„Valverde się pomylił”
Znany hiszpański dziennikarz, Manu Carreño, który wielokrotnie przekazywał sprawdzone informacje na temat Realu Madryt, na łamach Cadena SER podzielił się swoją opinią na temat sytuacji Fede Valverde.

Fede Valverde. (fot. Getty Images)
Xabi Alonso na własnej skórze odkrywa, jak oczywiste trudności wiążą się z prowadzeniem Realu Madryt. Chodzi o zadania wykraczające poza czystą piłkę – o zarządzanie szatnią – które są równie ważne, a może i ważniejsze, niż to, co dzieje się na murawie. W ostatnich dniach uwaga skupiła się na Fede Valverde. W środę pomocnik opublikował w swoich mediach społecznościowych oświadczenie, w którym doprecyzował swoje ostatnie wypowiedzi o rzekomej odmowie gry na prawej obronie.
To pozycja, która nie jest mu obca, bo musiał już występować tam u Ancelottiego, a łączy się go z nią ponownie ze względu na kontuzje Trenta i Carvajala. W tym kontekście Manu Carreño analizuje słowa urugwajskiego zawodnika i wyjaśnia, dlaczego – jego zdaniem – pomocnik popełnił błąd, wypowiadając się w ten sposób. Dodatkowo stawia też nieoczekiwaną tezę dotyczącą roli Viníciusa w tym sezonie… oraz Rodrygo.
– Myślę, że w tym przypadku Valverde – który na pewno nie jest podejrzany o oszczędzanie sił, bo od kilku sezonów nosi tę koszulkę i zasłużył sobie na sympatię oraz szacunek kibiców, mediów, kolegów z drużyny, a nawet rywali – po prostu się pomylił. Niezależnie od tego, że mówisz, iż w drugiej części to odwołał: stwierdzenie „nie, ale ja się nie upieram” – to się przecież rozumie samo przez się. Jeszcze by tego brakowało, żebyś powiedział trenerowi: „nie, nie chcę grać”. A zanim do tego doszło, dwa razy bardzo jasno zaznaczył: „nie chcę grać na boku obrony”. Jasne, jeśli potem dorzucasz „ale nie odmawiam”, to brzmi to lepiej, ale nadal jest to komentarz, który nie pasuje do kogoś takiego jak Valverde – gościa, który grał tam, gdzie go stawiano, zawsze dobrze, i który jest jednym z kapitanów drużyny. A potem, przed meczem w Lidze Mistrzów, znów to samo: „nie urodziłem się, żeby grać jako boczny obrońca”. Nawet jeśli zaraz doprawisz to „ale nie odmawiam”, to już dwa razy „zapisano numer rejestracyjny” – mówiąc obrazowo, masz łatkę. I to jeszcze w sytuacji bez Trenta Alexandra-Arnolda i bez Carvajala – jeśli jest dzień, w którym nie powinieneś mówić „nie chcę grać na boku”, to właśnie taki. Nawet jeśli formalnie nie odmawiasz.
– Uważam, że Valverde się pomylił. Był szczery – jak mówi Xabi Alonso – i Xabi też był szczery: nie chcesz grać na boku? To nie grasz wcale. Posadził go na ławce, a Fede to źle przyjął. Widzieliśmy dziś te ujęcia, pokazywaliśmy je w Cuatro w południe i były wszędzie: koledzy się rozgrzewają, a on stoi z rękami splecionymi z tyłu. Drugi kapitan, zaraz po Carvajalu – stoi z rękami z tyłu i patrzy, jakby na temperaturę, na stadion, na trybuny. To nie jest obrazek, który mu pomaga. Powtórzę: to facet nieskazitelny i profesjonalista jak mało kto. Prawdopodobnie jest wkurzony, bo wciskają go w środek w ten podwójny pivot; Mastantuono zajął prawą stronę i wielu nie ma pewnego miejsca w jedenastce, on niby gra, ale jest trochę „usztywniony” rolą. To, plus opcja gry na boku, sprawia, że Xabi Alonso musi mierzyć się z kilkoma kwestiami – i pokazuje przy tym charakter.
– Posadził też Viníciusa. I uwaga: jeśli ktoś myśli, że Vinícius będzie teraz pewniakiem, bo zagrał trzy mecze z rzędu, to mam wrażenie, że w tym sezonie Rodrygo może go „zjeść” w rywalizacji o skład. Sądzę, że Rodrygo skończy z większą liczbą meczów w podstawie – z prostego powodu: Vinícius dalej dostaje szanse i będzie je dostawał, ale jeśli ich nie wykorzysta, Rodrygo zagra więcej, niż dziś przypuszczamy. Zobaczymy też, jak zareaguje Vinícius – wczoraj widzieliśmy jego grymas niezadowolenia – a teraz dochodzi sprawa Valverde.
– Do czego zmierzam – i oddam wam zaraz głos: Xabi Alonso pokazuje charakter, żeby iść na całość ze swoją ideą piłkarską – kto biega i gra, ten gra, a kto nie, siada na ławce. Ale w piłce równie ważny jest element, o którym wiele mówiliśmy przy Ancelottim. Niektórzy mówili o nim „zarządca” w tonie lekceważącym, a to właśnie ta część – zarządzanie ludźmi – jest kluczowa i Xabi musi ją opanować w takiej szatni. Poza tym, że o taktyce i futbolu wie mnóstwo – co do tego nie ma wątpliwości. Wrażenie jest takie, że w szatni zrobiło się trochę niespokojnie: po czterech latach z Ancelottim przyszedł nowy trener, merytokracja – kto dobrze biega i gra, ten gra, a kto nie, na ławkę. Zobaczymy, co dalej, a na razie jasne jest jedno: trzeba wrócić do tematu Valverde.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze