Advertisement
Menu
/ marca.com

Huijsen: Uważam, że wyprowadzenie piłki u Ramosa było niedoceniane

Stoper Realu Madryt udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy.

Foto: Huijsen: Uważam, że wyprowadzenie piłki u Ramosa było niedoceniane
Dean Huijsen. (fot. Getty Images)

Dean, wszystko potoczyło się bardzo szybko. Zdołałeś już oswoić to, co wydarzyło się w tak krótkim czasie?
Tak, wygląda na to, że wszystko pędzi, ale każdy piłkarz stawia kroki po kolei. To był duży krok, bez wątpienia. Dla każdego piłkarza dojście do Realu Madryt to coś wielkiego. Czuję się dobrze.

Co najbardziej spodobało ci się w tych pierwszych miesiącach w klubie?
Szatnia, ludzie… Wszyscy przyjęli mnie bardzo dobrze. Do tego ośrodek, podróże… wszystko jest znakomite. Jestem bardzo zadowolony.

Wyobrażałeś sobie skalę Realu Madryt i to wszystko, co go otacza?
Można to sobie wyobrażać, ale przeżyć to już coś innego. W każdej chwili uświadamiasz sobie, co ten klub znaczy. Jestem bardzo wdzięczny kibicom.

Co najciekawszego przydarzyło ci się od momentu przyjścia?
Teraz wszyscy mnie rozpoznają. Czasem próbuję przemknąć w czapce z daszkiem albo w okularach, ale nie zawsze to działa.

Wciąż możesz pójść do kina?
Jeśli jest mało ludzi, tak. Ale ogólnie to trudne.

Marbella to twoje rodzinne miasto, twój azyl. Co dla ciebie znaczy?
Jestem bardzo związany z Marbellą. Zawsze powtarzam, że kiedy skończę karierę, chcę tam mieszkać, choć teraz Madryt też jest moim domem.

Kiedy cofasz się pamięcią do lat w Marbelli, do tamtejszych boisk…
Chyba grałem tam 3–4 lata, bo nie mieliśmy wtedy ośrodka treningowego. To były fantastyczne lata w moim życiu. Uwielbiałem tam być i świetnie się bawiłem.

Twój tata był bardzo zaangażowany w twoją piłkarską drogę. Jak wyglądały dojazdy Marbella – Málaga na treningi?
W drodze w jedną stronę słuchaliśmy muzyki albo gadaliśmy o czymkolwiek, a w drodze powrotnej omawialiśmy trening lub mecz. Zawsze rozmawialiśmy o piłce.

Czy wciąż cię poprawia po meczach?
Teraz trochę się wycofał. Mówi, że na tym poziomie lepiej, żebym to trener mnie korygował. Kiedy jest się dzieckiem, to co innego.

Jako dziecko chciałeś być napastnikiem, ale szybko przeniesiono cię do obrony. Zauważył to trener z Costa Unida.
Tak, tata chciał, żebym grał z przodu, ale w wieku dziewięciu lat zostałem stoperem, a rok później trafiłem do Málagi. Chyba dobrze mi to szło. Po prostu chciałem czerpać radość z grania w piłkę.

Czy gra na najwyższym poziomie wciąż daje ci frajdę?
Tak, jasne. Gdyby mnie to nie bawiło, nie mógłbym robić tego, co robię. Choć poziom bardzo dużo wymaga, kiedy masz głowę wolną, też potrafisz się tym cieszyć.

W Realu trenujesz przeciwko takim piłkarzom jak Mbappé, Vinícius czy Rodrygo. Vallejo mówił, że to bywa bardziej wymagające niż mecze.
To dla mnie najlepsze, bo zmusza mnie do bycia lepszym każdego dnia. Czasem treningi są nawet na wyższym poziomie niż mecze.

Bardziej męczysz się na treningach niż w meczach?
To różne rzeczy.

Zadebiutowałeś w Rotterdamie w reprezentacji Hiszpanii i wygwizdano cię. Jak to przyjąłeś? Spodziewałeś się takiej reakcji?
Trochę się tego spodziewałem. Nie wpłynęło to na mnie za bardzo. Właściwie widzę w tym coś pozytywnego: jeśli ludzie się złoszczą, gwiżdżą, to też znaczy, że im zależy.

Jak poradziłeś sobie z presją ze strony rodziny, skoro cała twoja rodzina jest w Niderlandach?
Cała moja rodzina jest holenderska, ale całe życie spędziłem w Hiszpanii, moje zwyczaje są hiszpańskie i czuję się Hiszpanem. Oni to rozumieją.

A twoi holenderscy znajomi?
Tak samo. To jak z chłopakiem, który urodził się gdzie indziej i decyduje się grać dla nich, bo tam się wychował.

