Carreras wszedł z drzwiami
22-letni defensor, który zanotował bardzo dobry mecz przeciwko Marsylii, jest jednym z najsilniejszych punktów Realu Madryt na starcie bieżącego sezonu.

Álvaro Carreras w podczas meczu z Marsylią. (fot. Getty Images)
Zawodnicy sprowadzeni latem do Realu Madryt spełniają swoje oczekiwania na początku bieżącego sezonu. Być może nieco mniej Trent, który w meczu z Marsylią praktycznie nie miał czasu na pokazanie się. Anglik musiał opuścić boisko z powodu kontuzji doznanej przed upływem 3. minuty gry i został zastąpiony przez Carvajala, który również nie ukończył meczu, lecz wyłącznie z powodu swojego nieodpowiedzialnego zachowania.
Jak zauważa MARCA, z czterech letnich transferów, które w komplecie rozpoczęły pierwszy mecz Ligi Mistrzów w tym sezonie, chyba najbardziej wyróżniał się Álvaro Carreras. Galisyjczyk zanotował bardzo dobre zawody przeciwko Marsylii, mimo że grał na jednego z najbardziej niebezpiecznych zawodników francuskiej ekipy, Masona Greenwooda. To właśnie Anglik odebrał piłkę Ardzie w akcji, w której Timothy Weah zdobył bramkę na 0:1. Jednak w pozostałych sytuacjach Greenwood był skutecznie powstrzymywany przez Carrerasa, który imponował trzeźwością umysłu, siłą, był zawsze skoncentrowany, potrafił zanotować interwencję bez ceregieli, jak i rozegrać piłkę z rozwagą, w zależności od tego, co wymagała akcja w danym momencie.
W ataku Carreras jest prawdziwym objawieniem, twierdzi MARCA. Oczywiście nie jest to talent ofensywny na miarę Marcelo, jednak Hiszpan gra wertykalnie i wielu sytuacjach burzy porządek w defensywie rywali, która dodatkowo musi mieć na uwadze obecność skrzydłowych (Viníciusa lub Rodrygo) oraz zejścia do tej strefy Mbappé.
W meczu z Marsylią Carreras całkowicie zawładnął lewą flanką na Bernabéu w sposób, jakiego dawno tam nie widziano. Mendy, który wciąż nie zadebiutował w tym sezonie (pozostaje kontuzjowany od kwietnia), jest defensywnym tytanem, ale w ofensywie jego ograniczenia bardzo rzucają się w oczy. Z kolei Fran García wnosi więcej do ataku niż do obrony, jednak pojawienie się Carrerasa sprawiło, że 26-latek stracił minuty. W bieżącym sezonie Carreras gra wszystko od deski do deski, zarówno w La Lidze, jak i w Lidze Mistrzów, łącząc w sobie najlepsze cechy dwóch konkurentów na swoją pozycję. Jest niezawodny i intensywny w defensywie, a w ataku zawsze stanowi zagrożenie, czego dowodem są dwa kluczowe podania w inauguracyjnym meczu Królewskich w Lidze Mistrzów.
Nie zabierając głosu, Carreras zakończył debatę na temat swojej ceny, która towarzyszyła tygodniom poprzedzającym jego transfer, kiedy Królewscy próbowali go ściągnąć jeszcze przed Klubowymi Mistrzostwami Świata. Nie udało się, ponieważ Benfica, jeden z klubów, które najlepiej sprzedają w Europie, pozostała nieugięta i nie obniżyła ani o eurocenta kwoty 50 milionów euro zapisanej w klauzuli odstępnego. Wówczas wielu uważało, że to kwota przesadzona jak na obrońcę, który miał na koncie zaledwie dziewięć występów w kadrze U-21 (ostatni w 2023 roku) i wydawał się daleki od gry w pierwszej reprezentacji. Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie. Luis de la Fuente zaczął rozważać możliwość powołania go do kadry La Roja, podczas gdy Carreras zadomowił się na lewej flance defensywy Los Blancos. No i dyskusje o kwocie jego transferu jakby nagle ucichły, podsumowuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze