
Nie będę mu dawał żadnych rad. Każdy robi ze swoim życiem to, co chce. Odpowiedzialność za to ciąży na nim, na jego otoczeniu, na trenerze i na klubie.

Przeskoczę z Lamine'a na Viníciusa. Pan doświadczył kiedyś podobnej sytuacji jak ta przy zmianie Brazylijczyka w Klasyku?
Nikt nigdy mi czegoś takiego nie zrobił. Jedynym zawodnikiem, z którym miałem pod górkę, był Manolo Sarabia, ale nie dlatego, że go zmieniałem, tylko dlatego, że go nie wystawiałem. I później zaczynała się szopka z jego przyjacielem dziennikarzem, który mówił mi, że on musi grać. Aż do momentu, w którym miałem dość i powiedziałem mu w szatni, aby wyjaśnił koledze z zespołu, dlaczego to właśnie on ma grać. Skład wystawia trener i to trener może popełnić błąd wystawiając jednego zamiast drugiego.

Ale gdy zobaczył pan to, co zrobił Vinícius, to co pan sobie pomyślał?
To było brzydkie, bardzo brzydkie. To jest brak kultury piłkarskiej. Chłopak przyjechał z innego kraju i jest ważną postacią – możliwe, że w jego stronach to normalne, ale tutaj nie. To było zaskoczenie dla wszystkich.

Jak pan widzi ten sezon La Ligi? Uważa pan, że to ponownie będzie walka pomiędzy Realem Madryt i Barçą czy widzi pan w Atlético czy jakiejś innej drużynie kandydata do walki o tytuł?
Jest zbyt szybko, chociaż Real Madryt i Barça zawsze są głównymi kandydatami do tytułu. Luis Aragonés, który poza tym, że był moim przyjacielem, był fenomenem, mawiał: „Pierwsza runda jest po to, aby zachować szanse, na spokojnie, bez pośpiechu, bez zadręczania się. Pierwsza część drugiej rundy jest po to, aby zacząć się odpowiednio sytuować. I gdy już jesteś na miejscu, to w ostatnich siedmiu czy ośmiu kolejkach rozpoczynasz zwycięski sprint – tak jak kolarze”.

Jeśli chodzi o Barçę, to zamysł Flicka bazujący na wysuniętej linii obrony nie jest już tak niezawodny jak w poprzednim sezonie. On powtarza, że taki jest jego styl i tego nie zmieni. Jak pan na to patrzy?
Nie jestem kimś, kto powinien doradzać trenerowi z taką karierą jak Flick. Trzeba uszanować to, co zrobi. Ja szanuję wszystkich, tym bardziej jako nauczyciel w szkole trenerów. Odezwałem się tylko raz w kierunku Setiéna, ponieważ skrytykował Bordalása. To nie było kulturalne. To nie było zachowanie dobrego kolegi. Ogólnie uważam, że Bordalás to trener, którego traktuje się najgorzej, a to profesjonalista z prawdziwego zdarzenia.

W Realu Sociedad spotkał się pan z młodziutkim Xabim Alonso. Jaki wtedy był?
W Realu Sociedad byłem sześć miesięcy. Sprowadzili mnie, aby uratować drużynę przed spadkiem i zrobiliśmy to. W Copa del Rey na Logroñés powołałem Xabiego, który grał wtedy w rezerwach w Sanse. Zagrał w pierwszym meczu i w rewanżu. Wyeliminowali nas, ale dostrzegliśmy, że ma bardzo dobre zadatki. W następnym roku zostałem na czele drużyny, a on kończył swój etap w rezerwach. Rozmawiałem z jego ojcem, Perico, i powiedziałem mu, że lepiej będzie, jeśli odejdzie na wypożyczenie do Eibaru, aby grał co weekend niż żeby został w pierwszej drużynie Realu Sociedad i zbierał niewiele minut. Jego ojciec to zrozumiał, a on sam pokazał wielką osobowość, która później zaprowadziła go do zostania wielkim piłkarzem i trenerem.

Osobowość pokazał również decydując się w tak młodym wieku na przejęcie Realu Madryt, biorąc na siebie to wszystko, z czym to się wiąże.
Ale ja nie rozumiem, jak trener mógłby się bać poszczególnych wyzwań. Albo jesteś trenerem, albo nim nie jesteś…

Tak, ale trenowanie Realu Madryt to już coś wielkiego, nie uważa pan?
Bez wątpienia Real Madryt jest wielką drużyną, ale ja byłem w wielu klubach, a w Hiszpanii prowadziłem tę najważniejszą drużynę, czyli reprezentację. Chcę ci przez to powiedzieć, że każda drużyna niesie ze sobą presję i szykujesz się na to w momencie, w którym zostajesz trenerem.

Nie uważa pan, że po eksplozji Lamine'a Yamala teraz każda drużyna chce wykreować swoją własną gwiazdę?
To prawda. Wydaje się, że to jakiś wyścig w pogoni za tym, kto da zadebiutować w pierwszej drużynie najmłodszemu piłkarzowi. Ja nigdy nie dałbym tak młodemu chłopakowi zadebiutować w Primera bez zgody ze strony służb medycznych. Trzeba bardzo uważać, ponieważ to wszystko dzieje się w trakcie procesu rośnięcia mięśni i kości. Jest wielu chłopaków o wielkim talencie, ale droga od tego do tak silnego futbolu… Równie dobrze nie są na to jeszcze przygotowani.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!