W kilku wywiadach wspominałeś o swoich słynnych pestkach słonecznika z Mercadony…
[śmiech] Tak, bardzo je lubię. Teraz mam je pod ręką i dalej je podjadam, czasem przy serialu albo nad basenem. To nawyk od małego.

Dietetyk ci ich nie zabrania?
Nie mówili mi nic.

Wyobrażasz sobie wygranie mundialu z Hiszpanią?
Najpierw trzeba się zakwalifikować. Ale oczywiście gra na mundialu to coś bardzo wyjątkowego dla każdego piłkarza.

Czy w styczniu byłeś równie przekonany jak twoi rodzice, że trafisz do giganta pokroju Realu Madryt i do reprezentacji Hiszpanii?
To był cel, choć nigdy nie wiadomo, czy się spełni. Ostatecznie mi się udało i jestem bardzo zadowolony.

Jakie widzisz różnice między szatnią Bournemouth a szatnią Realu Madryt?
W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy normalnymi ludźmi i naprawdę świetną ekipą. Atmosfera w szatni jest znakomita.

Z kim najbardziej trzymasz się w drużynie?
Dużo słucham Rüdigera i Carvajala, ale jesteśmy bardzo zżytą grupą i spędzamy razem czas.

Mówią, że w wywiadach jesteś nieśmiały, ale na zgrupowaniach bardziej żartujesz.
Tak, w wywiadach jestem spokojny, ale w szatni jest sporo luzu i śmiechu. Od czasu do czasu rzucę jakimś żartem.

Jakiś szczególny?
Nie mogę wskazać jednego.

W kadrze rośnie bardzo obiecujące młode pokolenie. Co to dla ciebie znaczy?
To coś wyjątkowego, że selekcjoner nam ufa. To nie jest łatwe i pokazuje, że nie boi się stawiać na młodych.

Tutaj jesteś kolegą Lamine'a, a w La Lidze rywalem.
Świetny piłkarz. Mam nadzieję, że tutaj będzie mu szło znakomicie, a gdy zmierzymy się w La Lidze, żeby nie narobił szkód.

Zawsze powtarzałeś, że twoim idolem jest Sergio Ramos, choć mówiono, że bardziej przypominasz Piqué.
Tak, od dziecka. Uważam, że jego wyprowadzenie piłki było niedoceniane. Wszyscy mówili o jego agresywności albo golach, ale był też świetnym podającym. Dla mnie zawsze był wzorem.

Zobaczymy cię kiedyś przy rzutach karnych jak jego?
Będzie trudno, w drużynie jest wielu świetnych specjalistów. Nie sądzę, żeby mi pozwolili, bo mamy znakomitych wykonawców.

Jak wspominasz gola z Lizbony?
Miałem dziewięć lat i oglądałem go w domu z rodzicami i kolegą. To było coś wyjątkowego. To moje pierwsze wspomnienie Realu Madryt.

Są tacy, którzy nie wiedzą, czy jesteś prawo-, czy lewonożny…
To dobrze. Kiedy rywal wywiera pressing, jest mi łatwiej. Mogę wyjść w prawo albo w lewo.

Czy możesz grać obok Cubarsíego, czy potrzebujesz u boku bardziej fizycznego stopera?
Dlaczego nie? To świetny stoper. Dobrze się czuję u jego boku, tak jak obok Le Normanda czy Viviana.

Poprosiliśmy twojego tatę, żeby przysłał nam pytanie. Oto ono. Jakie ćwiczenie kazał ci w dzieciństwie powtarzać, którego nie lubiłeś, a dziś tak je cenisz?
[śmiech] Diagonalne podania. Gdy miałem dziewięć lat, kazał mi raz za razem zagrywać długie piłki na przeciwległe skrzydło na pełnowymiarowym boisku. Nie byłem w stanie posłać dalej niż na piętnaście metrów. Był uparty, ale dziś mu za to dziękuję, bo bardzo mi się to przydaje. To nie tak, że tego nie znosiłem, tylko było to strasznie uciążliwe.

Jak znosiłeś to, że tata nagrywał wszystkie twoje treningi na dwie kamery?
Nie przeszkadzało mi to. Nie mam problemu z krytyką. Wszystko, co pomaga się poprawić, choćby o 1 procent, przyjmuję z radością. Piłka nożna to detale i trzeba być przygotowanym.

Czy oglądasz dużo piłki w wolnym czasie?
To zależy od dnia. Czasem oglądam dwa, trzy mecze, innym razem nie mam ochoty oglądać nic.

Jaki jesteś, kiedy przegrywasz?
Nie lubię tego, jak każdy piłkarz.

 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!