„Bellingham z pierwszego roku w połączeniu z obecnym Mbappé może być zbyt wielkim wyzwaniem dla rywali”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat formy Jude'a Bellinghama. Przedstawiamy tłumaczenie tekstu dziennikarza.
Jude Bellingham świętuje gola w meczu z Valencią. (fot. Getty Images)
Po tym, jak Xabi Alonso z dużą inteligencją, odrobiną sprytu i sporą dawką cierpliwości zażegnał nieprzyjemny incydent z wybuchem złości Viníciusa, w Realu Madryt zaczynają się piętrzyć same dobre wiadomości po Klasyku. Wśród nich żadna nie jest jednak tak ważna jak odrodzenie Jude’a Bellinghama. Anglik znów przypomina samego siebie z pierwszego roku w barwach Królewskich, jeszcze zanim poważny uraz barku i jeszcze gorsza decyzja o graniu mimo kontuzji przez kilka miesięcy przerwały najbardziej efektowne wejście w historii Realu Madryt. Na szczęście tamten niezwykły piłkarz, o niesamowitej sprawności fizycznej i wyjątkowej inteligencji w grze, powrócił. Nieprzypadkowo jego znakomita forma w dwóch ostatnich spotkaniach zbiegła się z najlepszymi pierwszymi połowami, jakie rozegrał Real pod wodzą Xabiego Alonso. Z Barceloną poruszał się głównie na prawej flance, a z Valencią — na lewej, choć w rzeczywistości obejmuje całe środkowe sektory i okolice pola karnego. Grając w taki sposób, ma się wrażenie, że boisko staje się dla niego zbyt małe.
Jego coraz lepsze zrozumienie z Mbappé i Viníciusem to pewna inwestycja w przyszłość. Gwarancja, że gra Realu będzie coraz płynniejsza, bo zarówno Bellingham, jak i Güler potrafią nadawać sens i ciągłość wysokiemu pressingowi, dzięki któremu drużyna odzyskuje piłkę na połowie przeciwnika. Jak za swoich najlepszych dni, w meczu z Valencią Jude robił wszystko: rozgrywał, organizował grę, odbierał piłki, biegał, asystował, pojawiał się w polu karnym i zdobył przepięknego gola po akcji stworzonej praktycznie z niczego.
To już jego trzeci mecz z rzędu, w którym trafia do siatki, choć to akurat wydaje się kwestią drugorzędną, bo od dwóch sezonów strzelanie goli nie jest jego głównym zadaniem. Najważniejsze, że te trafienia przywracają mu pewność siebie i naturalne poczucie przywództwa. Jeśli uda mu się znaleźć taką samą nić porozumienia z Mbappé, który ma już 16 goli w 13 meczach, jaką ma z Gülerem, a Vinícius utrzyma tendencję wzrostową, ofensywny potencjał tego zespołu może okazać się zbyt wielki, by ktokolwiek mógł go powstrzymać.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze